Penisy bywają różnych długości i grubości, ale czy większe członki lepiej zapładniają? I czemu wszystkie przypominają grzyby? Jeśli trapiły cię kiedyś podobne pytania, czytaj dalej, bo w tym artykule staramy się na nie odpowiedzieć.
W 2003 roku para naukowców Gordon Gallup i Rebecca Burch w pracy „The human penis as a semen displacement device” wysnuli hipotezę na temat przemieszczenia nasienia. Sugeruje ona, że żołądź prącia istnieje po to, by wygarnąć spermę rywala z pochwy i dać właścicielowi penisa przewagę w wyścigu na tatusia, gdyby kobieta miała wielu partnerów seksualnych. Jak to właściwie działa? Autorzy twierdzą, że główka penisa zmusza nasienie poprzedniego partnera z powrotem pod czubek prącia, więc efektem wielokrotnych pchnięć podczas stosunku byłoby wyciągnięcie i przemieszczenie obcego nasienia z dala od szyjki macicy. Jak twierdzą Gallup i Burch wyjaśniałoby to również, czemu ludzki penis jest dłuższy i grubszy niż u innych zwierząt, ponieważ powinien być wystarczająco duży, aby wypełnić pochwę i zastąpić obce nasienie. Inne zwierzęta zachowują się podobnie, ale do usunięcia spermy rywala używają kolców prącia, haczyków, grzebieni lub końcówki penisa o innej powierzchni. Na przykład kość prącia ratela miodożernego – taki łasicowaty borsuk – wygląda praktycznie jak łyżka do lodów, z kolei koci penis ma kolce, a małpi skrzydełka.
W celu przetestowania tej hipotezy naukowcy symulowali kontakty seksualne, wykorzystując trzy różnie ukształtowane z lateksu penisy. Członki wchodziły do sztucznej pochwy wypełnionej skrobią i wodą, która miała imitować spermę. Sprawdzali przemieszczenie się i przyczepialność nasienia oraz głębokość pchania zależne od różnych penisów. Okazało się, że penisy o wyraźniej zarysowanym grzybkowatym kształcie poradziły sobie lepiej w eksperymencie, bo były zdecydowanie bardziej skuteczne w wyciąganiu płynu z kanału pochwy. Czy to oznacza, że można wygarnąć również własne nasienie? Szanse są małe, bo po wytrysku pchnięcia stają się płytsze i mniej energiczne, a penis wychodząc z pochwy szybko kurczy się i opada. Te czynniki znacznie utrudniają jego zdolność do zabierania nasienia i mogą pozwolić uniknąć samosabotażu.
Oczywiście, nie cały świat akademicki zgadza się z teorią Gallop i Burch, nazywając ją naciąganą. Są podejrzenia, że męskie penisy po prostu ewoluowały, by odpowiadać rozmiarem i kształtem na preferencje kobiet dotyczące większego penisa, które w erze przed ubraniami wybierały partnerów sugerując się rozmiarem członka. Jak było naprawdę? Mimo iż ewolucyjna teoria Gallop i Burch brzmi nawet sensownie, to ciężko ustalić coś na pewno bez szerzej zakrojonych badań. Tak czy inaczej cała ta rozkmina jest dosyć heteronormatywna, co oznacza, że nawet jeśli naukowcy mają rację, to nie ujmują wielu doświadczeń, co czyni ich teorię generalizującą.
Skoro kształt penisa ma rzekomo dość istotne znaczenie w kwestii zapłodnienia, to czy rozmiar odgrywa równie istotną rolę? Jedno badanie łączące rozmiar z płodnością przyczyniło się do błędnego, ale całkiem popularnego przekonania, że większe penisy lepiej zapładniają. Z danych zebranych i analizowanych przez naukowców wynika, że penisy płodnych mężczyzn miały około 13,4 cm w stanie erekcji, podczas gdy penisy niepłodnych mężczyzn miały zaledwie 12,3 cm. Logika, która idzie za tym rozumowaniem jest następująca: ze względu na niski poziom pH naturalne środowisko pochwy nie sprzyja przetrwaniu plemników, dlatego im bliżej szyjki macicy dochodzi penis, tym mniejszą odległość musi pokonać nasienie, co zwiększa prawdopodobieństwo zapłodnienia. Po pierwsze pochwa nie jest aż tak głęboka i średniej wielkości penis jest wystarczająco długi, aby zbliżyć się do szyjki macicy. Po drugie, istnieje wiele mylących czynników, takich jak poziom testosteronu, który może wpływać zarówno na rozmiar penisa, jak i rozmiar jąder, zwiększając płodność poprzez liczbę plemników. Ponadto istnieją badania sugerujące, że kobiece ciała i pochwy nie są po prostu bierne w procesie zapłodnienia, a chociażby kobiecy orgazm, który zmienia pH w pochwie może uczynić ja bardziej przyjazną dla plemników. A tak w ogóle to penis w pochwie nie jest nawet konieczny do zapłodnienia, jak w przypadku metody in vitro. Tak więc rozmiar, kształt penisa, pozycje seksualne czy orgazm nie powinny być dla nikogo źródłem niepokoju. O ile rozmiar nie ma wpływu na płodność, to już stres z tym związany tak, bo może prowadzić do problemów z erekcją. Wiadomo, że rozprzestrzenianie fake newsów nt. płodności najbardziej jest na rękę internetowym oszustom wciskającym ludziom rozmaite specyfiki, pompki i tabletki, dlatego w przypadku wszelkich obaw należy po prostu udać się do specjalisty_ki. Tak czy inaczej na pewno nie warto ufać wszystkiemu, co przeczytamy w internecie ;).