Umówmy się, „Mazurek Dąbrowskiego” jest niedzisiejszy nawet jak na standardy martyrologicznej, narodowej nostalgii. A „piosenka – grappa ice” jest wesoła i dobrze oddaje ducha obecnych czasów.
Nie było jeszcze w tym roku hymnu Męskiego Grania, Taco i Podsiadło nic nie wydali, Brodka znowu śpiewa po angielsku, Sławomir nie dostarczył, więc w poszukiwaniu potencjalnego hitu lata musimy na razie grzebać głębiej. Ale jest już potężny kandydat. Za „piosenkę – grappa ice” odpowiada niejaki Bartek Sitek, który w minutę, posługując się podkładem na ucho zajumanym od Davida Guetty, wyprodukował minutowy utwór łapiący za nogi współczesny zeitgeist.
Łatwo się zidentyfikować z większością linijek – pochwała ogólnodostępnego dla mas, ale także nieco ekstrawaganckiego produktu i ambiwalentne podejście do Polaka nad Polakami – Roberta Lewandowskiego. Wszystko to podane przy pomocy chwytliwej melodii i wpadającego w ucho tekstu. „piosenka – grappa ice” to Polska A.D. 2021 w pigułce – nasze memowe „Mury”, nasza postmodernistyczna „Rota”. Krótki utwór został błyskawicznie podchwycone przez anonimowy populus – setki tysięcy odtworzeń, klipy robione w Minecrafcie, nightcore’owy remix, wersja na ukulele. Producent napoju zapewne już liczy zyski. I całkiem serio, żyjąc w państwie, w którym pomniki zasługują na więcej szacunku niż ludzie (co udowodniły nam wydarzenia poprzednich wakacji z udziałem aktywistek Stop Bzdurom i dziesiątek zatrzymanych osób), postulowałbym aby to właśnie „piosenka – grappa ice” została nowym hymnem tego kraju.
Co nam po „Mazurku Dąbrowskiego”? Większość Polaków i tak słyszy go tylko na meczach reprezentacji w piłce nożnej. Czy statystyczna osoba wie kim są tytułowy Dąbrowski albo, także występujący w tekście, Czarniecki? Czy Napoleon Bonaparte, który bardziej jest teraz pamiętny ze sromotnych przegranych oraz zgnicia w więzieniu, jest faktycznie super symbolem do naśladowania? Czy utwór, który w swojej pierwszej wersji nawoływał do cięcia Niemców i Moskali pałaszami to świetny przykład dla całego społeczeństwa? To tylko wątpliwości odnośnie tekstu. A melodia? No umówmy się, jest fatalna. Czy komukolwiek chce się tego słuchać lub to śpiewać? Czy hymn państwa nie powinien być radosną pieśnią, która jednoczy wszystkich, jest prosta w wykonaniu i zwyczajnie sama ciśnie się na usta? Myślę, że tak i w związku z tym zaprezentowałem powyżej idealnego kandydata. Bo Polska jest takim właśnie fluorescencyjno-niebieskim, słodzonym napojem, a królem jej teraz Lewandowski.