To cześć performensu artystycznego i akcji uświadamiającej mieszkańcom zagrożenia związane z postępem technologii w zakresie inwigilacji.

Londyn to drugie na świecie miasto pod względem ilości kamer w przestrzeni miejskiej – szacuje się, że w stolicy Londynu jest ich około 420 tysięcy. Większą ich liczbą może się pochwalić jedynie Pekin. W sierpniu zeszłego roku, Burmistrz metropolii, Sadiq Khan wysłał pismo do dewelopera Argent, właściciela gruntów przy King Cross, z prośbą o wyjaśnienie w jaki sposób używany jest system rozpoznawania twarzy skorelowany z kamerami umieszczonymi na posesji. Przedstawiciel firmy zasłania się kwestiami bezpieczeństwa, nie chce jednak podać konkretów związanych z zastosowaniem oprogramowania.

To właśnie pismo Sadiqa było inspiracją dla powstania The Dazzle Club – kolektywu skupiającego artystów i aktywistów, którzy używają charakteryzacji by chronić swój wizerunek. Co miesiąc grupa organizuje przemarsz wybranymi ulicami miasta by zamenifestować swój sprzeciw dotyczący wykorzystania wspomnianej technologii, o implementacji której mówią od jakiegoś czasu przedstawiciele londyńskiej policji.

The Dazzle Club został założony przez Emily Roderick, Georginę Rowlands, Annę Hart i Evie Price. Stosowany przez nie make-up w teorii ma spłaszczać rysy twarzy w taki sposób by charakterystyczne jej punkty (ułożenie nosa czy kości policzkowych) były niemożliwe do sprofilowania przez system.

Badania Instytutu Technologii w Massachusetts dowodzą też, że o ile próg błędu w działaniu systemu wynosi mniej niż jeden procent w przypadku jasnoskórych mężczyzn, przy rozpoznawaniu twarzy czarnoskórych kobiet wzrasta on aż do 34%. Może to więc prowadzić do omyłkowych zatrzymań oraz kłopotów z prawem, tylko z powodu niedoskonałości tej technologii.

Efekty działalności The Dazzle Club zobaczycie tutaj:

WIĘCEJ