Jang Jin jedzie bez trzymanki.
Ji-wook jest chlubą swojego wydziału. Koledzy postrzegają go jako wzór do naśladowania. Jest wysportowany, przystojny, inteligentny, odważny. Gangsterzy, których rozpracowuje także okazują mu respekt. Robią wszystko, żeby ich nie dopadł, ale równocześnie dażą go niemal pożądaniem. Inni mężczyźni chcą być jak Yoon Ji-wook. Ale on nawet nie chce być mężczyzną.
Tak, sekretem detektywa z Seulu jest jego prawdziwa tożsamości. Tak naprawdę jest transpłciową kobietą, która w przerwach od wymagającej pracy rozpoczyna tranzycje, bierze hormony i spotyka się z innymi transpłciowymi kobietami, by nabrać doświadczenia w nowej roli. Kobiety spoglądające z zainteresowaniem na policjanta w klubie nie mają pojęcia, że tak naprawdę najchętniej zamieniłby się z nimi miejscami. Tak właśnie prezentuje pokrótce się fabuła Damy z Seulu Jina Janga. Wypuszczony w 2014 roku film to prawdziwa gatunkowa hybryda – po trosze brutalne kino gangsterskie, po trosze komedia, która nie boi się tematów tabu, ale przede wszystkim – dramat psychologiczny o poszukiwaniu własnej tożsamości oraz porządkowaniu życiowych celów.
I na wstępie trzeba powiedzieć, że najważniejszym elementem realizacji jest główna rola Cha Seung-wona, który w trudnej i wymagającej kreacji wypada doskonale – jest przekonujący jako twardy glina i tak samo dobry jako delikatna osoba, która pod pozorem kontroli nad sytuacją jest tak naprawdę zupełnie zagubiona. Niemal wszystkie pozostałe warstwy wokół niego także zostały mistrzowsko wyegzekwowane – Dama z Seulu idealnie splata poszczególne, z pozoru wykluczające się wątki i imponuje swoją wszechstronnością. Aktorsko błyszczą niemal wszyscy inni: Oh Jung-se jako psychopatyczny i napalony mafioso, Esom w roli barmanki, która odkrywa sekrety Ji-wooka oraz Kim Eung-soo wcielający się w nadaktywnego szefa wydziału policji.
Filmu Janga nie należy jednak traktować jako rzetelnego portretu psychologicznego osoby transpłciowej. Ba, niektóre motywy fabularne mogą być nierzetelne lub nawet krzywdzące. Jako moralitet o przedkładaniu prywatnego szczęścia nad obowiązki oraz poszukiwania miejsca w świecie, Dama z Seulu sprawdza się znakomicie. Równie dobrze radzi sobie jednak w chwilach akcji. Niektóre sekwencje przywodzą na myśl co bardziej imponujące sceny z Trylogii zemsty Park Chan-wooka. Cierpki, czasami niedelikatny, humor to już czysto subiektywna kwestia w zestawieniu z delikatnymi kwestiami dotyczącymi transpłciowości – moim zdaniem sprawdza się jednak doskonale. Nieco nieporadnie wypadają jedynie flashbacki z dzieciństwa Ji-wooka – to sceny już nazbyt sentymentalne i chyba nie do końca potrzebne.
Jang Jin w idealnych proporcjach łączy dwie charakterystyczne cechy koreańskiej kinematografii. Ekstrawagancka brawura i emocjonalny trzon splątują się ze sobą harmonijnie. Łatwo tu łączyć ze sobą najbardziej widowiskowe cechy filmografii Tarantino i Almodovara. To przede wszystkim zasługa świetnie napisanych i zagranych postaci, które nie potrzebują w zasadzie żadnej fabularnej ekspozycji, by się pojawić i zapisać w pamięci.
Dama z Seulu nie jest pozycją dla każdego. Czytając ten film przez pryzmat historii transpłciowej tożsamości można się nadziać na ryzykowne zagrania. Fani kina gangstersko-policyjnego mogą z kolei narzekać na wątłość fabuły, która nie wyjaśnia nawet czym w zasadzie zajmują się dziwni koreańscy mafiosii. Widz musi więc uważać, które elementy chce czytać dosłownie, a które alegorycznie. Bez względu na to, jest to po prostu seans odświeżający i poszerzający horyzonty.