Organizatorzy Fest Festivalu właśnie ogłosili, że jedną z gwiazd tegorocznej edycji imprezy będzie Princess Nokia, czyli wyjątkowo interesująca osobowość współczesnej sceny hip-hopowej. Młoda, choć mogąca pochwalić się całkiem niezłym dorobkiem artystka, przebiła się do świadomości słuchaczy jako kontynuatorka nośnej ostatnio filozofii emorapu. Jej EPki, mixtape’y oraz albumy charakteryzuje prawie ekshibicjonistyczna bezpośredniość w mówieniu o prywatnych traumach. Ponadto, dodatkowego animuszu mocnemu przekazowi dodaje zmiennokształtne brzmienie, ułatwiające przełknięcie gorzkiej liryki poprzez sprytny kolaż trapu, popu i elementów tradycyjnego boom bapu.
W 2020 roku niezwykła raperka w ogóle nie zwalnia tempa. Pod koniec lutego wydała nie jedną, ale aż dwie płyty – “Everything Sucks” i “Everything Is Beautiful”. Podwójna dźwiękowa epopeja, tak jak poprzednie dzieła Amerykanki głęboko nurkuje w psychologiczną otchłań, lecz tym razem mocno rozbuchana forma pozwala na bardziej precyzyjną autorefleksję. Nokia zderza negatywną energię pierwszego krążka z pozytywną wibracją drugiego i formułuje interesujące myśli dotyczące mentalnej higieny, a także raperskiej mitologii.
W tej płytowej parze większym temperamentem wyróżnia się “Everything Sucks”, który można bez ogródek nazwać rapowym nokautem. Poszczególnym wersom najbliżej chyba do zadziornej postawy Cardi B albo Meghan Thee Stallion, tzn. nieustannie walczących z całym światem mikrofonowych gladiatorek. Większość zawartych na albumie piosenek przywodzi na myśl obraz stojącej w cypherowym kółku MC, popisującej się przed publicznością prostymi, ale laserowo celnymi rymami.
Jednakże buńczuczna poza skrywa coś znacznie ciekawszego. Epatujące dzikim wigorem utwory często odsłaniają kompleksy oraz obawy, powodujące znaczące pęknięcia w chojrackiej postawie. Już w otwierającej całość “Harley Quinn” mieszkanka Nowego Jorku przedstawia odbiorcy atakującą wszelakich wrogów wyliczankę “fucków” (“pieprzę Waszych rodziców, ciocie, siostry i braci”) o intrygującym drugim dnie. Zaczepki skierowane w stronę nieprzychylnych artystce zawistników, mówiące o “tatusiu, który nie okazywał im uczuć”, wyglądają na krzykliwą autoterapię, przelewającą żal do własnej rodziny na zwrotki. Plujący żółcią podmiot liryczny zachowuje się jak napędzana wewnętrznym gniewem bokserka uderzająca w worek treningowy z napisem „trudne dzieciństwo”. Natomiast, to, co w pierwszym utworze jest schowane gdzieś między wierszami, bezceremonialnie przekazuje wieńczący LP „Just a Kid”. Wyczerpana po kilkudziesięciu katartycznych minutach raperka, (tym razem na spokojnie) szczegółowo opowiada tu o byciu niekochanym dzieckiem, a później niekochaną nastolatką.
Z kolei „Fee Fi Foe” podobnie jak wiele innych utworów na „Everything Sucks” ukazuje artystkę jako zawsze kroczącą własnymi ścieżkami outsiderkę. Powtarzamy wielokrotnie motyw odklejenia od społecznych norm, ma nieoczywisty, słodko-gorzki posmak. Możemy odczytać go jako celebrację niezależności, która daje Princess Nokii nadludzką siłę, ale również jako desperacką reakcję obronną na odrzucenie ze strony całego świata.
Zupełnie inną receptę na codzienne problemy propaguje „Everything Is Beautiful”. Twarde bity są tu zastąpione ciepłym pop-rapem śmiało zapuszczającym się w rejony neo-soulu. Również linijki, jakie w eter rzuca nowojorska MC, tracą sarkastyczno-wulgarny pazur i pozwalają słuchaczowi w końcu złapać oddech. Drugi z albumów propaguje zrównoważone podejście do życiowych komplikacji, oparte na odpowiedniej dozie zdrowego dystansu.

Promujący tę płytę singiel „Green Eggs and Ham” przedstawia Nokię właśnie jako dojrzałą kobietę, która nauczyła się rozmawiać o swych emocjach. Przywołane przez piosenkę bolesne wspomnienia dotyczące choćby agresywnej ciotki, czy niemiłych spotkań z policją, wbrew pozorom wcale nie sugerują pesymistycznej wymowy kawałka. Raperka umiejętnie przeplata smutki przyjemnymi retrospekcjami, co prowadzi ją ku pozytywnym wnioskom. Suma różnych doświadczeń sprzed lat kojarzy się artystce głównie z dziecięcą niewinnością, którą należy pielęgnować, także wchodząc w dorosłość. Wszystkie te chwile, zarówno dobre, jak i złe, inspirują Nokię do kultywowania odwodzącącego od depresji lub obłędu młodzieńczego idealizmu.
Podsumowująca album piosenka “The Conclusion” znakomicie spina klamrą dwupłytowy hip-hopowy spektakl. Ostatnie, delikatnie wyśpiewywane frazy “dziewczyna zapłakała/deszcz zaczął padać/słońce wyszło” zwięźle demonstrują kwintesencję obu dzieł. Wyboistą podróż do wnętrza własnego “ja” headlinerka Fest Festivalu rzeczywiście rozpoczęła od rozpaczy szybko przeradzającej się w tajfunowe wzburzenie. Jednak w pewnym momencie kończy się jej amunicja i rozdział pt. “Everything Sucks” dobiega końca. Wtedy pojawia się nadzieja na lepsze jutro, ponieważ “Everything Is Beautiful” wreszcie wypaca toksyczne odczucia i uzupełnia dotychczasowe niedobory samoakceptacji.
Na koniec warto jeszcze dodać, że oba albumy mają także nieco szerszy kontekst, wychodzący poza ramy intymnej autobiografii. Zwierzenia Nokii trochę przy okazji dyskutują z konwencją hip-hopu, podlewając definiującą gatunek megalomanię dokuczliwymi wątpliwościami. Autorka „1992 Deluxe” znajduje w rapowej filozofii punkty styczne pomiędzy mikrofonowym zarozumialstwem a wysokim stężeniem kompleksów oraz niskim poczuciem własnej wartości. Taki wniosek może poważnie wpłynąć na sposób, w jaki postrzegamy sceniczną aktywność naszych muzycznych idoli.