W „Intruzie” – debiutanckim krótkim metrażu młodej artystki – zobaczymy m.in. Julię Wieniawę, Pata Dudka oraz Oskara i Kacpra Grzelaków. Ale to nie siła tych nazwisk decyduje o tym, że produkcja ta zapowiada się niezwykle ciekawie.

Marta Klara (@emkasad) sama o sobie mówi, że jest artystką multidyscyplinarną. Tegoroczna absolwentka prestiżowego Central Saint Martins w Lodynie faktycznie zajmuje się najróżniejszymi formami. Tradycyjnymi szkicami, projektowaniem kostiumów, ale też renderami 3D. To jednak ruchomy obraz jest jej największą pasją i ambicją. Jej debiutancki krótkometrażowy film Intruz właśnie znajduje się w końcowej fazie przygotowań. W artystycznej produkcji wystąpią m.in. Katarzyna Gałązka, Julia Wieniawa, Pat Dudek czy bracia bliźniacy Kacper i Oskar Grzelakowie. Technicznie dzieło wspomagają swoimi talentami multimedialny artysta Łukasz Jasiukowicz oraz montażysta Nikodem Chabior.

Wizualny rozmach nie jest jednak w żadnym wypadku jedynym celem tego przedsięwzięcia. Marta Klara wykorzystuje swoje talenty, by eksplorować świat antropologii kulturowej i łączyć ginące, ludowe koncepty, rytuały czy wyobrażenia z post-internetowym spojrzeniem na rzeczywistość, która w wielu aspektach jest niezwykle skomplikowana, ale także, tworzona przede wszystkim przez ludzi, rządzi się pewnymi prawidłami, które można dostrzec po głębszym spojrzeniu. Na najprostszym poziomie, w pracach Klary to, co organiczne spotyka się z cybernetycznym bytem. Sztuka nie jest jednak sztuczna dopóki tworzy ją żyjąca i czująca osoba. Artystka redefiniuje więc pojęcie do etnologii – wyników swoich badań i obserwacji nie przedstawia jednak w formie literackiej czy z pomocą klasycznie rozumianego dokumentu. Szuka w zasadzie wszystkich innych form wyrazu.

Ale sama objaśni to wszystko najlepiej:

Coco Kate: Ciekawi mnie Twój proces twórczy. Pracujesz jednocześnie nad kostiumami, grafikami 3D, szkicami i ilustracjami. Jak udaje Ci się łączyć te media i gdzie znajdujesz punkt wspólny? Czy są one różnymi interpretacjami jednego tematu, czy każda rozwija kolejną i tworzy ciągłą narrację?

 

Marta Klara: Punktów wspólnych jest wiele. Każda z tych dziedzin może istnieć osobno, ale to tak naprawdę dopiero film wydobywa z nich najlepszy potencjał. Wydaje mi się, że malarstwo, od którego wiele lat temu zaczynałam, praca z kompozycją i kolorem dały mi bazę, którą stosuję we wszystkich wyżej wspomnianych mediach. Koniec końców i tak chodzi o znalezienie formy. Poprzez zestawianie różnych mediów razem zależy mi na tworzeniu przestrzeni i doświadczeń, które mają szansę oddziaływać na wiele zmysłów, gdzie elementy świata nieożywionego nachodzą na te ożywione. Werner Herzog w swoim filmie z 1976 r. pt. Szklane serce hipnotyzował aktorów i naturszczyków dla uzyskania określonej stylistyki dającej mu także wgląd w coś więcej niż można wypracować klasyczną metodą. Takie podejście zainspirowało mnie żeby własny projekt zacząć mniej konwencjonalnie.

Razem z zaprzyjaźnioną „nos-ką” zaprojektowałam zapach, który przez kolejne miesiące przypominał mi o emocjach i tajemnicy, którą chciałam wyrazić w swojej pracy. Zapach ten podkreśla nieprzeniknioną obcość świata, w którym wśród chaosu można znaleźć prawdziwe piękno. Inspiruje mnie to, co wykracza poza ograniczenia spójnej logiki i przekazuje głęboką złożoność i prawdę nienamacalnych połączeń i ukrytych zjawisk życia. W tej mieszance skupiłam się przede wszystkim na składnikach takich jak absynt, kadzidło, jaśmin, benzyna i atrament, które razem pachną dla mnie jak jakiś leczniczy eliksir. Mity kulturowe z całego świata, które opisują czasy, kiedy tylko kobiety znały tajemnice życia i śmierci, dlatego też mogły praktykować medycynę i techniki uzdrawiania. Szanowana pozycja kobiet jako strażniczek świętej mądrości została im rozmyślnie i siłą odebrana. Prawo do wykonywania powołań uzdrowicielskich było stopniowo ograniczane przez zmianę obyczajów. 

Jeśli chodzi o ciągłość narracji na samym początku tworzenia daje mojemu wewnętrznemu krytykowi chwilę wytchnienia. Szkicuję, maluję, robię kolaże jako czysta odpowiedź na to, co mnie w danym momencie otacza i porusza. Nie oceniam tego i nie staram się nazwać. Wiem, że ciągłość narracji przyjdzie później a najważniejsze jest bycie otwartą na ciągłe generowanie pomysłów. Dopiero potem jak uznam, że w tej stercie jest jakaś idea – diament – mogę się zastanowić nad jej szlifowaniem, szukaniem mediów i technik, w jakich mogłaby się ona się najlepiej wyrazić. Zazwyczaj dążę do pracy nad jednym pomysłem, który wyrażam w różnych mediach. W czasach gdzie można łatwiej nawiązać współpracę i wymieniać się umiejętnościami strona techniczna jakiegoś medium, którego jeszcze nie próbowałam nie stanowi żadnej bariery.

polaroid i ubrania: @emkasad

Jaka relacja występuje między stricte tradycyjnym źródłem kultury, do którego należą rytuały i obrzędy ludowe a współczesnymi mediami, którymi posługujesz się w swojej pracy?

 

Jest to relacja miłosna. Dwa różne podmioty, które się dopełniają. Gdybym chciała pracować jedynie w kulturze tradycyjnej pewnie rozmawiałybyśmy dzisiaj w muzeum etnograficznym. Istnieje w mnie potrzeba opanowania i przyswojenia świata, który jest niesamowicie dynamiczny. Jako odbiorca sztuki poszukuję czasu – tego utraconego, przeoczonego lub nieodnalezionego. Przeszłość jest swego rodzaju bardziej realna, stabilna i trwała co daje mi konkretne punkty referencyjne. Współczesne media są tym „czasem”, który określiłabym jako wyobrażony. Kiedy je wymieszamy, odkrywa się przed nami proces, który nie do końca mogę kontrolować, co dla mniej jest to podstawowym czynnikiem twórczym. Czerpiąc z tradycyjnych źródeł kultury i wystawiając je na płaszczyznę pełną zmiennych obserwuję coś, co jest bardziej performancem niż skończoną formą. Przykładem może być tutaj sztuczna inteligencja, którą używamy w post produkcji filmu. „Ucząc” ją w pewnym zakresie obrazu z klatek zwraca nam ona zupełnie nieoczekiwane kompozycje, które potem tworzą kolejną warstwę kreacyjnego świata, który budujemy w 3D. Tak samo podeszłabym do wystawy fizycznej – oprócz form przestrzennych chciałabym pracować z ludzkim ciałem, które ożywa i angażuje widza podczas ekspozycji.

design: @s.y.v.a
design: @s.y.v.a
współpraca nad akcesoriami @zwyrtech x @emkasad
współpraca nad akcesoriami @zwyrtech x @emkasad

Co najbardziej Cię ciekawi w kulturze ludowej? Jaki masz do niej stosunek w swojej pracy?

 

Obfitość. Kultura ludowa i jej narodowe korzenie wciąż istnieją – podtrzymują ją muzea, inscenizacje, jarmarki i festiwale. Jednak w swojej pracy traktuje ją bardziej jako zjawisko historyczne. Poprzez wpływ urbanizacji i industrializacji na kształtowanie się współczesnego obrazu kultury ludowej, czasy kiedy folklor był nierozłączny z życiem wsi, już nie istnieje. Szlachta i mieszczaństwo utraciły swoje pozycje, a dzisiaj można mówić bardziej o podziale na „miejskie” i „wiejskie”, gdzie sposób organizacji życia społeczności różni się od siebie. Kultura bynajmniej nie jest zjawiskiem homogenicznym, a tzw. „lud” rozpadł się na indywidualności, które stały się członkami zbiorowości konsumentów współczesnych mediów. I chyba właśnie to, że kultura ludowa jest nieco przestarzała i egzystuje w swojej bańce skłania mnie do poszukiwania formy, która czerpiąc z jej tradycji i bogactwa będzie też opowiadać o fragmencie rzeczywistości, w której żyjemy dzisiaj.

Kultura ludowa przejawia się również w tradycyjnym rzemiośle. Do swojej kolekcji kostiumów zależało mi żeby nie tylko znaleźć kilka ręcznie utkanych tkanin, ale też techniki krawieckie, które wykluczają użycie maszyny a bardziej skomplikowany proces ręczny. Można powiedzieć, że jest to zrównoważony proces przygotowywania kolekcji, który z założenia wyklucza powielenie elementów ubioru na masową skalę.

 

Czy masz poczucie tworzenia nowej jakości zamierzchłej kultury? Czy raczej odtwarzania jej w nowym kanale?

 

Używając tradycyjnych technik, zapożyczając elementy narracyjne i estetyczne mam przede wszystkim poczucie zachowywania pamiętania o fantastycznych i inspirujących wytworach z przeszłości. Nie wiem czy poczuwam się jako „strażniczka” zamierzchłej kultury, ale na pewno idzie to w kierunku nowej jakości.

zdjęcie: @mitchell.oneil_ ubrania: @emkasad
polaroid i ubrania: @emkasad

Jaki jest Twój ulubiony rytuał?

 

Rytuał jest pojęciem, który jest dosyć pojemny. Często dotyczy sfery sacrum i staje się łącznikiem między rzeczywistością materialną i duchową, który po pewnym czasie przekształca się w nawyk. Unikam generalizowania, jednak w społeczeństwach zachodnich rytuały zauważalnie się upraszczają, przechodzą ewolucję i się sekularyzują. Nie obawiałabym się ich zniknięcia, raczej obserwuję ich redukcję i kształtowanie się nowej wytworów. Dla mnie rytuał jest przede wszystkim resetem. Myślę, że jest to fascynujący proces, a moje ulubione rytuały to te futurystyczne, których jeszcze nie znam. Nie mniej jednak poszukując w tradycji fascynuje mnie barokowy „theatrum funebris”, czyli tzw. spektakl pogrzebowy, do którego przygotowania mogły trwać nawet powyżej roku. Czczono w ten sposób dostojników świeckich i duchownych. Miał on miejsce pod ozdobnym katafalkiem nazwanym „castrum doloris”. Było to wystawne przedsięwzięcie, gdzie splendor i hedonizm mieszały się ze smutkiem. Cała bogato dekorowana, kilkukondygnacjowa struktura zachwycała swoją monumentalnością. Wracając jednak do samego obrzędu pogrzebowego, niektóre źródła podają, że w przebiegu uroczystości do kościoła wjeżdżał na koniu jeździec, przebrany za zmarłego. W teatralny sposób spadał z konia, co miało symbolizować nagłe zakończenie życia. Oprócz tego na uroczystości pojawiały się grupy płaczek i osób wygłaszających przemowy ku chwale zmarłego. Zjawisko to występowało zwłaszcza w siedemnastowiecznej Polsce, a jego wygląd można poznać jedynie z zachowanych rycin. 

Ciekawy jest również rytuał przygotowania „Nowego latka”, czyli takich małych figurek z ciasta chlebowego, które najczęściej imitowały zwierzęta hodowlane i leśne wraz z ich opiekunem. Wypiekane były w wigilię Nowego Roku lub na Trzech Króli w północno wschodniej Polsce i miały zapewnić pomyślność i obfitość na nadchodzący rok.

 

Jesteś przed premierą swojego krótkiego metrażu. Czy ta produkcja będzie miała oparcie w antropologii kulturowej?

 

Film krótkometrażowy pt.: Intruz aktualnie przechodzi etap postprodukcji. Jest to pierwszy raz kiedy zaprosiłam do współpracy wielu twórców. Oparcie w badaniu wybranych zjawisk kulturowych było w procesie budowania świata i postaci było niezwykle istotne. Postać przewodząca całej narracji filmu (Katarzyna Gałązka) pomimo życia na marginesie społeczności jest bohaterką, która chcąc być wolna wewnętrznie, pozostając w otoczeniu ludzi wewnętrznie zależnych i zniewolonych. Jako tytułowy intruz przenika różne systemy wyobrażeń o świecie ukazując występujące synkretyzmy.  Ważnym dla zbudowania historii okazała formuła symboliczna jaką jest archetyp. W tym wypadku przyglądałam się definicji współczesnego domu. Miejsca, które może być zarówno miejscem fizycznym, koncepcją psychologiczną jak i wirtualną społecznością. Dom osadzony w swoim archetypicznym kontekście zawsze kojarzy się z bezpieczeństwem, stabilnością, schronieniem, wygodą i tożsamością. Wiele społeczności znajduje schronienie, tworząc społeczności poza szybko modernizującym się światem, łącząc się z krajobrazami, wspomnieniami, historią i rytuałami. W filmie tworzę grunt pod rytuały przejścia, których abstrakcja miesza się z rzeczywistością, aby nieustanie doświadczać zmiany i zrzucać starą skórę. Chcąc zrozumieć mechanizmy tworzenia kultury, która jednocześnie łączy i dzieli, niekiedy maskuje nierówności społeczne robiłam research w Polsce, Wielkiej Brytanii, ale także w północnej Afryce i USA.  Mówiąc o antropologii kulturowej w szczególności skupiam się na tym, co człowiek wytwarza. Oprócz bycia istotą rozumną, która przynależy również światu zwierzęcemu, to człowiek zaczął od wytwarzania narzędzi, które ewoluowały do wytwarzania przeróżnych przedmiotów. Takie „przeróżne przedmioty” są dla mnie rarytasem i  znajduje je przede wszystkim na pchlich targach. Nie jest to jedynie ckliwa nostalgia za historycznymi obiektami czy trend na vintage, ale świadomość możliwości recyklingu. Dzięki użyciu wcześniej istniejących materiałów każdy element jest jedyny w swoim rodzaju i może zostać ponownie wykorzystany w celu uzyskania radykalnie nowej estetyki i znaczenia. Takie zbiory mogą być później zastosowane w kostiumie, scenografii czy jako scan 3D.

design: @robert.radziejewski
@emkasad

Co skłoniło Cię do angażu Julii Wieniawy, Łukasza Jasiukowicza, Kacpra i Oskara Grzelaków, Pata Dudka i Nikodema Chabiora? Jaka będzie ich rola w produkcji i w jakiej relacji do podejmowanego tematu będą występować?

 

Myślę, że od początku miałam na każdego z nich bardzo konkretny pomysł i liczyłam, że projekt spodoba im się na tyle, że połączymy siły. Lubię pracować z osobami z różnych pokoleń, środowisk, które przez swoją osobowością i pracą proponują dużo świeżości. Z Łukaszem i Julią nasze ścieżki przecięły się już wcześniej na płaszczyźnie kreatywnych poszukiwań, a z resztą połączyłam się dopiero w trakcie procesu. Chciałam żeby każdy z nich czuł się jak współtwórca. Każda z tych postaci świetnie wyczuła moje intencje i pomysł a przede wszystkim dodała coś czego nie da się wyreżyserować ani zaplanować, przez co cała wymiana była niezwykle odżywcza.

Technologia, pandemia, wzrost napięć społecznych i zbliżająca się groźba katastrofy ekologicznej przypominają nam każdego dnia, że jako śmiertelne ciała nie jesteśmy ani niezwyciężeni ani samowystarczalni, ale raczej częścią symbiotycznej sieci współzależności, które łączą nas ze sobą, z innymi gatunkami, bytami i z całą planetą. Jedni z bohaterów w filmie: Julia – Strażniczka, Pat – Performer, Oskar i Kacper – Hybryda, są właśnie takimi bytami gdzieś pomiędzy człowiekiem, awatarem a powidokiem. Dokonują oni kolejnych inicjacji na głównej bohaterce granej przez Katarzynę Gałązkę. Po każdym z tych spotkań coś się w Intruzie zmienia, ale więcej na ten moment nie powiem.

Przez to, że Nikodem pracuje teraz głównie nad montażami filmów fabularnych jego podejście do budowania historii było dla mnie dużą nauką. Szczególnie z formami bardziej eksperymentalnymi łatwo jest popaść w zakusy szybkiego teledysku i estetycznej ekscytacji a czasem właśnie chodzi o redukcję i prostotę. Wyrzuciliśmy sporo scen, niektóre takie, które uznałabym za ulubione na etapie kręcenia, jednak z doświadczenia Nikodema często takie wybory odkrywają esencję filmu. 

Łukasz jest jedyną osobą, która była i na planie i tworzyła część montażu używając swoich wypracowanych technik glitch’owych. Obraz, który rozpada się na miliony pikseli, deformuje i przechodzi płynnie w drugi jest też istotny dla warstwy narracyjnej.  Jest to przestrzeń gdzie trwają procesy stawania się, fermentacji, buzowania. Swego rodzaju rozpad jest aktualnym komentarzem do wytrąconego z równowagi świata, gdzie symbole, metafory i swego rodzaju enigma szybko ulegają nie jakościowym zmianom i dezintegracji. 

 

Czy powiesz o tezie, że współczesne powroty do ludowych mądrości, zwyczajów i rytuałów, które były nacechowane spirytualistycznie są formą XXI-wiecznego poszukiwania sacrum?

 

Olga Tokarczuk w swojej książce Prawiek i inne czasy z 1996 e. pisze: „Ludzie – którzy sami są przecież procesem – boją się tego, co niestałe i zawsze zmienne, dlatego wymyślili coś, co nie istnieje – niezmienność, i uznali, że to, co wieczne i niezmienne, jest doskonałe”. W dzisiejszych czasach strefa profanum-sacrum jest niezwykle płynna.  „Niestałość”, którą chwilę temu przytoczyłam bardzo dobrze charakteryzuje współczesny świat. Myślę, że współczesne poszukiwania sacrum zintensyfikowały się w momencie kiedy postmodernizm, a w następstwie Internet przeniósł nas do świata niewyczerpanych możliwości, relatywizmu jak i braku szeroko uzgodnionej definicji czym jest spirytualizm. Współcześnie jest on mieszanką psychologii humanistycznej, tradycji mistycznych i ezoterycznych oraz religii wschodnich. Spotykam się z tym terminem często w kontekście głębszego doświadczenia życia, włączając w to rozwój osobisty. Wracając do rytuałów myślę, że oprócz jakości jaką oferują w zakresie poznania duchowego mają też elementy hedonizmu, który jest naturalną i potrzebną energią życiową. Występy rytualne często symbolizowały psychoruchową przemianę; metaforyczne działania przedstawiające śmierć wtajemniczonego, następnie odrodzenie tej samej osoby w wyższym poziomie własnej świadomości. Spirytualizm zawarty w ludowych tradycjach właśnie taką tajemnicę i inkluzywność oferuje.  Żyjemy w kręgu kulturowym gdzie indywidualizm jest wysoko cenioną jakością, ludzie mają mniej ufności i rzadziej łączą się w grupy jak w społeczeństwach ludowych. Myślę, że gdzieś pierwotnie w nas jest ta potrzeba wspólnoty i rozgraniczenia sfer życia na te „święte” i „świeckie” jak mało „święte” by one nie były.

@emkasad
@emkasad
WIĘCEJ