Nowa Zelandia, Włochy, Finlandia czy Wielka Brytania chcą, by dla następnego pokolenia tytoń był zaledwie ciekawostką.

Naukowcy ostrzegają, że w związku ze zmianami klimatu w najbliższych latach czeka nas rezygnacja z wielu przyzwyczajeń konsumenckich, co kompletnie zmieni dotychczasowe modele stylu życia, zwłaszcza w krajach zachodnich. Zmienić się musi nasz sposób konsumpcji energii, która ma być pozyskiwana przede wszystkim ze źródeł odnawialnych, ze stołów ma zniknąć mięso (i to nawet w perspektywie 15 lat), powoli możemy zacząć żegnać się z tanimi lotami, które po wprowadzeniu nowych przepisów w Europie nie będa już po prostu tanie. Równolegle toczy się trwająca od kilkunastu lat walka z tytoniem – co do której finału wątpliwości nie mają już nawet sami producenci papierosów. 

Nowa Zelandia od kilku miesięcy prowadzi debatę na temat tego, jak stać się smokefree już w 2025 roku, i w związku z tym przedstawiła szczegółowe plany, które pomogą osiągnąć cel. Po pierwsze, władze planują wprowadzić zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych wszystkim osobom urodzonym po 2004 roku. Kolejne środki zakładają m.in znaczące obniżenie zawartości nikotyny, podwyższenie cen tytoniu i ograniczanie liczby miejsc, w których można kupić papierosy. Nowa Zelandia nie jest osamotniona – pierwszym krajem w Unii Europejskiej, który sięga po radykalne środki, są Włochy. W tym roku w Mediolanie zakazano palenia papierosów na zewnątrz w odległości mniejszej niż 10 metrów od innych ludzi. Denikotynizację kraju w najbliższych latach zapowiadają m.in Anglia czy Finlandia.

Przykład Włoch, które w 2004 jako pierwszy kraj w Europie wprowadziły zakaz palenia w klubach i restauracjach, pokazuje, że do przyspieszonych prac nad całkowitym usunięciem papierosów z ulic przyczyniła się też pandemia. Kraj poważnie dotknięty skutkami pierwszej fali koronawirusa postanowił zadbać o płuca obywateli, i to przy dużym społecznym poparciu. Choć w przypadku tytoniu relatywnie rzadko wspomina się o aspekcie klimatycznym, to dla Mediolanu papierosy stały się istotnym czynnikiem negatywnie wpływającym na jakość powietrza. W położonym na ograniczonej Alpami Nizinie Padańskiej mieście dym papierosowy odpowiada za emisję 8% pyłów PM10, przyczyniających się do powstawania smogu. Co więcej, papierosowe filtry, zawierające plastik, ale też arszenik czy ołów, to jedno z największych źródeł zanieczyszczeń plastikiem na świecie, a wg szacunków zaledwie ⅓ filtrów z 18 miliardów wypalanych codziennie na świecie papierosów trafia do kosza. Choć Unia Europejska od kilku miesięcy nakazuje umieszczanie rysunku martwego żółwia na opakowaniach, to trudno przypuszczać, by ten gest pomógł uświadomić społeczeństwu skalę problemu. 

O ile nie brakuje osób, które za prawo do silników benzynowych czy schabowego gotowi są przelewać krew, wizja zniknięcia papierosów zdaje się w niewielkim stopniu aktywizować palaczy. Szefowie największych koncernów tytoniowych zapowiadają, że zniknięcie tradycyjnych papierosów ze sklepów do kwestia 10-15 lat. Jednak wg raportów w Unii Europejskiej palacze stanowią prawie 20% całego społeczeństwa, i ciężko wyobrazić sobie, by w kwestii dotyczącej tak dużej grupy zapanował zdrowotno-ekologiczny konsensus. Dlatego tak interesujące będzie obserwowanie, jak w poszczególnych krajach zadziałają konkretne strategie. Być może staną się one pionierskie, jeśli chodzi o bezbolesne i szybkie wprowadzanie konsumpcyjnych zmian na dużą skalę, z drugiej strony mogą okazać się kolejnym dowodem na to, że chaos informacyjny i światopoglądowy klincz uniemożliwiają porozumienie nawet w sprawach, w których duża część społeczeństwa – w tym także palaczy – mówi jednym głosem.

 

WIĘCEJ