Arnolda, samczyka kanczyla jawajskiego, można oglądać w ptaszarni stołecznego ogrodu zoologicznego.
Warszawskie zoo pochwaliło się właśnie przybyciem nowego lokatora. Arnold jest samczykiem kanczyla jawajskiego – jednego z przedstawicieli rodziny popularnie zwanej myszojeleniami. Występujące przede wszystkim w Azji zwierzaki są jednymi z najmniejszych kopytnych ssaków świata oraz przeżuwaczy. Swoją potoczną nazwę zawdzięczają z kolei podobieństwu do jeleni (charakteryzują je, niesamowite cienkie nóżki, na których osadzony jest tułów) oraz małym rozmiarom.
Na początku tego roku w polskim internecie furorę zrobił kanczyl srebrnogrzbiety – reprezentant pokrewnego kanczylowi jawajskiemu gatunku. Wszystko za sprawą utworu „Myszojeleń”, który na melodię piosenki z Kaczych opowieści, opowiada historię gatunku, który przez 30 lat był uważany za całkowicie wymarły. W zeszłym roku w Wietnamie odnotowano jednak obecność kanczyla srebrnogrzbietego, który nadal jest zagrożony wyginięciem z powodu wycinki lokalnych lasów stanowiących jego naturalne środowisko.
Arnolda dotarł do nas z ogrodu zoologicznego w szwajcarskim Bernie. W warszawskim zoo można go oglądać w ptaszarni wśród wieloszponów rdzawogrzbietych. Prognozujemy, że po ustaniu pandemii stołeczny ogród będą odwiedzać pielgrzymki chcące zobaczyć kultowego myszojelenia.