Big Tech załączyło nam zdalne sterowanie.

Znajomy remontuje mieszkanie. Spotkaliśmy się ostatnio na mieście i w ramach kulturalnej wymiany uprzejmości zapytałam się o postępy w budowie. Chwilę porozmawialiśmy o tym, jak to dziś trudno o dobrego specjalistę, że parkieciarz spóźnia się z rozpoczęciem roboty, a wszystkie materiały budowlane poszły w górę. Pokazał mi na swoim telefonie listwy przypodłogowe, które zamówił, po czym płynnie przeszliśmy do innego tematu. Przez całe spotkanie mój telefon pozostawał nietknięty w kieszeni spodni zgodnie z nowym postanowieniem, by czynnie słuchać bliskich zamiast jednocześnie scrollować Instagrama. W drodze powrotnej do domu odpaliłam muzykę i zagłębiłam się w świecie mediów społecznościowych, by szybko nadrobić to, co mogło mnie ominąć przez te kilka godzin online’owej nieobecności. Wszystkie podsuwane mi reklamy zachęcały do zakupu nowej armatury do kuchni lub kibla z wygodną muszlą, a wujek Facebook znalazł mi najlepszego specjalistę od kładzenia płytek. Dziwne, przecież nie googlowałam niczego w tej tematyce. Zaczęłam zastanawiać się, czy to możliwe, że telefon mnie podsłuchuje? Po chwili odsunęłam od siebie tę niewygodną myśl i przeszłam do aplikacji TikToka, tam mnie jeszcze dziś nie było.

Jeśli kiedykolwiek mixłyście podobne wrażenie, że wasz telefon zna was lepiej niż wy siebie samx, cóż, witamy w dobie kapitalizmu inwigilacji. Obecnie większość naszego życia realizujemy online – gadamy ze znajomymi, zapewniamy sobie rozrywkę, kupujemy, uczymy się i pracujemy. Co prawda przed Google i Facebookiem nasze postrzeganie świata i nas samych w dużej mierze kształtowane było za pośrednictwem telewizji i mediów, ale jednak większość interakcji międzyludzkich wciąż odbywała się w realu. Postęp technologiczny dał początek cyfrowemu kapitalizmowi – subtelnej, ale potężnej sile, która w dużej mierze układa nasze życia w sposób podstępny i ukryty.

Shoshana Zuboff w swojej książce Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy zauważa, że tak, jak kapitalizm przemysłowy przekształcił kiedyś surowce naturalne w towar, tak w ten sam sposób kapitalizm inwigilacji przekształca teraz nas samych_e w projekt rynkowy kolejnego stulecia. Kapitalizm komodyfikuje dosłownie wszystko. Nasze ciała i umysły sprzedajemy w formie pracy, by uzyskać dostęp do towarów takich, jak żywność, woda, mieszkanie czy opieka zdrowotna. Natomiast cyfrowy kapitalizm idzie o krok dalej i handluje naszymi myślami, zachowaniami i interakcjami. Najbardziej prywatne aspekty naszego życia są gromadzone, by później na ich podstawie tworzyć algorytmy, przewidujące nasze zachowanie. Kapitalizm inwigilacji czy też kapitalizm nadzoru, który definiuje i opisuje Zuboff to proces napędzany przez rynek, w którym ludzkie doświadczenie przekuwa się w darmowy surowiec, z którego powstają dane behawioralne sprzedawane prywatnym firmom lub wykorzystywane przez państwo. Działalność ta prowadzona jest przez firmy, dostarczające nam rzekomo bezpłatne usługi online (Google, Facebook), za które płacimy właśnie danymi osobowymi.

Zuboff pokazuje w jaki sposób Dolina Krzemowa wykorzystała nasze utopijne wizje z początków sieciowości. Tam, gdzie społeczeństwom marzyły się działania prospołeczne, jak ciągłe bycie w kontakcie, zawieranie oraz utrzymywanie więzi z ludźmi z różnych stron świata czy powszechna wiedza dostępna dla każdego na wyciągnięcie ręki, tam Dolina Krzemowa, w szczególności Google jako wynalazca oraz główny reformator kapitalizmu nadzoru, widział zysk z monetyzacji wszystkich działań każdego człowieka. Platformy społecznościowe i wyszukiwarki zbierają i analizują nasze zachowania (polubienia, obserwowania, wyszukiwania i zakupy) w celu uzyskania danych, które można dalej wykorzystać do celów komercyjnych. Odbywa się to bez zrozumienia pełnego zakresu inwigilacji. Google gromadzi dane osobowe online, aby kierować do nas reklamy, a Facebook sprzedaje nasze dane organizacjom, które chcą, abyśmy na nie głosowali (Brexit czy wygrane przez Trumpa wybory w Stanach Zjednocznych) lub np. nieszczepili naszych dzieci (ogólnoświatowa fala ruchu antyszczepionkowego w obliczu pandemii COVID-19).

Odnoszę wrażenie, że żyjemy w przeświadczeniu, iż algorytmy są neutralne. Nic bardziej mylnego, za każdą wyszukiwarką i feedem stoją setki big techowych inżynierów i inżynierek, którzy dokładnie wiedzą, jak działa nasza psychologia. Stali się oni tak dobrzy w dostarczaniu nam informacji, że zapominamy kwestionować, w jaki sposób te informacje w ogóle zostały dla nas wybrane i czy ten wybór może być stronniczy. Wyszukiwarki używają algorytmów do przesiewania miliardów stron internetowych i oceniania ich na podstawie trafności oraz tego, która jest opłacana, by lepiej się pozycjonować. Algorytmy w gruncie rzeczy w ogóle nie są bezstronne, wręcz przeciwnie replikują systemy władzy istniejące w rzeczywistości. Ostatecznie to systemy zaprojektowane przez ludzi wychowanych w danej kulturze pełnej dyskryminacji i nierówności, ci sami ludzie przenoszą swoje uprzedzenia do algorytmów. A najlepsze z nich wymagają różnorodnych danych pozyskiwanych nie tylko z naszych smartfonów czy laptopów, ale z wszelkiego rodzaju czujników umieszczonych w coraz większej ilości otaczających nas przedmiotów. Kapitalizm inwigilacji łaknie informacji z opasek mierzących ilość kroków i spalonych kalorii, inteligentnych domów sterowanych z telefonu, dronów, samochodów czy zabawek dla dzieci.

Pamiętacie historię z kolegą i remontem z początku? Nie chcę zabrzmieć, jak fanka teorii spiskowych, ale celem algorytmu nie jest po prostu przewidywać nasze zachowania, ale też je kształtować i nie, nie wystarczy po prostu wylogować się z Facebooka, bo kapitalizm nadzoru jest wszechobecny. To system, w którym nie da się przestać uczestniczyć. Jednocześnie warto go kwestionować i zadawać sobie trudne pytania dotyczące wolnej woli i autonomii w podejmowaniu decyzji w dobie kapitalizmu nadzoru. Tylko presja ze strony społeczeństwa jest w stanie zmusić państwo i ustawodawców do działania i ograniczenia swobody kapitalistów zarabiających na inwigilowaniu mas. Droga jeszcze długa, ale odpowiedź leży we wspólnym namyśle, działaniu i radykalnej empatii.

WIĘCEJ