Praca seksualna w Polsce jeszcze przed pandemią działała w prawnej i społecznej próżni, w myśl zasady, że jeśli zamkniemy oczy, to nie będziemy musieli radzić sobie z zagadnieniem. Nie bez znaczenia jest też pruderyjne podejście do seksu, który musi kryć się w toksycznym cieniu Kościoła katolickiego. W momencie, w którym COVID-19 w pełni szaleje w kraju, pracownice i pracownicy seksualni jeszcze mocniej odczuwają swoją unikatową pozycję.
Unikatową w najgorszym możliwym znaczeniu – nikt nie zaproponuje tarczy antykryzysowej, zbiórka pieniędzy spotyka się z reakcją o wiele mniej przychylną niż analogiczne akcje w innych branżach, a politycy i polityczki wolą nie myśleć o istnieniu takiej branży, za to chętnie zakażą edukacji seksualnej.
– Z jednej strony nie zaskakuje nas ta sytuacja, politycy i polityczki w Polsce rzadko interesują się naszą grupą pracowniczą, od początku istnienia koalicji Sex Work Polska doświadczyłyśmy tylko kilku przypadków zainteresowania, można je policzyć na palcach jednej ręki – mówią przedstawicielki i przedstawiciele Sex Work Polska, koalicji na rzecz praw osób pracujących seksualnie. – Oczywiście mamy na myśli zainteresowanie związane z chęcią poznania naszych postulatów, potrzeb, chęcią zmiany sytuacji osób pracujących seksualnie na lepsze. Bo zainteresowania mającego na celu budowanie swojego kapitału politycznego doświadczyłyśmy w ostatnich kilku miesiącach sporo. Z drugiej strony widzimy i doświadczamy na co dzień tego, co sytuacja pandemii wyjątkowo wyraźnie pokazała: w jakiej matni w kontekście prawa funkcjonują osoby pracujące seksualnie w Polsce. Wiele z nas zostało pozbawionych w obecnej sytuacji pracy, niektóre osoby, w lepszej sytuacji, same podjęły taką decyzję, innym policja wchodząca do miejsc pracy, zatrzymująca osoby pracujące na zewnątrz, zakazała świadczenia usług, grożąc karami. Podczas gdy tyle innych zakładów pracy działa pełną parą, nie stosując się do jakichkolwiek ograniczeń. Jednak kiedy państwo nie uznaje pracy za pracę, kiedy spycha ją do szarej strefy, pozycja negocjacyjna osób pracujących seksualnie w relacji z jakąkolwiek władzą jest bardzo słaba. Jednocześnie poza zakazem pracy nie otrzymałyśmy nic, żadnego wsparcia, żadnej refleksji na temat tego, co to dla naszej grupy zawodowej oznacza, żadnego zainteresowania. Mnóstwo osób zostało pozostawionych przez państwo i rząd bez jakiegokolwiek wsparcia, same sobie, niewidzialne, bo przecież według tego państwa niezasługujące na zobaczenie i uznanie, co daje nam do zrozumienia na co dzień.
Sytuacją najbardziej zostały dotknięte osoby pracujące osobiście z klientelą. – Pracowałam cztery lata na kamerkach, teraz wróciłam do escortingu (spotkania za pieniądze) i zajmuję się tym od około dwóch miesięcy. Wirus mnie zaskoczył, popsuł mi plany oraz utrudnił pracę. Pracuję na takiej zasadzie, że wynajmuję mieszkanie na tydzień i robię sobie, że tak powiem, maraton spotkań. Zakaz wynajmu krótkoterminowego zmusił mnie do wynajmu mieszkania na miesiąc. Dobrze, że mam koleżankę, z którą pracuję, i zrzuciłyśmy się na czynsz za nasz zamtuz. Bałyśmy się niskiej frekwencji wśród klientów, ale nie jest tak źle – mówi medroxy. Sex Work Polska sytuację ocenia bardziej dramatycznie: – Wprowadzenie kwarantanny, samoizolacji i specjalnych zasad bezpieczeństwa sprawiło, że większość miejsc pracy została zamknięta. Wiele osób zostało zmuszonych do zawieszenia świadczenia usług. Zakaz podróży szczególnie uderzył w osoby pracujące za granicą i migrantki i migrantów pracujących w Polsce. W efekcie wiele osób pracujących seksualnie straciło pracę i zostało z dnia na dzień pozbawionych środków do życia, utrzymania siebie i swoich bliskich. Dla osób, których głównym źródłem utrzymania jest praca seksualna, oznacza to poważne ryzyko doświadczenia ubóstwa lub bezdomności. Część osób, które nie mogą sobie pozwolić na rezygnację z pracy pozwalającą utrzymać siebie i swoje rodziny, będzie szczególnie narażona na zarażenie koronawirusem i inne konsekwencje zdrowotne. Migrantki i migranci świadczący usługi seksualne mierzą się dodatkowo z problemami wizowymi i dotyczącymi legalizacji pobytu. Zamknięcie granic, wysokie ceny biletów i brak środków sprawiają, że wiele osób nie ma możliwości powrotu do domu. Jak w przypadku każdego kryzysu, osoby najbardziej marginalizowane i wykluczane społecznie są w największym stopniu wystawione na zagrożenie i pozostawione bez wsparcia.
Wiele osób przenosi swoje usługi do internetu. Hanna, zawodowa domina: – Prawdziwy rozkwit przeżywają strony z kamerkami dla dorosłych. Obecnie nadaję na dwóch, bo jedna dosłownie błagała, żebyśmy wróciły (ja i moja uległa). Ludzie siedzą znudzeni, zestresowani i sfrustrowani w domu, a my zapewniamy im odskocznię i chwilę zapomnienia. Bez zagrożenia epidemiologicznego.
Internet to oczywiście szansa, ale nie dla wszystkich, o czym mówi domina Perse: – W czasie pandemii cierpią również pracownice z tego sektora, ponieważ tragiczna sytuacja ekonomiczna większości Polaków sprawia, że mniej wydają na usługi seksualne. Rozwiązaniem jest celowanie w zagranicznych odbiorców, jednak nie wszyscy pracownicy seksualni są sobie w stanie na to pozwolić.
Sex Work Polska rozwiewa kilka mitów, którymi obrosła praca seksualna w sieci: – Zdobycie wiedzy, opanowanie narzędzi, określenie modelu pracy czy zbudowanie bazy klientów trwa, praca przez internet to nie jest kwestia uruchomienia komputera. I nie jest dla każdego, nie każda osoba się w niej odnajdzie. Aby tak pracować i w ten sposób zarabiać, potrzebny jest sprzęt, warunki (np. własny pokój), umiejętności, znajomość tej gałęzi usług – know–how, baza klientów etc., więc nie jest to alternatywa dla wszystkich, nie jest to gwarantowany dochód. Zresztą część osób pracujących w sieci, np. na kamerkach, również obserwuje spadek ruchu, ponieważ z jednej strony jest relatywnie więcej osób robiących pokazy, z drugiej – potencjalni klienci i klientki, pracując z domu, np. dzielą komputery z dziećmi, więc nie mają czasu i przestrzeni np. na korzystanie z serwisów udostępniających pokazy wideo.
Praca seksualna w Polsce jest owiana tajemnicą, nie dziwi zatem stopień ignorancji, jaki prezentują ludzie żartujący o tym, że sami mogą pracować przed kamerką – czy to z nudy, czy z ekonomicznej desperacji. Tego typu uwagi, poniekąd słusznie, rozsierdzają osoby pracujące w ten sposób. Perse: – Za każdym razem, kiedy słyszę, jak ktoś mówi, że zacznie pracować seksualnie, jak mu w życiu nie wyjdzie albo nie będzie mógł znaleźć pracy, „bo to proste i zawsze jest popyt”, to proponuję takim ludziom, żeby spróbowali i sami się przekonali. Żeby zacząć, trzeba zmierzyć się z ogromną stygmatyzacją oraz presją społeczną, eliminuje się średnio połowę znajomych, którzy nagle przestają cię lubić i zaczynają nienawidzić za sam fakt tego, jakiej pracy się podjęłaś. „No ale przynajmniej zarabiam w dzień tyle, co oni w miesiąc”, pomyślisz, no właśnie kurwa no nie, bo pierwsze kilka miesięcy to ciągłe inwestowanie w siebie oraz w kontakty. Jako domina wydałam już tysiące na sprzęt, podróże po Europie w celu lepszego poznania środowiska BDSM, zainwestowałam setki godzin w naukę oraz rozwijanie swojej osoby w internecie, codzienne robienie zdjęć oraz filmów, umawianie spotkań z fotografkami oraz liczne sesje zdjęciowe. To jest naprawdę ciężka praca, wymagająca nie tylko ładnego ciała, ale przede wszystkim siekanego charakteru, samozaparcia i wkładu własnego na początek. Jeżeli chce się zarabiać na tym te przysłowiowe miliony, to przykro mi, ale trzeba pracować, poznać trochę społeczność innych pracownic robiących te treści, wejść mocniej w środowisko fetyszystów, odkryć, gdzie znajduje się grupa docelowa, wyrobić sobie markę i dopiero wtedy startować z OnlyFans. Ale to niestety kłóci się z wyobrażeniem większości ludzi, jakoby pracownice seksualne tylko siedziały, pachniały i zarabiały miliony.
OnlyFans, serwis społecznościowy oferujący możliwości zarabiania na contencie o najróżniejszym stopniu wyuzdania, zyskuje coraz większą popularność w głównym nurcie medialnym, głównie przez niefrasobliwe dowcipy o przebranżowieniu w czasach kryzysu. Sex Work Polska: – Uczulamy wszystkie osoby, które żartują na temat rozpoczęcia pracy ze względu na sytuację finansową, czy z drugiej strony – które mówią o tym jak o ostatniej desce ratunku: to powiela stereotypy i wzmacnia stygmę, zabija uznanie dla tej gałęzi pracy seksualnej, obraża osoby pracujące w ten sposób. To nie jest temat do żartów, tokenizowanie pracy seksualnej czy jej fetyszyzowanie nie jest OK. Obowiązkiem osób pracujących seksualnie nie jest też edukowanie każdej znajomej osoby, która zwraca się do nas teraz z pytaniem: „Jak zacząć pracować w internecie/na kamerkach/portalach typu OnlyFans czy ManyVids, od czego zacząć?”. Wyrzucanie osobom, że są niewspierające, jeśli nie odpowiedzą, to oznaka sporego tupetu, to nie jest fair. Po pierwsze, to nie są pytania, na które odpowiedź jest jednozdaniowa. Ale przede wszystkim – osoby pracujące seksualnie nie są nikomu nic winne. Udzielenie komuś takiego wsparcia to przywilej, nie każda osoba ma na to czas, nie każda ma takie możliwości. Szczególnie jeśli w innych okolicznościach, na co dzień, nie odczuwamy ze strony tych osób, ze strony społeczeństwa uznania dla naszej pracy.
Medroxy, jak zresztą wiele innych osób pracujących seksualnie, z którymi rozmawiałem na ten temat, nie owija w bawełnę: – Czy epidemia, czy nie, to wkurwiają mnie żarty typu „jebać studia, zostanę striptizerką”. Nie, nie zostaniesz, bo prawdopodobnie się do tego nie nadajesz, ponieważ wstydzisz się tańczyć i nie potrafisz zagadać klienta, albo wręcz przeciwnie, masz zbyt wysokie mniemanie o sobie i oczekujesz kasy za nic. Tak czy siak, zrezygnujesz po pierwszym dniu i nie, nikt nie zapłaci 500 złotych za zobaczenie twoich spikselizowanych cycków… To nie jest łatwa praca, to nie jest zabawa, to nie jest coś trendy… Trzeba liczyć się z konsekwencjami, trzeba wiedzieć, jak postępować z klientami/widzami, zainwestować trochę w sprzęt oraz zainwestować w swój wygląd. Istnieje w społeczeństwie przekonanie, że praca seksualna zapewnia natychmiastowy i wysoki zarobek bez potrzeby wkładania w to wysiłku, a to nie jest prawda. Samo wypięcie się lub zdjęcie stanika nie jest wystarczające. Mimo wszystko bardzo chętnie pomagam osobom, które chcą wejść do branży, ale ile można pisać każdemu to samo? Mam bloga polskacamgirl.blogspot.pl, gdzie umieszczam rady dotyczące pracy seksualnej.
Można odnieść wrażenie, że dzięki pandemii o pracy seksualnej rozmawia się więcej niż do tej pory. Co może mieć pozytywne skutki. Aleksandra Kluczyk (@poorlittlebitchgirl__): – Cieszę się, kiedy dzieje się to zupełnie na poważnie, bo traktowanie pracy seksualnej jako potencjalnej ścieżki kariery zawodowej normalizuje temat. Kiedy występuje to w postaci żartów, utwierdza krzywdzące stereotypy.
Nie jest tajemnicą, że jako narodowi brakuje nam empatii, a czasem nawet chęci zrozumienia zjawisk, których ocena przychodzi nam zaskakująco łatwo. Równie łatwo przestajemy widzieć człowieka. Domina Hanna: – Boli mnie brak świadomości, że my pracujemy tak, a nie inaczej, bo często nie mamy alternatywy. Choroby przewlekłe, dzieci na utrzymaniu (czasem niepełnosprawne), inni członkowie rodziny wymagający stałej opieki. A wszyscy wiemy, jakie są świadczenia w tym kraju. Więc zamiast żyć w skrajnej biedzie i wybierać między lekarstwami a jedzeniem, osoby decydują się na pracę seksualną. I to trzeba cały czas podkreślać. Praca seksualna ma wiele twarzy. Czasem jest nią twoja sąsiadka z naprzeciwka, ta, co ma dziesięć psów z ulicy i niepełnosprawne bliźniaki.
Przez pandemię wiele branż znalazło się w kryzysie, który próbują złagodzić organizacją zbiórek pieniężnych. Branża seksualna również sięgnęła po to rozwiązanie. Sex Work Polska: – W całej Europie organizowane są zbiórki, ponieważ wszędzie tam, gdzie wprowadzono ograniczenia w życiu społecznym, w przebywaniu w przestrzeni publicznej, pracownicy seksualni, pracujący bezpośrednio z klientami, zostali bez środków do życia z dnia na dzień. Zrzutki zorganizowały grupy i organizacje np. z Irlandii, Anglii, USA, Grecji, Kanady, Szwecji, czyli z tych krajów, gdzie obowiązują modele prawne kryminalizujące pracę seksualną czy różne jej aspekty. Tych, gdzie praca seksualna nie jest uznawana za pracę, a osoby ją wykonujące nie mogą liczyć na takie wsparcie, jakie otrzymują inne grupy zawodowe.
W Polsce również odbywa się zbiórka: – Fundusz kryzysowy dla osób pracujących seksualnie został założony w odpowiedzi na trudne sytuacje, o których mówiły nam osoby świadczące usługi seksualne, z którymi jesteśmy w kontakcie i które wspieramy, z którymi spotykamy się w ich miejscach pracy w ramach naszych działań outreachowych. Odzew na zbiórkę jest pozytywny. Minął trochę ponad tydzień od uruchomienia zbiórki, a zebrałyśmy już ponad 13 tysięcy. Dzięki temu mogłyśmy pomóc już ponad 45 osobom. Jesteśmy bardzo pozytywnie zbudowane tym, ile osób dołożyło się do zrzutki w tych trudnych dla wszystkich czasach. Zbiórka również zyskała odzew w środowisku osób pracujących seksualnie. Osoby, które mają środki, możliwość, lepszą sytuację, wspierają nas, nie tylko udostępniając zbiórkę, ale także oferując różne produkty, usługi w zamian za wpłatę na fundusz, np. filmy, zdjęcia, czy pomoc związaną z tym, jak prowadzić profile w mediach społecznościowych reklamujące własne usługi. To zupełnie spontaniczne działania, które pokazują, jak solidarne jest środowisko osób pracujących seksualnie i że możemy na siebie liczyć.
Aleksandra Kluczyk podkreśla, że mimo negatywnych reakcji środowisko jest blisko jak nigdy dotąd: – Wylało się mnóstwo hejtu zarówno na zbiórkę, jak i na nas, ale w czasie, w którym ludzie nas obrażają, deprecjonują pracę seksualną, nasz wkład i zaangażowanie, na zbiórce wybija już prawie 14 tysięcy i do tej pory udało się pomóc 45 osobom, które nie mogą liczyć ani na państwo, ani na wszystkowiedzących krytykantów. Jak zawsze, od hejtu i żółci nie zrobiło się nikomu lepiej, a my swoją siostrzeńską postawą, zaangażowaniem i solidarnością realnie pomagamy. Mamy względnie bezpieczną przestrzeń w sieci, która zrzesza prawie 200 osób pracujących seksualnie, to miejsce, gdzie można się m.in wyżalić czy prosić o wsparcie, zawsze je otrzymując. To pomaga! Każda osoba angażuje się tyle, na ile może, część oferuje coś w ramach wsparcia zrzutki, ktoś inny oddaje swoją kamerkę osobie, która chciałaby zacząć pracę, inna pisze poradnik, jak rozpocząć pracę na czacie erotycznym, jeszcze inne służą dobrym słowem i chęcią wysłuchania, co również znaczy bardzo wiele i jest na wagę złota!
Praca seksualna istnieje i żadne mrużenie oczu tego nie zmieni. Mimo pandemii branża próbuje trwać dalej, w warunkach dalekich od ideału – przy braku zrozumienia społecznego, ignorancji, a czasem wręcz wrogości władz; nie mówiąc o tym, że przed nią również brakowało zarówno świadomości ludzi, jak i podstaw prawnych do działania. Czy będzie to punkt wyjścia do bardziej otwartej rozmowy o regulacji pracy seksualnej w Polsce? Niestety, to wątpliwe. Piszę te słowa w dniu, w którym Sejm dyskutuje nad wprowadzeniem zakazu edukacji seksualnej, a tzw. tarcza antykryzysowa nie zakłada zbyt dużej ochrony dla pracowników i pracowniczek, po raz kolejny rozhuśtując absurdalnie rozbujane ostrze wolnego rynku. Mimo wszystko pokaz solidarności i siostrzeństwa, jaki prezentują pracownice seksualne, jest godny podziwu. Kryzys nie zawsze wyciąga z ludzi rzeczy najgorsze, czasem jest przyczynkiem do pielęgnacji więzi i budowania świadomości. Kiedy, jeśli nie teraz?