Tego plot twistu nie powstydziłby się Christopher Nolan. A tę historię napisało życie.
Wrocław: Libacja na skwerku
Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parków grupka mężczyzn pije alkohol.
Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma.
Te 217 znaków to być może najsłynniejsza depesza w historii polskiego dziennikarstwa. Z pewnością na tyle sławna, że istnieją osoby, które są w stanie wyrecytować ją w pamięci. Ten legendarny już tekst ukazał się ponad dekadę temu – 21 sierpnia 2010 roku na łamach internetowego wydania Gazety Wrocławskiej.
Popularny mem dotychczas był zagadką, którą próbowało rozwiązać wielu. Do autorki dotarł Super Express, który opublikował wywiad z Martyną Jurkiewicz. Była już dziennikarka opowiada o okolicznościach powstania tego kultowego wpisu. I w sumie wynikają z niego smutne wnioski dotyczące warunków pracy w ówczesnych redakcjach internetowych. Artykuł powstał bowiem w pośpiechu, ponieważ dziennikarka (w czasie 12-godzinnego dyżuru) musiała napisać 4 depesze na godzinę (czyli łącznie 48 w ciągu jednego dnia pracy). I to właśnie brak jakichkolwiek sensownych tematów skłonił ją do opisania mrożącej krew w żyłach interwencji policji. Cały materiał o kulisach powstania „Libacji na skwerku” znajdziecie tutaj.
Czasami może lepiej nie wiedzieć w jakich okolicznościach powstają wybitne dzieła.