Seriale i filmy powinny częściej pokazywać, że wrażliwość to oznaka siły.
Kobiety mają dusze i umysły, nie tylko serca. Mają ambicje i talenty, nie tylko urodę. Mam dość słuchania, że kobieta stworzona jest tylko do miłości. Mam tego naprawdę dość! To fragment najbardziej znanego monologu z filmu Małe kobietki. Wielokrotnie widziałam go na Twitterze, TikToku czy Instagramie i dopiero jedna z tiktokerek @girlbossinred uświadomiła mi, że pojawia się on właśnie w tej okrojonej wersji, gdzie przycięte jest kluczowe zdanie z końca, w którym Jo wykrzykuje: Ale czuję się tak samotna! Młoda pisarka zastanawia się, czy aby zbyt pochopnie nie odrzuciła miłości wieloletniego przyjaciela Laurie’go, ponieważ mimo bycia zadowoloną ze swoich decyzji życiowych i zawodowych, doskwiera jej samotność. Dlaczego odruchowo pozbywamy się słabości Jo? By mogła być typowo silną bohaterką, która nie potrzebuje mężczyzny w swoim życiu? Czy na ekranie zawsze jedno musi wykluczać się z drugim, skoro prawdziwe życie tak nie wygląda?
Hollywood przez lata opowiadało się za ideą silnej bohaterki, jedynie pod warunkiem, że owa siła występuje jako motyw przeciwstawiony damie w niebezpieczeństwie. Widzowie i widzki domagają się silnych postaci kobiecych, a filmowcy owe prośby spełniają, ale tylko na ich warunkach. W rzeczywistości silna postać kobieca to przeważnie wilk w owczej skórze – istnieje po to, by rozpraszać i wprowadzać w błąd. Motyw silnej bohaterki to tani chwyt marketingowy dla leniwych filmowców którzy, wciąż twierdzą, że tworzą zróżnicowaną historię, która rzekomo przedstawia kobiecą siłę, podczas gdy tak naprawdę wciąż wykorzystują ten sam filmowy banał, a następnie rozkoszują się niezasłużoną aprobatą i pochwałami za ich tak zwaną reprezentację. Zrobiliśmy to, o co prosiliście! W tym filmie jest silna kobieta! Nie dba o miłość! Zna karate! A nawet nosi nawet skórzane kurtki! Silna bohaterka brzmi jak coś pozytywnego, ale gdy zajrzymy głębiej, nie czai się tam więcej treści.
Pokazywanie słabości silnych kobiet na ekranie jest niezwykle rzadkie. Kulturowy przekaz każe nam identyfikować niezależność i kobiecą autonomię ze spokojną, opanowaną, przeważnie heteroseksualną bohaterką. Jedną z najważniejszych aspektów silnej bohaterki jest to, że ma cechy, stereotypowo postrzegane jako męskie. Silna bohaterka nigdy nie przejmuje się modą ani makijażem (aczkolwiek jej mejkap pozostaje nietknięty w każdej scenie), ponieważ dzięki zinternalizowanej mizoginii wierzy, że jest lepsza. Silna bohaterka strzela z pistoletu i zada cios, ale nie płacze. Silna bohaterka jest dowcipna i sarkastyczna, ale nigdy nerwowa czy niepewna. Silna bohaterka jest zła, ale nigdy nie jest wrażliwa. I wreszcie silna bohaterka nie potrzebuje faceta, ale i tak go znajdzie. Silna bohaterka jest siostrą manic pixie dream girl, kolejnym toksycznym filmowym motywem, który trywializuje i umniejsza kobiecość. Obydwie bohaterki są postaciami, które z zewnątrz wydają się wyjątkowe i inne, ale tak naprawdę brakuje im prawdziwej głębi. Manic pixie dream girl, podobnie jak silna bohaterka, pozostaje niezmienna przez cały film i istnieje tylko po to, by ożywić otaczających ją mężczyzn. Obydwie, choć manic pixie dream girl jest zdecydowanie bardziej dziwaczna niż silna bohaterka, nie lubię rzeczy typowo dziewczęcych, bo one po prostu nie są takie, jak inne dziewczyny. To typowe pick me girls, dla których uczestnictwo w tradycyjnie kobiecych zajęciach jest czymś, na co patrzą z góry. Silna bohateka to kolejna wyidealizowana, uproszczona karykatura stworzona pod male gaze – jeśli manic pixie dream girl jest płytą, która zmienia życie mężczyzny, silna bohaterka jest jego wymarzonym samochodem. Obydwie bohaterki pisane są przez mężczyzn, dla mężczyzn i tak naprawdę o mężczyznach.
Problem nie polega na tym, że w filmach nie ma wystarczającej liczby silnych bohaterek, a na tym, że nie ma wystarczająco dużo realistycznie słabych kobiecych postaci. Silna bohaterka to coś więcej niż irytujący motyw, ponieważ kiedy słowo silna legitymizuje postaci kobiece w filmie, zupełnie mijamy się z celem. Chociaż epitet ten z pewnością został użyty w celu lepszej reprezentacji, silna oznacza, że należy pobłażliwie lub gardząco patrzeć na wrażliwość i emocjonalność u postaci kobiecych. Ponieważ słabość została zakorzeniona w społeczeństwie jako z natury negatywna cecha kobieca, wszelkie pozory słabości kobiecego charakteru postrzegane są jako umniejszające, a nie wzmacniające pod względem złożoności. Silna bohaterka zrodziła się z niechęci i odmowy pokazywania kobiet we wszystkich ich zawiłościach. Producenci i reżyserzy poszli na łatwiznę, tworząc kobiece postacie, które uchodzą za wielowymiarowe, ponieważ dzierżą broń i rzucą okazjonalnym żartem (women aren’t funny). W rzeczywistości większość silnych bohaterek to strasznie słabo rozwinięte, mało pogłębione postaci.
Na szczęście mamy coraz więcej złożonych bohaterek jak właśnie Jo z Małych kobietek – nieco ekscentryczna, bezkompromisowa idealistka, według której małżeństwo to zbyteczna transakcja finansowa. Jak na bohaterkę XIX-wiecznej powieści Jo jest postacią na wskroś współczesną w swym dążeniu do wolności, niezależności i możliwości samostanowienia o sobie, a jednak nawet ona doświadcza samotności i pragnie być kochana. Na przykładzie Jo można zauważyć, że pragnienie przeżycia miłości nie musi być najważniejszym elementem charakteru bohaterki. Zbyt często w filmach i serialach, gdy postać kobieca wyłamuje się ze schematu silnej bohaterki, momentalnie podejmuje ryzyko zależności, jakby samo bycie z mężczyzną/w związku automatycznie spychało ją do roli drugorzędnej postaci. Emocjonalny ciężar romansu zawsze bohaterkę przygniata, podczas gdy w życiu bohatera zainteresowania miłosne często pisane są wyłącznie po to, by spełnić funkcję odskoczni na ścieżce do samorealizacji. Kolejnym przykładem złożonej bohaterki jest Meave Wiley z Sex Education, której słabości nie wykluczają się z siłą. Meave pozostaje interesującą bohaterką pomimo jej uczuć w stosunku do Otisa czy Issaca, a jednocześnie zakochuje się, ponieważ w dalszym ciągu jest nastolatką i te emocje nie znikną tylko dlatego, że czyta feministyczne książki. Pisząc o silnych-słabych bohaterkach, nie sposób nie wspomnieć o Fleabag, która rozbraja swoją szczerością, z jaką opowiada o uczuciach i doświadczeniach, nieważne jak żenujących czy złych. Obrazy te trafnie przedstawiają różnorodność kobiecych pragnień i wyborów życiowych dróg, a każdy z nich jest dobry pod warunkiem, że wynika z własnych decyzji i składa się na pogłębione przedstawienie postaci.
Zamiast prosić o silne bohaterki, sugeruję, abyśmy domagały się po prostu złożonych postaci kobiecych. Niepotrzebne są nam stoickie, chłodne bohaterki, a raczej takie, które mają swoje wady, dziwactwa i pasje, a przede wszystkim są wrażliwe. Potrzebujemy bohaterek, które nie postrzegają tradycyjnie kobiecych aktywności, jako z natury złych lub zawstydzających. Takich, które pokazują, że pragnienie miłości czy uczucie samotności nie sprawia, że jest się gorszą kobietą lub feministką. Nie są to przecież oznaki słabości, a wręcz przeciwnie mogą świadczyć o sile. Zresztą najlepiej byłoby, jakbyśmy pozbyły_li się tych binarnych kategorii i na ekranie oglądały_li po prostu dobrze napisane postacie.