Kat, musisz tylko pokochać siebie – mówi modelka w bikini z idealnie wyrzeźbionym tyłkiem i równą opalenizną w połowie ostatniego odcinka Euforii. Przecież mówię, że się kurwa nienawidzę! – wykrzykuje zirytowana Kat, zajadając smutki krakersami.

W drugim odcinku drugiego sezonu serialu HBO scenarzysta i reżyser Sam Levinson stworzył scenę, która świetnie oddaje niemoc w obliczu fali toksycznego optymizmu, który wylewa się z każdego zakątka internetu. Gdy Kat (Barbie Ferreira) próbuje znaleźć przyczynę niezadowolenia ze swojego związku z uroczym, kochającym Ethanem szybko uświadamia sobie, że jej nieszczęście nie ma nic wspólnego z chłopakiem, a z nią samą. Niestety, nie może podzielić się tym z nikim, ponieważ cały świat wstąpił do zasranej sekty samopocy i ciągle o tym gada. Sypialnia Kat stopniowo zapełnia się instaguru, które wykrzykują tak dobrze znane nam z mediów społecznościowych hasła: Olej wszystkie wzorce piękna! Przemawia przez ciebie patriarchat! Społeczeństwo miesza ci w głowie. Znajdź wewnętrzną wojowniczkę! Osaczają Kat i skandują: Kochaj siebie! Kochaj siebie! Kochaj siebie! kompletnie głuche na to, co ta chce im powiedzieć.

Toksyczna retoryka pozytywnego podejścia do życia skierowana przede wszystkim do kobiet i dziewcząt jest w najlepszym wypadku męcząca, a w najgorszym szkodliwa. Mówi się nam, abyśmy emanowały pewnością siebie, czuły się, jak odważne i niezwyciężone boginie gotowe do walki z patriarchatem. Nie trzymały się cis-heteronormatywnych standardów piękna i przede wszystkim głosiły radykalną samoempatię. U podstaw toksycznej pozytywności kryje się słuszne przesłanie, że wszyscy i wszystkie mamy wartość, którą często trudno nam dostrzec. Optymistyczne podejście do życia często przynosi korzyści, ale zaczyna przejawiać toksyczne cechy, gdy odrzuca trudne emocje na rzecz wesołej, fałszywie pozytywnej fasady. Bez względu na to, jak straszna lub trudna jest sytuacja, ludzie powinni zachować pozytywne nastawienie – tzw. good vibes only chętnie wpisywane w bio członkiń samopomocowego kultu. Czasami, gdy ktoś mówi, że nienawidzi siebie, nie chce być przekonywany_a o tym, że przecież jest super i na pewno nie ma ku temu powodu. Nie zmyje to głęboko zakorzenionego braku poczucia własnej wartości. Mimo iż chęci mogą być słuszne, przekonywanie nie rozwiązuje problemu. Życie nie zawsze usłane jest różami. Wszyscy mamy do czynienia z bolesnymi doświadczeniami, a co za tym idzie z negatywnymi emocjami, które, choć często nieprzyjemne, są ważne i należy je odczuwać oraz traktować w sposób otwarty i uczciwy. Toksyczna pozytywność doprowadza optymistyczne myślenie do ekstremum i zaprzecza wszelkim śladom ludzkich emocji, które nie są wyłącznie dobre. Bycie nieszczerym_ą ze sobą i niedopuszczanie do siebie niektórych emocji, tylko dlatego, że nie są pozytywne, szkodzi naszemu zbiorowemu zdrowiu psychicznemu.

Prawda jest taka, że czasami po prostu mamy złe dni, powinnxśmy pozwolić sobie na ich przeżywanie, bez palącej potrzeby poprawienia humoru. Oczywiście, gdy takie stany się utrzymują, gdy czujemy, że nie radzimy sobie ze wstawaniem z łóżka na co dzień, a nasza nienawiść do samych siebie nie ustępuje – wtedy najlepiej skontaktować się ze specjalist(k)ą, zajmującym się zdrowiem psychicznym lub chociaż powiedzieć naszym najbliższym i poprosić o pomoc. Natomiast to, na czym chciałabym się skupić, to właśnie te dni, kiedy mamy dość, nie czujemy się potrzebni_e, specjalnie wartościowi_e, a już z pewnością nie mamy ochoty być pozytywni_e. Mamy ochotę po prostu leżeć i czuć się chujowo i nie musieć się z tego nikomu tłumaczyć, ani cieszyć się każdą chwilą i doceniać to, co mamy.

W mediach społecznościowych ludzie najczęściej publikują szczęśliwe przebitki z życia. Jest też trochę kont normalizujących smutek, płacz i porażki. Są i te, które pokazują, jak na co dzień wygląda życie z depresją lub co to znaczy, zmagać się ze stanami lękowymi, jednak wciąż przeważającą większość stanowią pozytywy. Nawet podczas pandemii ludzie zdają się, być bardziej skłonni do publikowania toksycznych pozytywnych stwierdzeń, niż do stawienia czoła bolesnej rzeczywistości. Być może taki mechanizm pomaga niektórym zmierzyć się z codziennymi trudnościami? Gorzej, gdy tendencja do widzenia wszystkiego przez różowe okulary jest nieszczera i blokuje nasz dostęp do prawdziwych emocji.

Mądrze wykorzystaj ten czas, naucz się czegoś nowego – namawiały nad podczas pierwszych lockdownów instagramowe guru samopomocy. Presja produktywności to coś strasznego. Ludzie nie powinni się wstydzić tego, że w obliczu globalnej epidemii nie zrobili nic pożytecznego, podczas gdy dla wielu osób wyzwaniem było przetrwać dzień bez płaczu lub doświadczania wyniszczającego lęku. Odwiedzenie mediów społecznościowych często równało z zalaniem przez przesłania typu: po prostu zmień swoje nastawienie i myśl pozytywnie! Ciężko się nie wkurwić. Problem w tym, że na toksycznej pozytywności można zarobić i to całkiem dobrze. Marki nie chcą współpracować z negatywnymi lub pesymistycznymi ambasador(k)ami lub kazać im reprezentować ich produkt. Researcherzy trendów przyznają, że często decydujemy się na dany produkt właśnie dlatego, że wierzymy w jego zdolność do rozwiązywania problemów lub uszczęśliwienia nas. Rynek mediów społecznościowych rozwijają się dzięki przesadnemu optymizmowi.

Jak w takim razie radzić sobie z toksycznym optymizmem? Nauczyć się go rozpoznawać – na przykład, gdy wyrażasz rozczarowanie lub smutek, a ktoś mówi ci, że szczęście to wybór, to jakby obarczał_a cię winą za odczuwanie negatywnych emocji. Ukrywanie prawdziwych uczuć, ponieważ w danej sytuacji lub kręgu nie są akceptowalne społecznie, może być również przestrogą. Ogólnie potrzeba nadmiernej kontroli nad emocjami może nie być najzdrowszym sposobem na przeżywanie. Gdy odczuwamy negatywne emocje, warto jest im się przyjrzeć, ponieważ często potrafią dostarczyć ważnych informacji na temat tego, co jest dla nas ważne. Poza tym emocje rzadko są bardzo klarowne, zdarza się, że czujemy więcej niż jedną rzecz – wyzwania mogą wywoływać stres, ale również ekscytację. Emocje bywają bardzo złożone, dlatego tak istotne jest nie zagłuszać ich, a się w nie słuchać i zawsze pamiętać, że warto korzystać z pomocy specjalistów_ek zdrowia psychicznego.

WIĘCEJ