Naukowcy twierdzą, że to nie same media społecznościowe są wciągające, a bezmyślny, marzycielski stan, w który nas wprowadzają.

Oglądam pewnie setki, jak nie tysiące postów dziennie, ale pamiętam może kilka z nich i myślę, że nie jestem w tym sama. Tymczasem telefon co tydzień przypomina mi, że mój czas przed ekranem rzadko schodzi poniżej 6 godzin dziennie. Dotychczas myślałam, że to po prostu uzależnienie od mediów społecznościowych, a naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego twierdzą, że to po prostu dysocjacja.

Dysocjacja w psychologii to proces mentalny, w którym osoba odłącza się od swoich myśli, uczuć, wspomnień lub poczucia tożsamości. Zaburzenia dysocjacyjne to jednostka chorobowa, ale  dysocjacja występuje u każdego człowieka na przykład, kiedy czytając książkę lub oglądając film, wciągniemy się w fabułę tak, że tracimy kontakt z rzeczywistością. Według badania z maja 2022 roku, dla niektórych uzależnienie od mediów społecznościowych polega właśnie na tym. Naukowcy z Wydziału Informatyki i Inżynierii im. Paula G. Allena na Uniwersytecie Waszyngtońskim chcieli zbadać, w jaki sposób platformy mediów społecznościowych, takie jak Twitter czy Instagram, są zaprojektowane tak, aby utrzymać użytkowników w aplikacji, jak najdłużej. Spodziewali się, że aplikacje działają na nasz mózg uzależniająco, bo wyzwalają substancje chemiczne, jak na przykład serotonina, które poprawiają nastrój. Wygląda jednak na to, że media społecznościowe nas wciągają, bo pozwalają scrollować bez skupiania się na tym, co przeglądamy. Nie do końca świadomi_e, ale w pełni pochłonięci_e czynnością.

Aby ocenić, czy to prawda, naukowcy poprosili 43 uczestników i uczestniczki badania, by korzystali_ły z Twittera przez specjalną aplikację o nazwie Chirp. Następnie, po trzech minutach przewijania, mieli ocenić od jednego do pięciu, jak bardzo zgadzają się z tym stwierdzeniem: Obecnie używam Chirp bez zwracania uwagi na to, co robię. Pytanie pojawiało się co 15 minut. W ciągu miesiąca korzystania z aplikacji prawie połowa uczestników oceniła siebie jako zgadzających się lub zdecydowanie zgadzających się z przesłaniem pytania — co, szczerze mówiąc i tak wydaje się być niską wartością. Wychodziło na to, że mniej więcej połowa badanych zwracała uwagę na wszystko, co czyta na Twitterze! Badacze uwzględnili też różne inne funkcje w aplikacji, jak na przykład komunikat Wszystkie treści nadrobione!, gdy ktoś zobaczył już wszystkie nowe tweety. Wymagali też, by użytkownicy uporządkowali konta, które śledzą, w listy.

Po tej części badania przeprowadzono wywiady z niektórymi uczestnikami. Słowo dysocjacja (dissociating) było często przywoływane przez rozmówców, a autorzy badania wkrótce zdali sobie sprawę, że robią naprawdę sporo bezmyślnego scrollowania. Żeby było jasne, chodziło właśnie o ten rodzaj dysocjacji, gdy czytamy lub oglądamy. To powiedziawszy, częste wprowadzanie się w taki stan może stać się problemem, jeśli przeszkadza innym aspektom naszego życia, stąd zainteresowanie naukowców. Jednocześnie ci, którzy twierdzili, że się zwracają uwagę na to, co czytają, stwierdzili, że dodane funkcje i komunikaty pomogły im ocknąć się z marzycielskiego stanu i wrócić do rzeczywistości. Jeden z uczestników powiedział, że czuł się bezpieczniej, używając Chirp, właśnie ze względu na interwencje – wyjaśniła autorka badania Amanda Baughan w komunikacie prasowym badania. Chociaż używają Twittera do celów zawodowych, wpadli w króliczą norę treści. Ci, którzy nie doświadczyli dysocjacji podczas korzystania z Chirp, uważali, że wyskakujące wiadomości po prostu przerwały ich przemyślaną konsumpcję na Twitterze.

Być może nie wszyscy bezmyślnie przeglądamy media społecznościowe, choć widziałam ostatnio TikToka (tak wiem, wspaniałe źródło wiedzy XD), na którym terapeutka prezentuje jeszcze inną ciekawą perspektywę związaną ze scrollowaniem. Jeśli przed snem bezmyślnie siedzimy na telefonie i trudno nam przestać scrollować, być może to odpowiedź naszego mózgu na stres i brak poczucia kontroli doświadczanego za dnia. Wieczorem umysł stara się odzyskać kontrolę nad emocjami, ignorując je. Co możemy zrobić, by przerwać ten cykl? Zostawić telefon do ładowania trochę dalej, by nie był tak łatwo dostępny i przede wszystkim zastanowić się, czy jest obszar w naszym życiu, gdzie czujemy, że nie mamy kontroli lub czy są jakieś silne emocje, których unikamy.

Oczywiście badanie Uniwersytetu Waszyngtońskiego było przeprowadzone na niewielkiej grupie osób, których wiek nie został ujawniony, ale mimo wszystko wydaje mi się, że jest ziarnko prawdy w korzystaniu z mediów społecznościowych, by odciąć się od rzeczywistości, szczególnie w przypadku młodszego pokolenia. Być może faktycznie to nie same aplikacje są uzależniające a stan, w jaki nas wprowadzają? Tak czy inaczej, mi na pewno przydałoby się częściej wylogować do życia XD.

WIĘCEJ