Problematyczne nazewnictwo, potrzebna koncepcja.

Na TikToku spędzam dużo czasu. Oprócz pomysłów na obiad i beauty hacków trafiam tam również na wiele porad dotyczących m.in. zdrowia psychicznego. I choć większość z nich traktuję z przymrużeniem oka, jako osobę, która często bywa skupiona na zadowalaniu innych, ostatnio zaintrygowała mnie koncepcja villain era, czyli w luźnym tłumaczeniu fazy na bycie złoczyńcą. Jeśli często łapiesz się na zgłaszaniu do dodatkowych zadań w pracy, mimo że wcale nie masz czasu ani ochoty ich wykonywać, lub notorycznie stawiasz potrzeby innych ponad własne, być może nadszedł czas, aby ponownie rozważyć swoje priorytety.

Villain era nie jest ani tak mroczna, ani tak złowieszcza, jak mogłaby sugerować nazwa, raczej odnosi się do zmiany priorytetów osoby, która postanowiła odrzucić presję społeczną na bycie zawsze miłą. O ile codzienna życzliwość jest niemal konieczna w tym cynicznym świecie, problem pojawia się, gdy lekceważymy własne potrzeby i czujemy się przytłoczone. Emocjonalna praca polegająca na zadowalaniu wszystkich wokół to skuteczny wysysacz energii. Bez względu na to, czy chodzi o przyjaciół, rodzinę czy brzemię bycia wiecznie miłą w pracy, takie zachowanie często prowadzi nas (szczególnie kobiety* i osoby z mniejszości) do wyczerpania. Trend, który pojawił się TikToku w ciągu ostatnich tygodni, polega przede wszystkim na odrzuceniu uprzejmości na rzecz wyznaczania granic, artykułowania swoich potrzeb i ogólnie dbania o siebie. Moda na bycie czarnym charakterem absolutnie nie jest wezwaniem do bycia chamem, chodzi po prostu o odzyskanie swojego czasu, energii i wolnej głowy oraz skoncentrowanie się na sobie.

Dlaczego w takim razie era złoczyńcy?

Nazwa opiera się na popkulturowym założeniu znanym z wielu książek i filmów, w których stawianie siebie na pierwszym miejscu zawsze widziane jest jako negatywna cecha. Prowadzi to do zaszufladkowania złoczyńcy jako osoby samolubnej i niemiłej, podczas gdy w rzeczywistości ludzie są znacznie bardziej skomplikowani. Jak mówi @padzey, jedna z twórczyń wypowiadająca się w tym temacie: Niektórzy zrozumieją i będą szczęśliwi, że robisz to dla siebie. Ale [zmiana] nie zawsze będzie dobrze odebrana przez osoby wokół ciebie, ponieważ twoje zachowanie drastycznie się zmieni. Ludzie wokół ciebie mogą zacząć czuć, że [emocjonalnie] nie dostają tego samego co kiedyś, a ich potrzeby nie są już zaspokajane. Empatia działa w dwie strony. Ponieważ większość osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że ma wobec kogoś wysokie oczekiwania, lub nie zdaje sobie sprawy z emocjonalnego obciążenia, jakie na ciebie nakłada, mogą być zaskoczone nagłym wprowadzeniem granic. Ostatecznie jednak ludzie, którym zależy, będą wspierający. W niektórych przypadkach zmiana priorytetów i zachowania na pewno wywoła tarcia, ale może również pokazać, kim są prawdziwi przyjaciele.

Nazywanie wyznaczania granic erą czarnego charakteru jest dosyć niefortunne. Daje przestrzeń do świętowania zmiany w podejściu do rozmaitych relacji, ale sama fraza villain era podkreśla presję na bycie miłą, z jaką przede wszystkim kobiety* muszą na co dzień się zmagać. A przecież odrzucenie idei, że trzeba wiecznie kogoś zadowalać i zachowywać się w określony sposób, nie czyni z nikogo złoczyńcy. Tak naprawdę stawianie granic jest niezbędne dla dobrego samopoczucia, mamy do tego pełne prawo i nie oznacza to, że jesteśmy złymi osobami. Wszystkie dobrze wiemy, kto był prawdziwym czarnym charakterem w Diabeł ubiera się u Prady, a dla tych, co nie wiedzą, spoiler alert: chłopak Andy, który kochał ją tylko, gdy była dla niego ciągle dostępna, a nie potrafił wspierać jej na nowej ścieżce kariery. Tak więc warto zapamiętać, że wkroczenie w erę złoczyńcy nie polega na zamianie podstawowej ludzkiej przyzwoitości na niemoralność, ale na uznaniu potrzeby własnego dobrobytu. Można pomagać i wspierać bliskich, jednocześnie pielęgnując własne potrzeby.

WIĘCEJ