Wnikliwe śledztwo dziennikarskie odkrywa wymazane oblicze kompozytora.
Szwajcarski dziennikarz Moritz Weber w swoim radiowym reportażu Mężczyźni Chopina stawia tezę, że badacze i badaczki zajmujący się kompozytorem systematycznie przemilczali nieheteronormatywne wątki w jego życiu. Analizując listy Chopina z innymi mężczyznami, znalazł bardzo wiele dowodów na miłosną zażyłość, także o charakterze fizycznym (niektóre fragmenty są naprawdę soczyste). Ale to nie wszystko – Weber sugeruje, że w imię ochrony Chopina w konserwatywnej narracji, rozdmuchiwano plotki o jego kobiecych romansach, ukrywano słabość artysty do szukania przelotnych uniesień z mężczyznami w toaletach publicznych, a nawet źle tłumaczono jego listy. Wszystko po to, by nie ucierpiała heteronormatywna wizja ikony polskiej kultury.
Dla umysłów sceptycznie nastawionych do komicznie heteryckiej i pompatycznej konserwatywnej wizji historii serwowanej na szkolnych akademiach i w mrocznych korytarzach gmachu Glińskiego, te rewelacje są jak miód na serce. Przedstawiciele Instytutu Fryderyka Chopina już robią różne intelektualne fikołki, mówiąc o niezrozumieniu specyfiki języka polskiego, czy o romantycznym stylu, który rzekomo kochał każdego, oczywiście platonicznie. Co ciekawe, Moritz Weber nie znalazł w listach kompozytora żadnych wielkich przejawów uczuć do kobiet, w tym narzeczonej Chopina, Marii Wodzińskiej. No ale polska prawica ma długą i bogatą historię zakrywania oczu na fakty i poszlaki wskazujące na nieheteronormatywne wątki w biografiach swoich bohaterów i bohaterek. Chopin jako nowa gejowska ikona? Lubimy to!