Thinking ’bout the coochie
Enigmatyczna nimfa? Bezpośrednia artystka? A może twarz seks-pozytywności? Skojarzenia z Shygirl różnią się mocno od tego w którym momencie pojawiła się ona w świadomości danej osoby. Wychowana lawirując między betonowym londyńskim Blackheath a walijskimi terenami zieleni, Blane Muise, bo tak naprawdę nazywa się artystka, jest ewoluującą perłą eksperymentalnego popu. W oczekiwaniu na jutrzejszy koncert Shygirl na Unsound Festival, postanowiłam przyjrzeć się bliżej jej postaci i zanalizować jej kulturową pieczęć, która wyraźnie odbiła się na rozlewającym się wosku świata kreatywnego.
You wanna fuck fast? (I’m into it), You wanna play rough? (I’m into it) mówi miękkim głosem Shygirl, tym samym wślizgując się w rozwarstwioną rzeczywistość muzyki uznawanej za alternatywną. Ta linijka pochodzi z jej pierwszego singla wydanego w 2016 we współpracy z bliskim przyjacielem artystki producentem Segą Bodegą. Ten singiel na starcie sprawił, że wokalistka zaczęła być utożsamiana z szerokim spektrum gatunkowym, rysującym się gdzieś pomiędzy fetish rapem a deconstructed club.

Jej kariera, mimo, że rozpoczęta dopiero po studiach zaczęła rozwijać się dynamicznie. Ugruntowanie artystki w kręgach kreatywnych geniuszów londyńskiej elektroniki doprowadziło do jej intensywnego samorozwoju – Shygirl z dziewczyny luźno rzucającej seksownymi, rapowymi barami szybko zaczęła być rozpoznawana jako obiecująca twórczyni muzyki, producentka i DJka. W 2017 roku wydała numer już oflagowany jej wytwórnią Nuxxe, którą otworzyła ze wspomnianym już wcześniej rewolucjonistą klubowym Segą Bodegą i francuską producentką Coucou Chloe. Jej poczynania udowodniły, że Shygirl jest niepodważalną nadzieją międzygatunkowego popu. Kluczowym elementem, zauważalnym w utworach arstystki, jest jednak nie tylko jej umiejętność do tworzenia lirycznie zaczepnych i sensualnych tekstów, ale nieszablonowe podejście do konstruowania melodii i budowy piosenki. Wszystko co wyrzuca z siebie Shygirl zdaje mi się lekkie, bez wysiłku – jej kawałki nie brzmią jak łapczywy oddech zdesperowanych, nastawionych na sukces artystów. Ona robi co chce i patrzy co się stanie. Może jej autentyczność i ryzykowne zagrania wynikają z braku ślepej determinacji. W wywiadzie dla Red Bull Bulletin skonfrontowana pytaniami o późne zaczęcie kariery czy podejmowanie odważnych decyzji w jej sztuce, Shygirl odpowiedziała wprost I’m not scared of failing, because it was never my ambition to succeed in this craft. Bez noża na gardle, Blane Muise wkroczyła w branżę muzyczną z wiarą w zrobienie czegoś śmiałego i w jej stylu, i właśnie to spowodowało, że jej twórczość wyróżniła się na tyle, że została zauważona przez takie postaci jak Rihanna czy Björk.
Mimo konsekwentnego zachwycania ludzi trackami takimi jak BB z 2019, SLIME wydanego rok później, czy viralowym hitem Cleo z 2021, Shygirl wydała swój debiutancki album dopiero na początku tego października. Nymph, bo tak nazywa się to wydawnictwo, jest jednak zrodzone nie tylko z niezaprzeczalnego talentu Muise, ale też z jej systematycznego rozbudowywania kapitału kulturowego. Przez ostatnie lata artystka miała okazję współpracować między innymi z takimi talentami jak Arcą, FKA Twigs czy SOPHIE, ale też z markami, które determinują szlaki współczesnej mody takimi jak Mugler i Burberry. Nymph to składający się z 12 kawałków hedonistyczny pejzaż pełen między innymi kołysankowych przypowieści o wymarzonej cipce, klubowych, nasączonych seksem brzmień czy folklorowych elementów instrumentalnych. Shygirl stworzyła nie tylko eklektyczną formę ekspresji, która promieniuje empiryzmem i autentyzmem na odbiorców, ale też po prostu niezwykle mocny zestaw bangerów.
Zarys postaci Shygirl nie byłby jednak pełny bez kontekstu jej queerowości. Można powiedzieć, że jest ona reprezentantką ostatniej awkward generacji, w której queerness nie był niczym hot w świecie popkultury, a dojrzała rozmowa o seksualności w przestrzeni publicznej dopiero kiełkowała. Sama zaczęła otwarcie identyfikować się jako queer osoba w wieku 24 lat, więc jej lata dojrzewania i samorealizacji przypadły na okres, w którym odnajdywanie siebie było mocno utrudnione przez sam stan społeczeństwa. We wciąż mainstreamowo binarnym i mocno heterosfocusowanym świecie lat 10, kiedy dla szeregów dziewczyn wciąż jedynymi i to jeszcze nie do końca adekwatnymi referencjami do ich tożsamości były przestarzałe odcinki the L Word i queer-baitowe pocałunki Leny i Juliji z t.A.T.u, odnalezienie swojej tożsamości nie było łatwe.
I’ll steal ur girl too not just your mans 😌
— SHYGIRL (@0800shygirl) November 28, 2020
Teraz, zaledwie parę lat później dynamika rynku muzycznego przetransformowała się w queer-friendly motorykę a młode zetki sprawiły, że seksualność jako temat tabu została tylko przeszłością. W wywiadzie dla GQ Shygirl opowiada o swojej queerowej 13-letniej siostrze, dla której nawet w tym wieku takie kwestie tożsamościowe nie są czymś trudnym czy nierozwikłanym. „I couldn’t identify with a ‘gay’ experience back then; I was attracted to women but couldn’t relate to the images I saw of lesbians. Now, I don’t seek labels at all, but back then I was really questioning myself and why I was attracted to women”. Teraz, gdy w pełnej chwale Shygirl może snuć na słodkich bitach odę do cipki, jej droga do odnalezienia siebie jest tym bardziej podnosząca na duchu.
Już jutro Shygirl wkroczy na scenę festiwalu Unsound, żeby zaprezentować najświeższy materiał z Nymph i oczarować widownie swoim eterycznym wokalem, więc jeśli nie macie jeszcze biletów to zapraszamy tutaj.
Artykuł powstał we współpracy z Unsound Festival.