Coś się kończy, ale coś się także zaczyna. Takie myśli towarzyszyły nam przy piątej i ostatniej w tym sezonie edycji Hardmade City Festival.

Wędrująca impreza wcześniej odbyła się w stołecznym Lunaparku, wrocławskim Stara Odra Beach Bar, gdańskiej 100czni oraz Bedroom Beach w Chałupach. Ostatni przystanek? Poznań oraz Nurt – klimatyczny plener położony nad Wartą. To trzecia z pięciu wymienionych miejscówek położona bezpośrednio nad wodą (czyli Bedroom Beach i Stara Odra Beach Bar). Ten żywioł towarzyszył nam przez dużą część weekendu, nawet część atrakcji odbyła się w czasie deszczu. You can but you don’t have to – dewizę Hardmade można było tym razem wykorzystać przy okazji wątpliwości odnośnie swojego udziału. Na miejscu na wszystkich czekały jednak płaszcze, które znacząco złagodziły wpływ otaczającej nas aury. Taki mamy klimat. I wspólnie poradziliśmy sobie z nim znakomicie.

Hardmade City Festival / mat. pras.
Hardmade City Festival / mat. pras.

Piątek stanowił dla nas błyskawiczne pożegnanie z pracowymi obowiązkami. Do rzeki dźwięków, które w swoim secie produkowali Kuba Kanarek i Dawid Kujawa mogliśmy wskoczyć już o 16:00. A jakiś czas później zaopatrzyć się we fluorescencyjne gadżety, których nie imał się żaden deszcz dzięki obecności Glow Zone. Co więcej, po zmroku podkręcał nawet wizualne wrażenia. W międzyczasie decki przejął Nimm2, a następnie Date with Kate. Zgarnęliśmy też kawałek pizzy i Hardmade Backet, by przeistoczyć ten wieczór w prawdziwe pizza party i z nową energią poszliśmy na set Foxalla. Wbrew temu co mogły pokazywać termometry atmosfera była gorąca.

Hardmade City Festival / mat. pras.

Sobotę zainaugurowała sesja plenerowej jogi, która dobrze przygotowywała na dzienny set DJ Athermo pełen pogodnych dźwięków. Przed następnym występem udaliśmy się z kolei na Hard Quiz, by wytężyć mózgownice. Nie wchodźmy w szczegóły, nie poszło nam najgorzej. W międzyczasie na scenie zagościła Ina West, która zaprezentowała swoje, łączące electro-pop oraz folkowe wpływy, brzmienie. Znaleźliśmy moment, by spojrzeć na live painting i powstające w jego ramach dzieła, a zaraz po tym wydarzeniu swój set rozpoczął Tommy Gustav i w ten sposób zaprosił nas do tanecznego maratonu i sztafety równocześnie. Pałeczkę od niego przejął weteran lokalnej sceny – Kemot. Na koniec za deckami znalazł się z kolei Glasse, którego nie trzeba raczej przedstawiać osobom zaznajomionym z polską sceną klubową. 

Niedziela ponownie zaczęła się od jogi – przydatnej do poradzenia sobie z zakwasami od tańca. Te najlepiej jednak rozruszać. A było do czego. Imprezę daylightową już o 14 zainaugurowali Błażej Przybysz i Wiktor Górski. Zmieniła ich z kolei Młoda Polska. Następny w line-upie pojawił się Łukasz Kowalka z dźwiękami z jego audycji Duszne Granie. Finał, już w okolicach zmroku, należał z kolei do Kovvalsky’ego – podpory warszawskiego clubbingu. 

Hardmade City Festival / mat. pras.
Hardmade City Festival / mat. pras.

Nie będziemy już wspominać o deszczu, bo jego obecność w ogóle nie była ważna. Przez trzy dni na Hardmade City Festival w Nurcie zostaliśmy zalani przede wszystkim falą świetnych dźwięków reprezentujących najrozmaitsze gatunki. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Na razie najważniejsze są wspomnienia. Z tego konkretnego weekendu oraz czterech wcześniejszych. Liczymy, że za rok widzimy się co najmniej w tym samym składzie – a najpewniej jeszcze liczniejszym. Misja wykonana – nie musieliśmy nic, a jednak skorzystaliśmy z wielu opcji i wynieśliśmy z tego dużo pozytywnych wrażeń. Dozo!

Hardmade City Festival / mat. pras.
WIĘCEJ