Jeden z najlepszych trendów przełomu wieków powrócił w glorii i chwale dzięki wysiłkom anonimowego memiarza.
Raperzy kochają innowacje i gadżeciarstwo. Prosta sprawa. I nie było bardziej gorącego trendu pod koniec lat 90-tych niż użycie grafiki komputerowej na okładce płyty. Spójrzcie na przykład na ikoniczną oprawę towarzyszącą 400 Degreez Juvenile’a. Reprezentant Luizjany na lata ustalił w ten sposób standardy w rapowym podziemiu zdominowanym przez chodnikowe mixtape’y. Jak lepiej możesz się przedstawić niż w otoczeniu szybkich samochodów, pięknych kobiet, egzotycznych zwierząt i stosów studolarówek? No właśnie. A jeśli akurat nie masz ich na podorędziu? Najlepiej zadzwonić do kolegi kolegi, który obsługuje Gimpa i wszystko będzie cacy.
Po kilkunastu latach ten trend zyskał drugie życie, dzięki legionom śmieszków z 4chana i innych memicznych krynic. Od października zeszłego roku, anonimowy dzielny żołnierz za pośrednictwem fanpage’a Your favourite album gone bling rap odtwarza okładki kultowych albumów z ostatnich lat przy pomocy blingowej estetyki. Dotychczas cyrkoniami i nieprzyzwoitymi ilościami hajsu zostały ozdobione m.in. podobizny Kendricka Lamara, Björk, Kanye Westa, Tylera, the Creatora czy Death Grips. Na warsztat poszły też jednak okładki indie rockowych klasyków, np. The Glow Pt. 2 The Microphones czy In the Airplane Over the Sea Neutral Milk Hotel. Anonimowy twórca nie idzie też po linii najmniejszego oporu – wykonawcom często towarzyszą na okładkach najważniejsze motywy z ich albumów.
Zaglądajcie na fanpage’a, a tutaj macie naszą selekcję naszych ulubionych bling-rapowych klasyków:













