Poznajcie utalentowaną artystkę, która ma szansę zmienić scenę.

Susk, czyli młoda raperka, która właśnie wleciała na SBM-owy starter, to osoba, którą warto śledzić. Jej luźne podejście do rapu i starannie ułożone rymy to niezłe odświeżenie w zalewie drillowych i rage’owych kalek. Zmienne Zakłócające, epka nagrana razem ze slotkąkotką123, to jeszcze lepszy punkt wejście do artystycznego uniwersum Susk. A to jest barwne, queerowe i odważnie mówiące o progresywnych sprawach. Patrząc po najmłodszym rapowym pokoleniu, ta otwarta przyłbica w prezentacji poglądów znacząco odróżnia je od starszych koleżanek i kolegów po mikrofonowym fachu. 

Rapuję sobie odkąd świadomie usłyszałam pierwsze polskie rapy w życiu, czyli około 13 roku życia – mówi Susk. Z początku czyjeś teksty, vibe totalnie karaoke, ale zajawę załapałam szybko. W gimnazjum pisałam sobie jakieś wiersze i systematycznie przekształcałam to na coś możliwego do zarapowania, aż na początku liceum regularnie pisałam teksty. To medium do mnie przemówiło za dzieciaka, siedzę w tym już lata, wychowałam się na tej autentyczności hip-hopowej, ta kultura zdążyła mnie połknąć i wiem, że jestem jej częścią. Domyślam się, że moje upodobania do kmin lirycznych, językowych, czasem nawet językoznawczych (olaboga!), dokładają cegiełkę do mojego pójścia w rapy. No i bunt, ale dzisiaj to nie wiem czy to jakieś główne zadanie tego gatunku. Ta wątpliwość, naturalna w tych czasach, odsyła do treści, jakie Susk przekazuje w swojej muzyce. Nie ma zamiaru się pieścić z konserwatywną wrażliwością wielu odbiorców hip-hopu, a ewentualne konsekwencje tej otwartości dopiero zaczynają do niej docierać. Posta na IG, w którym ogłaszała wejście do Startera SBM okrasiła mocnym przekazem: nie myślałam że takie rzeczy są możliwe, jak pół roku temu chciałam se skoczyć z jakiegoś mostu. okazuje się, że SBM biorom gejuw, i fajnie, bo od dzieciaczka wiem że to moja droga do przedreptania. 🙂 idziemy w to dalej, co by każden jeden queer i nietypek miał potem lżej. Ale w polskim rapie homofobia ma się dobrze – obraźliwe słowa rzucane z automatu i bez konsekwencji, przytyki za kulisami, komentarze wołające o pomstę do nieba. Susk: no nie za dobrze się na to zapatruję, ale wchodząc tu musiałam się liczyć z tym, że [homofobia] jest i że pozbywanie się tego elementu z kultury to długi, złożony proces. Jednak widzę, że sami raperzy mocno odchodzą od homofobicznych rzeczy, albo przynajmniej robią w tej kwestii progress. Osobiście żyję trochę w bańce uznającej statementy pokroju „gej jest okej” za truizm, ale widzę w jakim miejscu jesteśmy jako społeczeństwo. A jest ono takie, że Bedoes i Taco zrobili bardzo dużo pojedynczymi wersami o tym, że geje mają prawo do życia w ten sam sposób co osoba hetero. Nie chcę się wpierdalać w teren i wymagać mocnej progresywności, ale myślę, że problem leży prędzej w zamkniętych głowach części słuchaczy niż w artystach. Oni nawet nie wiedzą, że poglądy ich idoli naprawdę ewoluują z biegiem czasu i że to jest normalka, a nie hipokryzja. 

Starter SBM-u odsłonił ją na masową publiczność i dość ostrą sekcję komentarzy. Jeszcze parę dni temu odpowiedziałabym, że póki co, nie spotkałam się z przeszkodami z tytułu mojej płci czy orientacji. Ale że rozmawiamy parę dni po premierze singlowego $WAGU na kanale SBM Label, to wszystko obrało zupełnie inny obrót. Przez ostatnie pół roku, od premiery EPki ze slotkąkotką123, trafiałam w target doceniający naszą twórczość, klimaty skwerowe, niemainstreamowe, radio Kampus, takie wajby. Liczyłam się z faktem, że fanbejs SBM nie będzie dla mnie łaskaw, ale serio nie miałam pojęcia, że moje istnienie jest na tyle kontrowersyjne. Ponad tysiąc komentarzy na YT, lwia część to paskudne wydanie mizoginii i homofobii, której bardzo nie chcę przytaczać. Wiele życzeń śmierci w moich DMach, wyrazów żalu, że mama nie dokonała aborcji, jeśli ja tak bardzo popieram prawo wyboru do bycia w ciąży (dosłownie rozchodzi się o jedno ujęcie w klipie, wow). Jest mi przykro, to moje pierwsze starcie z hejtem na taką skalę, ale staram się nie odbierać tego personalnie. Wiem, że jestem dla nich personifikacją czegoś, czym się ich straszy na co dzień. No trudno, ktoś musi przyjść do hip-hopu i pozmieniać te tendencje. Z tego miejsca wysyłam wyrazy szacunku dla absolutnie każdej kobiety, która w tym siedzi i musi się z tym mierzyć. Pozdrawiam cudowną Sylvię Baudelaire, której pewność siebie mi ogromnie imponuje. Susk nie ma wątpliwości, że wiatr historii wieje z innej strony, niż sugerowałyby to haniebne komentarze pod jej singlem. Widzę, że jest nas coraz więcej i za chwilę tych głosów nie będzie się dało ignorować. No i fajnie. Zawsze musiałyśmy trzymać się po siostrzeńsku, żeby dawać sobie radę, także ta sytuacja nie jest dla mnie jakoś skrajnie zbijająca z tropu. 

„$WAG (lepi się w ch*j)” to zdecydowanie najbardziej udana reprezentacja stylu Susk, ale nie jedyna. Epka, którą wydała niedawno, również zasługuje na uwagę – pojedynczy utwór może wyjść niemal każdemu, ale dłuższa forma to sprawdzian potencjału i możliwości. Na Zmiennych Zakłócających artystka odsłania się w sposób rzadki w rodzimym rapie. Już mnie poinformowano, że nie znajdę typka / Zero straty – większość z was na byłą mówi „dziwka” / Siedzę i się wkurwiam popijając yerba z tykwa / Nie ma co odmieniać, gdy słowa nie znaczą nic / A echo moich i tak się nie niesie po uliczkach / Póki chłopcy się nie prują, że piszę o cyckach – słyszymy w Syzyfie. Za bitami z epki stoi producentka slotkakotka123 –  w tym fachu, niemal zupełnie zmonopolizowanym przez mężczyzn, to również ciekawy fakt. Praca ze slotkąkotką123 nad „Zmiennymi Zakłócającymi” była dla mnie wołaniem o pomoc i wielką autoterapią. Muzyka od wczesnych lat nastoletnich ratowała mnie z emocjonalnych tarapatów, dawała poczucie zrozumienia. Mam tak zarówno z perspektywy odbiorczyni, jak i twórczyni. Podkreślam jednak bardzo intensywnie, że najsłuszniejsza droga zaczyna się u terapeutki i psychiatrki. Gdyby nie to, to for real byłabym z aniołkami. Susk nie romantyzuje twórczości, trzeźwo zauważając, że nigdy nie zastąpi profesjonalnej pomocy. Sztuka to dla mnie świetna forma wyrazu i trudno mi sobie wyobrazić co by było bez niej, ale opieka lekarska to podstawa w kryzysach psychicznych. Chciałabym, żeby opieka psychiatryczna była w tym kraju ogólnodostępna i żeby nikt nie wstydził się z niej korzystać. To niezmiernie ważne. 

Muzyka to bardzo często działanie zespołowe, nawet jeśli za mikrofonem stoi jedna osoba. Susk podkreśla, że sama nie byłaby tak skuteczna. Moim największym szczęściem w życiu są najwspanialsi przyjaciele na świecie, i tak się składa, że wszyscy z nich specjalizują się w swoich dziedzinach, są skłonni do tworzenia pięknych rzeczy i mają w sobie ogrom dobra. Jak tylko zdecydowałam się postawić pierwsze kroki w muzie publicznie, to zgłosiła się Weronika, slotkakotka123, że robi bity i robimy razem. Matylda Jureczko od razu zajęła się oprawą graficzną, potem wydawaniem epki fizycznie, robieniem sitodruku na koszulkach. Mateusz Stefańczyk i Maja Krauze instantly zaangażowali się w plakaty i również projekty graficzne. Agata Kapuścińska i Mateusz Gzel pracowali ze mną nad fotkami promocyjnymi do „Zmiennych”. Na numerze z Kroniką nawinęłam „mam ziomali od hip-hopu, ziomalki od graficzek, od ogarniania rzeczy, wcielania ich w życie” i to jest prawda jak nie wiem. Ze znaczną większością znamy się od wielu lat – z takich osób składa się nasz KICIKICI420 Label. Własna wytwórnia to często pierwszy, ale i najbardziej ze skutecznych kroków na muzycznej ścieżce. Susk jest otwarta na współpracę z innymi również za mikrofonem: Kronika zwerbował mnie do składu rapowego BRUDNAUSZY jakieś 1,5 miesiąca po premierze EP i zaziomowaliśmy się ponadprzeciętnie, mamy super przelot. Podobnie mam z Kadetem Szewczykiem. Niezmierzonym fuksem jest to, że trafiłam na takich wspaniałych, zaangażowanych ludzi. I bez nich nie dałabym rady. Jeśli tylko będziemy chcieli, to Polska będzie przejęta na przestrzeni paru najbliższych lat, hihi. Czuję, że uczestniczę w pięknej społeczności – to zaszczyt móc się jednoczyć w taki sposób wokół sztuki. 

Na koniec wracamy do tematu hejtu, który może nie zdominował odbioru „$WAG (lepi się w ch*j)”, ale jednak pewna część komentarzy kierowała w jego stronę. Z racji na to jaką osobą jestem oraz zważywszy na fakt, że absolutnie nie wchodzi w moją grę niebycie sobą, no to kiedyś musiało nastąpić takie bum. Od żadnej osoby będącej dla mnie autorytetem w sprawach muzycznych nie usłyszałam krytyki, a to właśnie ich zdanie liczy się dla mnie najbardziej. Mimo świadomości, że mogę nie podejść akurat SBMowej publice, nie zdawałam sobie sprawy, że moja stylówa i konwencja numeru jest AŻ TAK nie do zaczajenia. Z drugiej strony piszą do mnie queery, piszą osoby w kryzysach psychicznych z wyrazami zrozumienia, piszą bliscy i obcy ludzie zmartwieni czy wytrzymuję tę lawinę. Wytrzymuję i wytrzymać muszę. Spoko, że na mnie padło, a nie na kogoś bez zaplecza psychiatrycznego czy wsparcia emocjonalnego. Pchamy to dalej, żeby każda następna miała lżej i milej. KICIKICI420 REPREZENT. I to jest przekaz, pod którym możemy się podpisać w stu procentach!

WIĘCEJ