Złote roboty, gender fluid i cała ekipa Kardashian.

Za nami kolejna Met Gala, czyli widowisko spod znaku: hej, sprawdźmy, jak się ubrali bogaci ludzie! Bywają lepsze edycje pod względem mody, bywają gorsze, ta tegoroczna sytuuje się gdzieś pośrodku stawki. Problematyczny temat przewodni – American Independence, czyli amerykańska niepodległość – nie został zbytnio eksplorowany. Debbie Harry ubrała się w coś, co miało przypominać amerykańską flagę, Ciara i Chance the Rapper poszli bardziej highschoolowym tropem (wyszło średnio), ale widzieliśmy niewiele realizacji, które temat podnosiły, nawiązywały z nim dialog, czy wprost konfrontowały. Tak czy owak, nie brakowało kapitalnych kreacji. Po raz kolejny, tym razem chyba w jeszcze większym stopniu, mogliśmy zobaczyć stroje przekraczające tradycyjne normy płciowe. To akurat cieszy bardzo, bo to tylko kwestia uznaniowych norm – sukienki, buty na obcasie, czy bluzki o kroju tradycyjnie uznawanym za damski powinny trafić do puli ogólnodostępnych elementów ubioru, uwolnione od swoich archaicznych kategorii. Lil Nas X, Travis Scott i kilka innych osób postawiło na mocno fantazyjne inspiracje, kierujące uwagę w stronę anime i innych wykwitów wyobraźni. Alexandria Ocasio-Cortez wybrała prostą, acz skuteczną kreację, która była okraszona słusznym hasłem tax the rich. Poniżej nasza selekcja najciekawszych strojów. Na przyszłość życzylibyśmy sobie więcej dyskusji z tematem, bo przecież w poprzednich latach bywało wręcz ekscytująco – że wspomnimy heretycką galę z 2018.

WIĘCEJ