Chiński gigant robi poważne ruchy w branży.
TikTok to miejsce, w którym rodzą się trendy generacji Z, również dotyczące słuchanej muzyki. Platforma ma ogromny potencjał w kreowaniu gwiazd – z ich żywotnością jest już różnie – ale nie da się ukryć, że kilka największych nazwisk, trzęsących obecnie listami przebojów, jak np. Doja Cat, bez TikToka nie miałaby tej pozycji. Wiele z nowoczesnych platform społecznościowych (od MySpace poczynając) w jakiejś formie wspierało rozpowszechniało muzyki, ale TikTok jest w tym naprawdę sprawny. Oczywiście, na sensowną ocenę tego wpływu przyjdzie czas, szczególnie biorąc pod uwagę podatną na wahania pozycję mediów społecznościowych. Tymczasem chiński gigant ByteDance (właściciel m.in. TikToka) idzie dalej i podsuwa SoundOn, czyli platformę do dystrybucji muzyki. Warunki, które oferuje, są bardzo konkurencyjne – przez pierwszy rok osoby artystyczne otrzymają 100% tantiemów, później 90%, a należności będą zgarniane nie tylko z TikToka, ale ze wszystkich apek należących do firmy. SoundOn zajmie się również umieszczaniem muzyki na serwisach streamingowych w rodzaju Apple Music, Spotify, czy Deezera. To poważna konkurencja dla usług w rodzaju DistroKid, które oferują gorsze warunki. Czy to oznacza, że sytuacja ludzi nagrywających poprawi się dzięki magii wolnego rynku? Niekoniecznie.
Pozornie, żyjemy w czasach wielkiego wyboru. Po nagraniu utworu możemy go od razu opublikować na szeregu różnych platform. Niestety, są pewne miejsca – jak np. Spotify – na które muzyka po prostu trafić musi, niezależnie od tego, czy uznajemy warunki publikacji za uczciwe. Marząc o bardziej mainstreamowej karierze, jesteśmy skazani na TikToka. Obecnie zagrożona jest nawet niezależność Bandcampa, który trafił w ręce Epic Games, a pośrednio innego chińskiego tytana i zażartego konkurenta ByteDance, czyli Tencentu. To mniej czasy wielkiego wyboru, a bardziej wielkiej konsolidacji, kiedy korporacje dążą do koncentracji największej ilości podmiotów w swoich rękach. Ktoś powie, że to wstęp do wygody, ale to tak naprawdę tworzenie warunków, w których jak najszybszy zysk, osiągany jak najmniejszym kosztem, zastępuje długofalowe i stabilne przedsięwzięcia. SoundOn chwali się wypłacaniem 100% tantiemów, ale to wciąż stawki ustalane w kontekście żałosnych kwot proponowanych przez serwisy streamingowe. Teraz TikTok króluje, ale jest pewne, że jego czas skończy się raczej szybciej, niż później, bo taka jest natura mediów społecznościowych i platform tego typu. ByteDance zdaje sobie z tego sprawę, więc przy pomocy SoundOn chce uprzedzić fakty i odrobinę bardziej ustabilizować swoją pozycję w branży muzycznej. W której osadzony jest już od dawna, z błogosławieństwiem największych wytwórni promujących swoją ofertę na TikToku. Na SoundOn skorzysta wąska grupa, reszta będzie dalej gonić za sucharami, co jest smutnym krajobrazem już branży od dawna. Mimo rosnącej wartości tej gałęzi przemysłu rozrywkowego, rosną również ekonomiczne nierówności, a górne procenty zgarniają lwią część zysków. Osoby zajmujące się analizą branży muzycznej są zgodne: czeka nas dalszy rozwój i jeszcze więcej okazji do zarobku, ale należy poprawić dystrybucję zysków (podwyższenie wartości tantiemów, usprawnianie ich wypłacania: według szacunków nawet 30% tantiemów nie zostaje odbieranych), by ten zwyżkowy trend rozlał się na więcej podmiotów. Na razie technologiczne rewolucje przyniosły bańkę inwestycyjną, nie sprawiedliwszy podział profitów. W propozycji ByteDance nacisk na stronę artystyczną jest – przynajmniej na papierze – spory, ale czy przełoży się to na uczciwe warunki i korzyści rzeczywiście lepsze niż u konkurencji, czas pokaże. Być może hasło 100% tantiemów zmotywuje rywali ByteDance do polepszenia oferty, ale jestem sceptyczny.
Dwa duże ruchy z ostatnich tygodni – zakup Bandcampa przez Epic Games i powstanie SoundOn – dają nam dość ponury obraz tego, dokąd zmierza branża muzyczna. Konsolidacja, monopolizacja, dyktat wielkich platform, które muzykę traktują wyłącznie instrumentalnie: jako asset, content, czy narzędzie do rozgrywania wojen gospodarczych. Jasne, underground będzie dalej walczył, bo taka jego natura. Niestety, nie da się ukryć, że ta walka będzie się toczyć w coraz mniej sprzyjających warunkach.