Po winie wszystko minie, a od wódki rozum krótki.
Dwa tygodnie temu Jan Śpiewak rozpoczął krucjatę przeciwko reklamowaniu alkoholu w mediach społecznościowych. Jak twierdzi, każda taka reklama może bez problemu dotrzeć, i z pewnością to robi, do nieletnich, co łamie polskie prawo. Śpiewak na swoim profilu instagramowym konsekwentnie udostępnia zdjęcia celebrytów_ek i influencerów_ek reklamujących alkohol w sieci. Na Palikota i Wojewódzkiego, którzy regularnie promują swoją autorską markę BUH, złożył nawet zawiadomienie do prokuratury. Jego działania wywołały falę sprzeciwu, naturalnie głównie ze strony krytykowanych, ale jednocześnie spotkały się również ze sporym entuzjazmem. W końcu ciężko w Polsce znaleźć kogoś, kto nie ma bliskiej (lub dalszej) osoby uzależnionej od alkoholu. Na czym skończy się antyalkoholowa kampania Śpiewaka? Pozostaje czekać i obserwować.
Kolejnym źródłem ekscytacji Polek i Polaków w ostatnich dniach okazała się nowa kampania rządowa w Japonii. „Viva Sake!” ma zachęcić młodych obywateli i obywatelki do konsumowania większej ilości alkoholu. To nowy rządowy pomysł na łatanie luki w budżecie spowodowanej znacznym spadkiem dochodów państwa ze sprzedaży alkoholu. Prawdopodobnie jest to też pośredni sposób na wyciągnięcie młodych z domu, jak wiadomo, japońskie społeczeństwo od lat się starzeje, a wskaźnik dzietności spada i nic nie wskazuje na zmianę tej tendencji. Być może „Viva Sake!” ma również zachęcać do socjalizacji przy drinku. Bez względu na przyczyny osobliwej kampanii, nie zliczę, ile widziałam repostów krzykliwego nagłówka, a temat ten ewidentnie Polaków i Polki grzeje. Bawi? Oburza? Nie do końca wiadomo, podejrzewam jednak, że większość bawi głównie ze względu brak zrozumienia kontekstu kulturowego. Informację udostępnił u siebie nawet wspomniany wcześniej Janusz Palikot, jakby insynuował, w którą stronę powinniśmy jako naród iść. U nas Jan Śpiewak nawołuje do ograniczenia sprzedaży i reklamy alkoholu, podczas gdy w Japonii sam rząd zachęca do picia – ci to mają dobrze!
Z czego znana jest Polska? Wódka, kurwa, Lewandowski i JP2, no i może jeszcze Wałęsa, ale to już coraz rzadziej pada w ciągu naszych narodowych skojarzeń za granicą. Lubimy ten mit, który głosi, że Polak prawie każdego przepije i chętnie się z nim identyfikujemy. Lubimy też anegdoty o alkoholu i śmiejemy się z rekordów promili we krwi, kwitując je z pogodnym zdziwieniem: jakim cudem on jeszcze żyje?! I choć jest wiele krajów, w których pije się mniej, są też i takie, jak Niemcy czy Hiszpania, które prześcigają nas w litrach wypijanych napojów wyskokowych per capita. Dlaczego w takim razie Polska ma taki problem z alkoholem? Skoro problem nie leży w ilości, musi wiązać się z tym, jak spożywamy alkohol. Słynną polską kulturą picia. Podczas gdy w Europie Zachodniej picie wina czy piwa to część codziennej obyczajowości, w Polsce picie to sposób mówienia o nas samych. Osoby uzależnione niepijące często zwracają uwagę na to, że gdy przestały pić, nagle okazywało się, że nie mają co zrobić z nadmiarem czasu. Nie wiedzą, co je tak naprawdę interesuje i sprawia przyjemność. Musiały na nowo nauczyć się siebie, bo imprezowanie i ogólnie picie pożera ogromną część życia, nawet jeśli nie jest się osobą uzależnioną. Stanowi główny komponent charakteru narodowego.
Pierwsi alkoholicy w polskiej literaturze to bohaterowie Mickiewicza, a są nimi Konrad Wallenrod i Jacek Soplica – mówi kulturoznawczyni, prof. Iwona Kurz w podcaście Co ćpać po odwyku, przechodząc do głębszej analizy roli alkoholu w kulturze polskiej. Picie to ogólnie próba radzenia sobie z bólem istnienia. Lekarz psychiatra Antoni Kępiński na początku lat 70. w książce Rytm życia nazwał i opisał pięć stylów picia alkoholu: neurasteniczny, kontaktywny, dionizyjski, heroiczny i samobójczy. Przyglądając się narodowi polskiemu, stwierdził, że dominuje u nas styl heroiczno-samobójczy, czyli pijemy, by poczuć w sobie moc i gotowość do działania, odnaleźć wiarę w siebie. Tęsknimy za uczuciem wyjątkowości, do którego nie potrafimy dotrzeć na trzeźwo. Niestety, pijemy też dużo, do tzw. odcinki, na umór, co jest elementem mechanizmu autodestrukcyjnego. Chcemy się unicestwić. Co więcej, jak twierdził Kępiński, w naszym podejściu do picia przeważają cechy histeryczne i psychasteniczne. Co to znaczy? Histeryczność to gwałtowna, nadmierna reakcja, przechodzenie ze skrajności w skrajność, potrzeba zaimponowania innym, picie na pokaz. Z kolei osobowość psychasteniczna natomiast cechuje się brakiem wiary w siebie, niskim poczuciem własnej wartości, lękiem. Iwona Kurz zauważa w tych dwóch typach postaw ślady napięcia pomiędzy efekciarską kulturą szlachecką a kulturą chłopską – mrukliwą i zamkniętą. Niskie poczucie własnej wartości łączy obydwie grupy, które próbują sobie z nim radzić w całkowicie odmienny sposób.
Obecnie natomiast większość z nas stara się pogodzić ze sobą wiele ról społecznych, które pełnimy jednocześnie. Niezwykle szybko zachodzące zmiany w świecie wymagają od nas trwania w ciągłej gotowości, szybkiej reakcji i płynnego dostosowania się. Presja odniesienia sukcesu, lęk przed porażką oraz miażdżący mechanizm neoliberalnego kapitalizmu, wszystko to sprawia, że żyjemy w ciągłym napięciu i czujemy się w tym wszystkim osamotnieni, a alkohol traktujemy jak remedium, sposób na rozluźnienie i odstresowanie. Oczywiście problem uzależnień nie dotyczy wszystkich, jednak niemal co piąty badany Polak_ka przyznaje, że obecnie pije częściej alkohol niż jeszcze dwa lata temu. Dlatego warto zadać sobie pytanie, o co właściwie w tym polskim piciu chodzi? Wątpię, że znajdziemy jednoznaczną odpowiedź. Być może pijemy, bo tak pili nasi przodkowie chłopi i szlachcice, a może do tego dojeżdżają nas bardziej współczesne problemy, jesteśmy przebodźcowani, podatni na lęki, cierpimy na depresję, a zewsząd chłoniemy reklamy. Składowych jest naprawdę wiele, ale dogłębne spojrzenie na kulturę narodową czy historię, może przybliżyć nas do zrozumienia naszej dziwnej i problematycznej relacji z alkoholem. Alkoholowa zażyłość przecież objawia się nie tylko w piciu, ale i w wypaczonym spojrzeniu na zdawałoby się przezroczystą obecność alkoholu w naszym życiu. Świadomość tego, jak pijemy, pozwoli nam walczyć z alkoholizmem, a do tego może być cenną lekcją siebie samych.