Kupujesz – pijesz – pomagasz. 50 tys. zł trafi do organizacji lub grup nieformalnych zaangażowanych w działania na rzecz osób queerowych.

Polski producent napojów Wild Grass i Kampania Przeciw Homofobii połączyli siły i przez ostatni rok zachęcali do zaangażowania się w walkę z homo- i transfobią w myśl zasady Kupujesz – pijesz – pomagasz. Z każdej zakupionej puszki Yerba Mate Rainbow 50 gr trafiało do funduszu rainbow4.love. W ten sposób udało się uzbierać aż 50 tys. zł, które w wyniku konkursu grantowego trafią do lokalnych organizacji i grup działających na rzecz społeczności LGBT+. To pierwsza tego rodzaju inicjatywa w Polsce, kiedy biznes łączy siły z organizacją społeczną, uruchamiając i skutecznie gromadząc środki na funduszu grantowym. O korzeniach akcji rainbow4.love, pinkwashingu i tolerancji w polskiej branży spożywczej rozmawiamy z Michałem Boreckim – współwłaścicielem Wild Grass.

Hanna Szkarłat: Skąd pomysł połączenia Wild Grass z działalnością społeczną?

Michał Borecki, CEO Wild Grass: Zaangażowanie społeczne jest wpisane w kod mój i Małgosi, z którą prowadzimy Wild Grass. Dziwny zbieg okoliczności sprawił, że nie znaleźliśmy się w przestrzeni pomocy rozwojowej, a właśnie w branży spożywczej. Szybko jednak stało się dla nas jasne, że własny biznes daje dużo możliwości. Od początku działania firmy staramy się wspierać inicjatywy i organizacje, które wnoszą do społeczeństwa tak bardzo potrzebne zmiany. To po pierwsze, po drugie –  sami inicjujemy działania w przestrzeniach, które uważamy za ważne. Chociażby, do momentu wybuchu pandemii, zajmowaliśmy się edukacją przyrodniczą w ramach Akademii Dzikiej Ochoty, którą stworzyłem ze Stanisławem Łubieńskim i Igorem Siedleckim. Przez ponad 4 lata prowadziliśmy spacery i warsztaty dla dzieci, młodzieży i dorosłych, opowiadaliśmy o przyrodzie w mieście, ucząc wrażliwości i pokazując, jak ważnym elementem naszego otoczenia jest natura. To tylko jeden z wielu przykładów naszego zaangażowania w szeroką przestrzeń działań społecznych.

O, czyli Wasza działalność wykracza poza Funduszu  rainbow4.love. Możesz opowiedzieć więcej o tym, jak angażujecie się w inne akcje pomocowe np. dla społeczności LGBTQ+?

Fundusz rainbow4.love powstał jako pewnego rodzaju rozwinięcie naszych wcześniejszych działań. Z Kampanią Przeciw Homofobii, z którą tworzymy rainbow, znamy się od conajmniej kilku lat, wcześniej wspieraliśmy również telefon zaufania Lambdy Warszawa. Od kilkunastu miesięcy realizujemy cykl edukacyjnych rozmów przy tęczy, prowadzonych przez Przemka Rydzewskiego, w których, wraz z zaproszonymi gośćmi, poruszamy ważne dla społeczności osób LGBT+ w Polsce tematy. Stale wspieramy marsze równości, wolontariuszy – z różnych okazji, działamy przy LGBT Film Festiwal i pewnie jeszcze kilku innych wydarzeniach, o których zapomniałem lub nie wiem. Za większość działań odpowiada w naszym zespole wspaniała Gabriela Mojkowska, która zawsze mi mówi, co robimy, tylko niestety ja nie zawsze pamiętam [śmiech].

Do kogo w takim razie trafią pieniądze z funduszu rainbow4.love?

Założenie funduszu jest bardzo proste. O granty mogą ubiegać się zarówno organizacje pozarządowe, jak, co bardzo ważne, grupy nieformalne, czyli trzy lub więcej osób bez osobowości prawnej. Istotne oczywiście, aby podmioty aplikujące o grant były zaangażowane w działania na rzecz osób LGBT+. W dużym skrócie mogę powiedzieć, że pieniądze trafią do 10 organizacji lub grup nieformalnych, które po analizie wniosków wybierze komisja grantowa. Nabór wniosków skończył się 4 sierpnia, więc niedługo będziemy wiedzieli, ile i jakie projekty zostały zgłoszone.

Działalność społeczna jest niezwykle istotna, ale nie mniej ważna niż warunki pracy w wewnątrz firmy. Co robicie, by Wild Grass było przyjazne dla wszystkich obecnych i potencjalnych pracowników i pracownic – również tych LGBTQ+?

Mamy mały zespół, więc ciężko mówić o jakichś specjalnych działaniach. Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek w naszej firmie mógł być dyskryminowany lub kogoś dyskryminować. Staram się widzieć zespół trochę jak rodzinę, w której zdarzają się nieporozumienia i niezgody, ale w której wszyscy mamy przekonanie co do wspólnych wartości. Nie bardzo rozumiem, co znaczy „dbać o diversity”. Nie postrzegam otaczającej rzeczywistości w ten sposób, nie szukam na siłę różnorodności ani się przed nią nie bronię. Zresztą uruchomienie projektu rainbow nie sprawiło, że ktoś postanowił odejść z pracy na znak protestu przed „tęczową dyktaturą”. Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy dumni, że udało nam się uruchomić ten projekt.

Jak Wild Grass wypada w porównaniu do innych firm z branży spożywczej? W ostatnich latach przy okazji Miesiąca Dumy środowisko LGBTQ+ coraz częściej zwraca uwagę na pinkwashing, czy rozpoznajecie taki problem również na polskim rynku spożywki?

Branża spożywcza to bardzo specyficzny teren. Produkty spożywcze, co do zasady, mają napełniać nam brzuchy lub zaspokajać pragnienie i każda firma produkująca żywność czy napoje, stara się sprawić, aby ich towary kupowało, jak najwięcej osób. Produkt spożywczy nie powinien być kontrowersyjny. Powinien być dla wszystkich, a już na pewno nie powinien być nacechowany dziwnymi wartościami. Myślę, że ta na szybko stworzona teoria pasuje do 99 proc. produktów na rynku. Firmy spożywcze mogą się angażować, ale w sport, może w kwestie związane ze środowiskiem, ale na pewno nie w kwestie polaryzujące społeczeństwo, takie jak problemy dotykające społeczności osób LGBT+. Nawet wspomniany przez Ciebie Miesiąc Dumy nie sprawia, że na półki w czerwcu lądują tęczowe kiełbasy. Ten lęk jest często przedłużeniem lęków i obaw właścicieli firm spożywczych i sieci handlowych.

Pinkwashing z kolei wydaje mi się niezwykle złożonym tematem. Z jednej strony potępiam koniunkturalne działanie, którego celem jest wyłącznie zarabianie na tęczowym produkcie. Z drugiej zaś uważam, że nawet jeżeli w morzu tych tęczowych produktów jakiś procent, niech będzie nawet, że wysoki, pojawia się wyłącznie z chęci zysku, długofalowo przyniesie to pozytywny efekt. Dostrzeżenie przez firmy grupy konsumentów w osobach LGBT+ czy też w osobach im sojuszniczych to, moim zdaniem, wielki krok do przodu w powszechnej społecznej akceptacji, która jest nam tak bardzo potrzebna.

Macie jakiś wzór inkluzywności, jak chodzi o prowadzenie firmy lub właśnie łączenie biznesu z działaniami społecznymi?

To bardzo proste pytanie – nie mamy. Wydaje mi się, że tworzymy jakąś własną, odrębną formę. Na pewno w polskiej, ale może również europejskiej rzeczywistości.

Z Twojej perspektywy jako współwłaściciela polskiej firmy, jak zmieniło się podejście do kwestii równościowych na rynku w ciągu ostatnich lat?

Niestety wydaje mi się, że w jakimś sensie na gorsze. Mamy ewidentnie problem oderwania głowy od ciała. Społeczna akceptacja i zrozumienie rośnie, a prawnie i formalnie zmierzamy w przepaść. Myślę, że płacimy wysoką cenę za bardzo niemądre decyzje i wypowiedzi polityków szukających łatwej drogi do popularności poprzez antagonizowanie społeczeństwa, które, chociaż tego nie chce, to jednak często ulega populizmowi.

Czy będą kolejne edycje Projektu  rainbow4.love?

Tak. Rainbow4.love to akcja długofalowa. Następną pulę grantów odpalimy, jak tylko zbierzemy kolejne 50 tysięcy złotych. Szukajcie więc w dobrych miejscach pomocowego napoju Yerba Mate Rainbow, bo to właśnie dzięki Wam, doceniającym nasze starania konsumentom, będziemy mogli uruchomić jesienią pierwsze granty wspierające osoby LGBT+ w Polsce.

WIĘCEJ