Aktywista postawił ultimatum działaczce antyaborcyjnej. Tymczasem Sejm zdecyduje, czy marsze równości będą wciąż legalne.

Aktywista na rzecz praw osób LGBTQ+ Bart Staszewski ostatnio znowu jest na językach. Po pierwsze, kilkanaście policyjnych spraw, które toczyły się o wieszanie znaku strefa wolna od LGBT ma niezły bilans: trzy uniewinnienia, trzy umorzenia, a reszta to odmowa wszczęcia postępowania. Co prawda Bart będzie musiał się mierzyć jeszcze z pozwami, które złożyły gminy, ale aktywista jest dobrej myśli. Ale to zwycięstwo w długiej wojnie z gminami, które mają na koncie homofobiczne uchwały zostało przyćmione przez wydarzenie, które miało miejsce 23 października. W trakcie Marszu Równości w Lublinie doszło do konfrontacji między Kają Godek, jedną z największych propagatorek piekła dla kobiet w Polsce a Bartem Staszewskim. Dzisiaj w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy Stop LGBT, którego autorką jest Godek. Projekt zakłada m.in. zakaz organizacji marszów równości, a także propagowania innych orientacji, niż heteroseksualna. To oczywiście skrajnie homofobiczna i niekonstytucyjna propozycja. Staszewski w Lublinie postanowił zmierzyć się z jej autorką. Jak napisał na swoim FB: Miałem okazję zadać trzy pytania do Kai Godek na temat jej ustawy zakazu marszów równości, które jak sama mówi promują pedofilie: Jakie marsze równości? Jakie organizacje? Jacy aktywiści? Nie odpowiedziała bo wiedziała, że podle kłamie. Powiedziała jedynie, że się mną brzydzi. 

Na nagraniu wideo udostępnionym przez aktywistę słychać obraźliwe słowa Godek. Staszewski postawił jej ultimatum: przeprosiny do 8:00 rano w czwartek, lub spotkanie w sądzie. W trakcie swojej pikiety, w tę sobotę w Lublinie, Kaja Godek pomówiła mnie w obecności innych osób o to, że wykorzystuje seksualnie dzieci, a w poście na Facebooku oskarżyła mnie o kłamstwa. Za te słowa spotkają ją konsekwencje. Kajo Godek, idę po Ciebie! – tak dzisiaj napisał aktywista, bo autorka projektu homofobicznej ustawy nie tylko nie  przeprosiła, ale dalej brnęła w kłamstwa. Jaki będzie finał tejs sprawy, zobaczymy. Zagadkowy jest także dalszy los samego projektu ustawy Stop LGBT. Pierwsze podejście – w listopadzie 2020 – zakończyło się fiaskiem. Projekt nie trafił do pierwszego czytania przez swój radykalizm, co jest znamienne, bo jeśli coś jest za mocne nawet dla PiS-u, musi być prawdziwie demonicznym tworem. Godek się jednak nie poddała i przy wsparciu Kościoła katolickiego zebrała podpisy potrzebne do tego, żeby projekt trafił do Sejmu. Już niedługo się okaże, czy ceną obłaskawiania skrajnie prawicowych środowisk przez partię rządzącą będzie parszywie homofobiczna ustawa stojąca w jawnej sprzeczności z prawem.

Przy okazji przypominamy nasz wywiad z Bartem Staszewskim.

WIĘCEJ