Z cyklu: Na co idą nasze podatki, część 2137.
Ministerstwo Edukacji i Nauki pod wodzą Przemysława Czarnka nie zawodzi. Jedną z realizowanych przez nie inicjatyw od jakiegoś czasu jest platforma Niepodległa, na której znajdują się gry wideo, które mają promować patriotyczne oraz, wedle słów samego ministerstwa, „wyjść naprzeciw potrzebom młodego pokolenia”. Jak w praktyce wyglądają efekty wartego około 2 milionów złotych przedsięwzięcia?
Jedna z kilkunastu gier (celowo w artykule będziemy konsekwentnie korzystali z kursywy używając tego określenia odnośnie tego tworu) nosi nazwę Zdemontuj pomnik Stalina. Niestety nie polega na mierzeniu z energetycznych spluw i granatów plazmowych w monument byłego przywódcy ZSRR. Pomnik (żadnego z Polsce już obecnie nie uświadczymy) rozbiera się… odpowiadając na pytania dotyczące życiorysów żołnierzy wyklętych, m.in. Zygmunta „Łupaszki” Szendzielarza czy Witolda Pileckiego. Noty biograficzne podkreślają też, że to komunistyczna propaganda przypisuje im przemoc i, conajmniej kontrowersyjne, techniki oporu. Tak właśnie wygląda nowoczesna edukacja historyczna i patriotyczna z perspektywy MEiN.
Twórcy platformy postanowili nie czekać do targów E3 z dodaniem nowych rozszerzeń do swojego produktu. Od kilku dni na stronie jest nowa zakładka – Dziedzictwo kulturowe Jana Pawła II. 18 interaktywnych lekcji dotyczących wyłącznie życiorysu Papieża Polaka miało kosztować 790 tysięcy złotych. Postanowiliśmy przetestować część z tych gier. I powiemy jedno – nie traćcie czasu, nawet dla beki. Wszystkie te gropodobne produkty są lekko podpimpowanymi prezentacjami w Power Poincie – w dodatku dyskusyjnie zrealizowanymi. Młodzież w trzech grupach wiekowych (klasy I-III, IV-VIII oraz uczniowie szkół ponadpodstawowych) mogą dowiedzieć się więcej o dzieciństwie Wojtyły, jego pontyfikacie oraz prywatnych pasjach. W grze Zainteresowania Jana Pawła II możemy przyporządkować słowa takie jak pociąg czy kurtka do odpowiednich kategorii tematycznych oraz ułożyć skład drużyny piłkarskiej. Lektor z kolei opowiada historie takie jak ta:
„Czy wiesz, że Karol Wojtyła był graczem cenionym przez kolegów? Najczęściej stał na bramce. Chłopcy dzielili się na drużynę katolicką i żydowską. Gdy w drużynie żydowskiej brakowało zawodników, Karol grał z nimi i z zapałem bronił ich bramki”.

W innych zadaniach możemy ubrać głowę kościoła w papieskie szaty, uporządkować chronologicznie wybrane fakty (w jednym z tego typu zadań, żadna z kombinacji nie była prawidłowa i musieliśmy przerwać grę) lub uzupełnić zdania. Większość zadań to potwornie nudna klikanina, która nie przynosi żadnej satysfakcji. Kumamy, jesteśmy dorośli, a ten produkt powstał dla dzieci. Większość z tych aktywności wydaje się jednak uwłaczająco prosta nawet na możliwości uczniów podstawówki. Nie mówiąc już o tym, że jest skrajnie nieangażująca i może budować wizerunek gier wideo jako medium skrajnie nieciekawego – tak najpewniej chcą je widzieć przedstawiciele MEiN.
Najbardziej kłuje jednak w oczy stopień prokościelnej propagandy zawarty we wszystkich grach. Śnieżnobiałego obrazu słynnego miłośnika wycieczek po górach oraz polskiego kościoła nie przysłania najmniejsza nawet plamka. Bardzo mocne posunięcie ze strony ministerstwa, zważywszy na fakt, że kolejni polscy hierarchowie są rozliczani w mediach za przestępstwa seksualne dokonane na dzieciach, a w mainstreamie pojawia się coraz więcej spekulacji dotyczących udziału Jana Pawła II w tuszowaniu skandali pedofilskich w kościele katolickim na całym świecie. Cóż, najwidoczniej jakoś trzeba produkować dopływ małych, naiwnych duszyczek.