A jak was nie było, to przygotujcie się na fomo czytając ten tekst

Najbardziej ekscytujący polski festiwal, który podbił serca międzynarodowej publiczności swoim eklektyzmem i autentycznością, już za nami. Tegoroczna edycja była wyjątkowo ekscytująca nie tylko ze względu na intrygujący motyw bubbles, ale fakt, że była to okrągła, 20 edycja. Unsound co roku mimo serwowania zróżnicowanych i niepowtarzalnych line-upów, zawsze konsekwentnie replikuje cudowne uczucie jedności i celebracji rozwoju twórczego. DNA Unsoundu jest osadzone w idei DIY i poczuciu wspólnoty, która powstała wokół festiwalu – powiedział o stałym czynniku spajającym idee wydarzenia Mat Schulz, dyrektor artystyczny i współtwórca festiwalu.

fot. Zuza Sosnowska
fot. Zuza Sosnowska
fot. Jovan Mrowiński
fot. Zuza Sosnowska

Zawsze cieszy mnie, jeżeli poza muzyką elektroniczną pojawiają się również koncerty grane na tradycyjnych instrumentach pochodzących z różnych części świata. – Paula, uczestniczka

fot. Zuza Sosnowska
fot. Helena Majewska
fot. Jovan Mrowiński

Podczas tygodnia pełnego rozmaitych występów, wydarzeń i performance’ów uczestnicy mogli wybierać w szerokim spektrum przeżyć. Warstwa muzyczna festiwalu oscylowała między eteryczną, klubową królową Shygirl a młodymi polskimi producentami muzycznymi takimi jak Krenz czy djkami jak Hermeneia. To właśnie ten szeroki wybór sprawia, że ludzie wracają. Paula, która na Unsound była już ósmy raz powiedziała nam, że festiwal przyciąga ją swoją hybrydowością. Lubię uczestniczyć w tym wydarzeniu, ponieważ mogę usłyszeć wielu moich ulubionych artystek lub artystów na żywo, chociaż często grają skrajnie różnie gatunki. Mam na myśli głównie ambient oraz footwork czy reggaeton. Zawsze cieszy mnie, jeżeli poza muzyką elektroniczną pojawiają się również koncerty grane na tradycyjnych instrumentach pochodzących z różnych części świata.

fot. Zuza Sosnowska
fot. Helena Majewska
fot. Zuza Sosnowska

Energia była mega. Dużo otwartości, której się spodziewałam. Można zagrać coś niekonwencjonalnego i nie ma obawy, że to będzie dla ludzi „za dziwne” czy „za trudne” – Madikoptah, djka

fot. Helena Majewska
fot. Helena Majewska
fot. Michał Maliński

Zamiłowanie do takiej otwartej formy festiwalu podzielają również sami artyści i artystki występujące na wydarzeniu. Energia była mega. Dużo otwartości, której się spodziewałam. Można zagrać coś niekonwencjonalnego i nie ma obawy, że to będzie dla ludzi „za dziwne” czy „za trudne”, bo na tym się trochę ten Unsound opiera, że wszystkie chwyty dozwolone i osoby uczestniczące w gruncie rzeczy są otwarte na wszystko, co mogą usłyszeć – powiedziała nam Madikoptah, która w tym roku grała set podczas piątkowego Froth.

Fot. Zuza Sosnowska
fot. Michał Maliński

o był tydzień przepełniony uniesieniami, euforią i kreatywną energią. Mocna selekcja artystów zapewniła momenty, które pozostaną z publicznością na długo. W tym roku nr 1 był dla mnie set Kode9 i Tima Reapera. Zagrali wszystko, wszystko co najlepsze z UK. Publiczność oszalała, a ja prawie popłakałam się, ze szczęścia. Mnóstwo osób, z którymi później rozmawiałam określiło to „najlepszym setem jaki w życiu słyszeli”. Kilkukrotnie usłyszałam od swoich znajomych słowa „jak dalej żyć…” po zakończeniu tego niezwykłego występu. Sama jeszcze przez dłuższą chwilę dochodziłam do siebie, nie mogąc uwierzyć w to co właśnie porwało mnie przez ostatnie 2 godziny. To było coś legendarnego – zapewnia nas Paula.

fot. Zuza Sosnowska
fot. Zuza Sosnowska
fot. Michał Maliński

fot. Jovan Mrowiński
fot. Helena Majewska
fot. Zuza Sosnowska
fot. Michał Maliński

WIĘCEJ