The T is spilled…

Jeśli nie żyjecie pod kamieniem i choć trochę interesujecie się modą, to bardzo prawdopodobne, że słyszeliście o hulającej w ostatnich dniach aferze wokół najnowszej kampanii Balenciagi. Jakieś dzieci, jakieś misie, wycofane zdjęcia i przeprosiny – to strzępki informacji, które wzbudziły moje zaciekawienie, ale po głębszym researchu okazało się, że sprawa jest o wiele bardziej złożona i sięga głębiej niż pojedyncza kampania.

Balenciaga spotkała się z ostrą krytyką po wypuszczeniu najnowszej kampanii reklamowej Objects, w której dzieci trzymają torebki w kształcie pluszowych misiów w BDSM-owych outfitach. Zdjecia wykonane przez Gabriele Galimbertiego miały być kontynuacją jego serii Toy Stories, w ramach której odwiedził ponad 50 krajów, gdzie fotografował chłopców i dziewczynki w ich domach w otoczeniu ich zabawek. Na jednym ze zdjęć do kampanii Balenciagi rudowłosa dziewczynka trzyma pasek od pluszowego miśka w siateczkowym topie, z łańcuchem i kłódką na szyi oraz skórzanymi opaskami na kończynach. Druga fotografia przedstawia brunetkę z fioletowym pluszakiem w kinky uprzęży. Po publikacji zdjęć marka spotkała się z szybką i gwałtowną reakcją ze strony internautów_ek, którzy pisali, że kampania jest creepy, obrzydliwa i po prostu nie na miejscu. Nowa linia produktów Balenciagi reklamowana zdjęciami z dziećmi miała obejmować dziesiątki nowych produktów, od artykułów gospodarstwa domowego, odzieży dla zwierząt i zapachów, od przedmiotów codziennego użytku po przedmioty kolekcjonerskie w limitowanych edycjach i meble na zamówienie.

Szczerze mówiąc, gdy po raz pierwszy natrafiłam na zdjęcia z dziećmi i pluszakami nie myślałam, że wykracza to poza standardową kontrowersyjność Balenciagi. W końcu marka średnio kilka razy w roku podejmuje wątpliwe decyzje i nieraz wypuściła już na światło dzienne problematyczną kampanię – od współpracy z Kanye po absurdalnie drogie torby w stylu worków na śmieci i znoszone buty.  Dodatki BDSM już od dawna pojawiają się tu i ówdzie w mainstreamie, a rozmaite uprzęże nie raz sprzedawano w sieciówkach jako zwykłe akcesoria. Tego typu gadżety widoczne są na ulicy jako element stylizacji i choć ich geneza jest łóżkowa, to nie kojarzą się już tylko i wyłącznie z seksem. Czy łączenie tego typu akcesoriów z wizerunkiem dzieci jest nieodpowiednie? Oczywiście, że tak, nie ma usprawiedliwienia dla seksualizowania dzieci. Jednak nie byłby to pierwszy raz, kiedy Balenciaga przekroczyła granicę przyzwoitości dla rozgłosu.

Luksusowa marka wycofała zdjęcia i przeprosiła wszystkich, którzy mogli poczuć się urażeni (XD), ale jak to bywa w internecie, nic nie pozostaje ukryte na długo. Internauci znaleźli bowiem kolejny podejrzany element w kampanii zrealizowanej w ramach współpracy z Adidasem, której premiera miała miejsce na początku listopada – najpopularniejsze zdjęcie z serii przedstawiało Bellę Hadid w czerwonym dresie i z torebką z kolekcji Adidas x Balenciaga. Na jednym z ujęć torebki z tej kolekcji widać kserokopię fragmentu dokumentu Sądu Najwyższego w Stanach Zdjednoczonych z 2008 roku orzekającego w sprawie pornografii dziecięcej. Na innej fotografii w tle widać certyfikat z imieniem Johna Phillipa Fishera, który według lokalnej gazety z Michigan został skazany w 2018 roku za molestowanie swojej wnuczki. Zdjęcia kampanii Adidas x Balenciaga wykonali Chris Maggio i Joshua Bright.

Na zdjęciu z aktorką Isabelle Huppert z kampanii SS23 Garde-Robe znaleziono album Michaela Borremeansa. Belgijski malarz często przedstawiał na swoich obrazach nagie dzieci i dorosłych angażujących się w akty przemocy, w tym kanibalizm. Kilka godzin po pierwszych przeprosinach za BDSM-owe misie, Balenciaga wystosowała kolejne oświadczenie, przepraszając, za niepokojące dokumenty z kampanii z Adidasem.

We apologize for displaying unsettling documents in our campaign. We take this matter very seriously and are taking legal action against the parties responsible for creating the set and including unapproved items for our Spring 23 campaign photoshoot. We strongly condemn abuse of children in any form. We stand for children safety and well-being.

Użytkownicy i użytkowniczki Twittera skrytykowali Balenciagę za promowanie pedofilii i wykorzystywanie dzieci, twierdząc, że materiały zostały celowo uwzględnione na zdjęciach. Wytykają też fakt, że produkowanie tego typu kampanii i wypuszczanie jej w świat wymaga pracy i zaangażowania mnóstwa osób. Wszystkie elementy od koncepcji kreatywnej przez projekt scenografii aż po obróbkę zdjęć – wszystkie te elementy przeszły przez szereg oczu i musiały być zatwierdzone przez wiele osób. Jakim cudem nikt nie wpadł na to, że ustawianie dzieci z akcesoriami sado-maso jest co najmniej nieodpowiednie? Jak to się stało, że nikt nie zauważył podejrzanych elementów scenografii?

Fotograf Gabriele Galimberti powiedział Newsweekowi: Nie jestem w stanie komentować wyborów Balenciagi, ale muszę podkreślić, że nie byłem w żaden sposób uprawniony ani do wyboru produktów, ani modeli, ani ich kombinacji. Dodał też, że był tam tylko po to, aby oświetlić scenę i zrobić zdjęcie. Chris Maggio od kampanii Adidas x Balenciaga jeszcze nie zabrał stanowiska w tej kwestii.

Na reddicie krąży już sporo rozwinięć teorii spiskowej wokół Balenciagi. Na jednym ze zdjęć z kampanii Objects ktoś wyłapał, że nazwa Balenciaga jest zapisana na taśmie budowlanej przez dwa (BAALENCIAGA). Podobno Baal to imię największego z bogów czczonych w starożytnym Kanaanie i Fenicji, któremu rytualnie składano ofiary z dzieci. W innych wierzeniach Baal był znany jako bóg słońca i burzy. Czasami przebłaganie Baala wymagało ofiary z ludzi – np. pierworodnego dziecka.

Czy dla Balenciagi naprawdę pracuje jakiś creep, który przemycał do scenografii tzw. easter eggs promujące pedofilię? A może cała marka jest skażona i za kilka lat na Netflixie wyjdzie dokument true crime łączący Balenciagę z Epsteinem? Ile prawdy jest w tej teorii spiskowej? Na to drogie osoby odpowiedzcie sobie same, ale trzeba przyznać, że dotychczasowe poszlaki są dość niepokojące…

WIĘCEJ