„Thot Shit” razem z mocnym teledyskiem uderza w hipokryzję obrońców moralności.
Gdy w zeszłe wakacje wyszło „WAP” Cardi B i Megan Thee Stallion, duża część konserwatywnej społeczeństwa złapała się za głowy. Muzyka się skończyła, teraz tylko seks (mało kto pamięta, że takie zdania pojawiają się już od kilkudziesięciu lat). Republikan James P. Bradley startujący z ramienia tej partii do Senatu z Kalifornii krótko po premierze piosenki napisał na Twitterze, że „Cardi B i Megan Thee Stallion są wynikiem dorastania bez Boga i silnego męskiego wzorca”. Podkreślał, że piosenkę usłyszał przez przypadek i najchętniej „wypłukałby swoje uszy wodą święconą”.
I między innymi do takich reakcji Megan odnosi się w swoim nowym singlu i towarzyszącym mu klipie. „Thot Shit” to środkowy palec wymierzony we wszystkich hipokrytów wypowiadającym się na temat seksualności kobiet i nie dostrzegających, że swoją pracą sprawiają, że nasze społeczeństwo może w ogóle funkcjonować. Wspomniany tweet ewidentnie stał się inspiracją dla postaci amerykańskiego Senatora, który w klipie przechodzi przez szkołę życia w stylu Megan. Imponujący klip z mocną pointą wyreżyserował i napisał Aube Pierre. I nie widzieliśmy wielu lepszych klipów w tym roku.
Rozsiądźcie się wygodnie w fotelach i sprawdźcie „Thot Shit”: