Słowo na ten tydzień to: wykluczanie.
W oddali wciąż słychać pękające tyłeczki armii libkowych odklejeńców i pewnie ten odgłos będzie nam towarzyszył do samego końca Platformy Obywatelskiej, a to już przecież za rogiem! Nadal chodzi o zalążki progresji podatkowej, ale w naszym kraju liberalny komentariat nie wie nic o niczym, a co dopiero o jakichś mecyjach typu sprawiedliwe społeczeństwo, czy mądrzejszy rozkład obciążeń na rzecz państwa. Ale zamiast pochylać się nad fantazjami uprzywilejowanych jednostek, ruszamy w krainę terfiarstwa, postkolonialnych pułapek i kwestii smaku, tak uwielbianej w Polsce, od lewa do prawa. Dziesiątą inbówkę czas zacząć!
TERF jak terminator, wstaje po każdym uderzeniu
O ile nie mam problemu ze zrozumieniem transfobii po prawej stronie – co nie znaczy, że ją akceptuję, ale hej, tamci są przynajmniej konsekwentni w swojej pogardzie – tak zjawisko terfizmu wymyka się mojej poczytalności. Sprawa J.K. Rowling paradoksalnie dała im wiatr w żagle i terfki (trans-exclusionary radical feminist, radykalne feministki odmawiające pełni praw osobom trans) czują się mocne jak nigdy. I właśnie autorka Harry’ego Pottera jest tu kluczowa, bo bodaj najgłośniejsza rodzima terfka, Urszula Kuczyńska, ogłosiła się w tym tygodniu polską JK Rowling! W kuriozalnym filmiku na YouTube robi z siebie ofiarę nagonki (terfy to „co”, a nie „kto”!) i odgrywa największe transfobiczne hity (jak np. ten o przestępcy seksualnym deklarującym się jako kobieta, który wbija do przestrzeni dla kobiet). Tymczasem w Kulturze Liberalnej w kontekście osób niebinarnych i trans Magdalena Grzyb znowu wypisuje bzdury o tym, że najbardziej wykluczają i krzywdzą ci, którzy sami najgłośniej krzyczą, że są wykluczani i są ofiarami. Dużym celem dla herosek terfizmu stała się Maja Heban, która dysponuje masą dowodów na to, że wspomniane wcześniej osoby urządzają sobie niezłą bonanzę szykan w mediach społecznościowych, odległą od gładkich akademickich zwrotów i familiarnego języka filmiku na YouTube. Dla edukacji polecamy niedawną rozmowę Mai z Kasią Babis, gdzie cały problem rodzimego terfizmu zostaje wyjaśniony w bardzo przystępny sposób. Kuczyńska za swoje wykluczające poglądy została już usunięta z partii Razem, gorzej lub lepiej skrywana transfobia najwyraźniej nie przeszkadza redakcji Kultury Liberalnej, skoro dalej drukuje wypociny Magdaleny Grzyb. Droga do równości jest wyboista, a terfki lubią na nią wysypywać gwoździe, niestety.
Big Cyc zbawia Afrykę rasistowską piosenką
AFRYKAŃSKA ZADYMA TO NIE JEST KRAJ DLA DOBRYCH LUDZI – alarmuje legenda polskiego żenu-punk rocka na swoim Facebooku. Poszło o niezbyt pochlebne recenzje nowej wersji piosenki „Makumba”, śpiewanej przez dzieci z Republiki Środkowej Afryki – żeby ogarnąć rozmiar tego horroru, zapraszam do tekstu Cyryla Rozwadowskiego. W oryginale to już całkiem niezły koszmar zabarwiony rasizmem, ale wersja 2021 zmienia tekst i dorzuca jeszcze trochę więcej rasizmu i kompleks białego zbawiciela w gratisie. Nasz redaktor nie był samotnym głosem oburzenia – w sieci po prostu zawrzało. Big Cyc dał temu odpór publikując mocarne oświadczenie, polecamy całość! Tu bardziej soczysty fragment, zawierający porównanie do Jurka Owsiaka (!): Papierowi obrońcy poprawności politycznej z wysokości swych eleganckich komputerów, potępili i wyśmiali nie tylko piosenkę, ale także całą akcję pomocy uważając ją za coś w rodzaju internetowego żartu w złym guście. Po raz pierwszy w życiu zrozumielismy co może czuć Jurek Owsiak atakowany bezpardonowo przez TVP, za swe akcje pomocowe i oskarżany za lans czy nieuczciwość. Znalazło się też miejsce dla starego, dobrego mitu o białym księdzu jako postaci, która ogarnie kraj dzikusom: Jedyną pozytywną robotę wykonują w tym kraju POLACY z misjonarzem Benedyktem Pączką na czele (to on tańczy z dziećmi i śpiewa w teledysku) , który dzięki krakowskiej fundacji AKEDA zbudował tam pięć lat temu szkołę. To Polacy tym dzieciom zbudowali tę oazę,w której mogą się nauczyć angielskiego i poznać tajemnice instrumentów muzycznych. Budowa szkoły w kraju bez dróg i praktycznie bez dostępu do materiałów budowlanych nie była łatwa. To polscy księża pomagają utrzymać ten przybytek i dbają o wyżywienie tych dzieci. No i fajnie, no i cześć, pan ksiądz uratuje Afrykę, ba, cały świat uratuje, a lewaki dupa cicho!
Czy kobieta bez stanika może protestować?
Ten tydzień stał pod znakiem problematyczności kobiecego ciała. Oberwało się Mai Staśko, która śmiała mówić, że czuje się atrakcyjnie. Oberwało się też Janie Shostak, która w geście protestu przeciwko opresjom białoruskiego reżimu zorganizowała akcję polegającą na wstrząsającym krzyku. To naprawdę mocna forma sprzeciwu – robi wrażenie swoją bezpośredniością i wyrazistością. Ale stróżów moralności wszelakiej bardziej zainteresowało to, że Jana… nie miała stanika! Szok i niedowierzanie, cały protest można skreślić, bo przecież nie o Białoruś tu chodziło, a najzwyczajniej w świecie o cycki. A przynajmniej tak to sobie rozkminili obsesjonaci, którzy na kobiece ciało będą zawsze patrzeć w kategoriach kontroli i/lub pożądania. Do typowego chóru seksistów z nadania libkowego dołączyła również posłanka Lewicy, Anna-Maria Żukowska. Całą sprawę świetnie podsumowała Maja Staśko:
