Od żałosnych wampirów po wampirycznych bogaczy, filmy, seriale i gry dawały nam potrzebny odpoczynek od presji rzeczywistości.

2020 uświadomił wszystkim, że świat rozpada się na kawałki. 2021 miał choć trochę te fragmenty posklejać, ale nic takiego się nie stało – pandemia szalała w najlepsze, polityczne i społeczne napięcia wciąż przybierały na sile, a katastrofa klimatyczna przypominała o sobie coraz bardziej dzikimi zachowaniami pogody. Żeby od tego wszystkiego uciec, imaliśmy się różnych zajęć, kierowaliśmy oczy na ekrany, przerzucaliśmy strony książek i komiksów. Kultura popularna dawała nam wytchnienie w 2021. Wybrałem dziesięć pozycji z jej szerokiego pola – to tytuły, które przyniosły mi sporo przyjemności, zainspirowały, albo po prostu odłączyły od rozgardiaszu realiów. 

ARCANE

Nie spodziewałem się, że netflixowa animacja podłączona pod unwiersum gry League of Legends będzie jedną z nalepszych propozycji w obrębie tego medium od lat. Arcane rewolucjonizuje to, czym mogą być seriale i filmy animowane i pcha tę formę w objęcia przyszłości, oferując ujęcia i sceny osiągalne do tej pory wyłącznie w produkcjach aktorskich. Wizualny aspekt to jedno, ale również pod względem fabuły i postaci ta produkcja może rywalizować z najlepszymi. W 2021 było sporo zaskoczeń, głównie kiepskich. Arcane należy do puli pozytywnych niespodzianek. 

DISCO ELYSIUM: THE FINAL CUT

Branża gier w 2021 dalej rosła, przy okazji odsłaniając swoje paskudne podbrzusze. Koszmarne warunki pracy w największych studiach (i ich kreatywne bankructwo), niepohamowana chciwość wydawców, coraz gorsze praktyki monetyzacyjne. Jednocześnie, gry z małych studiów wciąż zachwycały i w pełni realizowały potencjał tego medium. Disco Elysium, jedna z najlepszych gier w historii, zawitała na konsolach, do tego w poszerzonej wersji. To narracyjne arcydzieło, gdzie możemy w pełni eksplorować ideologiczne możliwości naszego rozumu, często w komicznym kontekście. To opowieść ze świata po katastrofie, gdzie marazm stworzył żyzny grunt do nadużyć przykrytych dobrymi intencjami. Wreszcie to gra, gdzie można dyskutować z rasistą (albo dać się mu przekonać), uderzyć faszystę, czy stać się samozwańczym herosem proletariatu. Niezapomniane przeżycie.

DIUNA

Jako fan zarówno innych filmów Daniela Villeneuve’a, jak i książek Franka Herberta, byłem łatwym celem dla ekranizacji Diuny. Siedziałem wgnieciony w fotel (co prawda mocny strzał z THC mógł być współodpowiedzialny, ale tylko w jakimś stopniu) i chłonąłem spektakl, który nie miał sobie równych w tym roku. Przy czym nie mamy tu do czynienia z blockbusterem, który walczy o uwagę widza tempem akcji, a kinem niemalże medytacyjnym, oszczędnym w dialogi i niejednokrotnie radykalnym w środkach wyrazu. W 2021 roku był probem z ponownym ściąganiem ludzi do kin, Diuna to jeden z najmocniejszych argumentów, żeby znowu siąść przed dużym ekranem. 

INVINCIBLE

Amazon Prime Video ma u siebie dwa najważniejsze głosy w nowoczesnej dekonstrukcji superbohaterskiego medium: The BoysInvincible właśnie. To w zasadzie ciekawe, że przy takim zalewie superbohaterskich produkcji, tak mało z nich pochyla się kreatywnie i krytycznie nad zagadnieniem istnienia i funkcjonowania takich jednostek w bardziej realistycznym kontekście. Invincible robi to doskonale, co więcej – w bonusie dostajemy bodaj najbrutalniejsze sceny w historii seriali animowanych. 

JOJO’S BIZARRE ADVENTURE PART 6: STONE OCEAN

Arcydzieło Hirohiko Arakiego jest ekranizowane powoli, ale konsekwentnie. O ile część piąta JoJo’s jest tylko w porządku, tak część szósta, która rozgrywa się w żeńskim więzieniu, jest powrotem do najwyższej formy. To anime jest – zgodnie z tytułem – bardzo dziwaczne i piekielnie kreatywne. Design postaci nie ma sobie równych, podobnie, jak szalona moda, która błyszczy nawet za kratami. Co ciekawe, szósta część JoJo’s (spokojnie – nie trzeba oglądać pięciu poprzednich, żeby czerpać przyjemność z ostatniej) pojawiła się na Netflxie niemal równolegle z japońską emisją. Szkoda, że na animowaną kontynuację losów  Jolyne Cujoh poczekamy do wiosny, ale hej – zawsze można poczytać mangę!

NOCNA MSZA

Mike Flanagan to klasyk współczesnego horroru, obok Roberta Eggersa mistrz w korzystaniu z klasycznych motywów i ubierania ich w aktualne szaty. Nocna msza, serial, który stworzył dla Netflixa, to jego najlepsze dzieło. Pogłębiona intelektualnie i duchowo krytyka religijności, do tego świetna refleksja na temat powrotów do korzeni i prób ucieczki przed wyzwaniami współczesności w tzw. proste życie. Pod względem aktorskim mamy tu do czynienia z majstersztykiem, a sama warstwa wizualna – jak to u Flanagana – ucieka od netflixowej sztampy. Wciągający, wstrząsający serial.

SHIN MEGAMI TENSEI V

Formuła znana z serii gier Pokémon miała swój początek w końcówce lat osiemdziesiątych. Shin Megami Tensei to właśnie taki protopokemoniasty twór, ale skierowany do o wiele starszej publiczności. Kolekcjonujemy nie urocze stworki, a istoty z religii, folkloru i mitologii z całego świata, by stoczyć walkę o los świata. Przy okazji eksplorujemy mocne tematy, takie, jak przemoc seksualna, nękanie w szkole, odrzucenie. Piąta odsłona Shin Megami Tensei to właśnie taki Pokémon dla dorosłych, który uzależnia rozmachem swojego świata i jego eksploracją i budowaniem mocnej drużyny, w której Bafomet sąsiaduje z magiczną wróżką.

SPIDER-MAN: NO WAY HOME

Wraz z premierą Czarnej Wdowy, marveloza wkroczyła na męczące tereny. Ale na szczęście wiele nowszych pozycji z tego uniwersum pokazało kreatywne zęby. Shang-Chi, czy Eternals nawet jeśli nie były szczególnie dobrymi filmami (chociaż według mnie to porządne propozycje), znacząco odświeżyły to, co może zaproponować studio. Ale Spider-Man: No Way Home to zupełnie inny poziom rozrywki. Absurdalnie efektowny, zabawny i kreatywny, ogrywający tropy i postaci z całego uniwersum i poprzednich filmowych wcieleń Człowieka-Pająka, był dla mnie sporym zaskoczeniem. Czy Marvel będzie kontynuował dobrą passę? Czas pokaże. 

SUKCESJA SEZON TRZECI

W obliczu coraz większej bezczelności najbogatszych tego świata, Sukcesja uderzyła w dość znajome struny, z powodzeniem. Jeszcze dobitniejsze analogie z rzeczywistością, jeszcze ostrzejsza satyra polityczna i społeczna, jeszcze więcej żartów wobec większej powagi tematu. Produkcja HBO to jeden z najlepszych seriali wszechczasów, bo nie pomija żadnego aspektu: poza satyrą obcujemy z pogębionymi postaciami, intrygi są odpowiednio wciągające, a lekko stylizowany na mockumentary sposób prezentacji odbija od telewizyjnej sztampy. Każdy kolejny sezon serialu jest lepszy od poprzedniego, zoabczymy, czy ta tendencja utrzyma się przy czwartej odsłonie.

WHAT WE DO IN THE SHADOWS SEZON 3

Wampiry to inspirujace postaci od wieków. Każda epoka ma swoją wizję wampiryzmu i swoje prezentacje tych istot w kulturze popularnej. What We Do In The Shadows zbiera katalog takich wizerunków i przekonań, opakowując je w lekki humor i bezpieczną, nietoksyczną ironię. Wampiry z tego serialu są wręcz komicznie niezdolne do bycia przerażającymi figurami z mitów, nie do końca radzą sobie również ze współczesnością. What We Do In The Shadows to również aktorskie tour de force z Natasią Demetriou i Mattem Berrym na czele. Na kolejne fale pandemii deska surfingowa z wampirów może być jak znalazł.    

WIĘCEJ