Okazuje się, że kupowanie cyfrowych obrazków znudzonych małp może nie być jednak najbezpieczniejszą inwestycją.

Twórca marki Bored Ape Yacht Club, czyli zespół Yuga Labs, to jeden z największych graczy rynku NFT, ich małpy wycenia się na setki tysięcy, a nawet miliony dolarów. Cyfrowe włamanie miało miejsce w poniedziałek, gdy hakerzy ukradli użytkownikom łącznie 133 NFT: promując fałszywy airdrop – szansę na darmowy token – wysłali z oficjalnego konta BAYC na Instagramie link phishingowy, aby uzyskać dostęp do wirtualnych portfeli użytkowników. Straty z kradzieży NFT szacuje się na od 1 do 14 mln dolarów, w zależności od źródeł. Nie wiadomo, jak hakerom udało się włamać na konto (w momencie ataku działała weryfikacja dwuetapowa) oraz czy właściciele małp zamierzają oddać poszkodowanym pieniądze. Ciężko pociągnąć do odpowiedzialności firmę, która nie ma żadnego scentralizowanego systemu ochrony, ale przecież blockchain sam w sobie miał być technologią nie do zhakowania, najwyraźniej jest to bardziej skomplikowane, niż myśleliśmy. Do promocji i sprzedaży NFT wykorzystywane są różne inne platformy, jak np. wspomniany Instagram czy Twitter, które nie są znane z pancernych zabezpieczeń cyfrowych, a same NFT trzymane są w portfelach smartfonów, ponieważ popularna aplikacja do kryptowalut MetaMask obsługuje tylko wyświetlanie NFT na urządzeniach mobilnych. Zachęca również użytkowników do zarządzania NFT za pomocą aplikacji na smartfona, a nie rozszerzenia opartego na przeglądarce. Oznacza to, że kradzież NFT wcale nie jest tak trudna, bo mimo iż ich posiadacze ostrzegani są, by nie łączyć swojego portfela z niesprawdzoną stroną trzecią, to phishingowy link został wysłany z oficjalnego profilu BAYC. Po czyjej stronie dokładnie leży wina? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami_e, tymczasem mi po głowie krąży jeszcze jedno. Skoro znudzone małpy są już tak rozpoznawalne na całym świecie, a ich kopie krążą po całym internecie, to ile faktycznie są warte skradzione NFT? Zacznijmy od tego, że ich wartość od początku opierała się tylko i wyłącznie na dobrym marketingu i spekulacji, dlatego spokojnie można podejrzewać, że nielegalnie przejęte małpy dość szybko stracą na wartości. Jedno jest pewne: bogaci nie przestaną bawić się w NFT, dopóki nie znajdą nowej zajawki, na której będzie można się jeszcze wzbogacić. Wchodząc w ten biznes z progu osoby średniozamożnej, która faktycznie może stracić na tym sporą część oszczędności, warto pamiętać o niebezpieczeństwach, z jakimi ta branża się wiąże, i nie ulegać chwilowemu hype’owi.

WIĘCEJ