Wszystko dla zysków.
Nawet najbardziej zaciekli fani futbolu przyznają, że FIFA, federacja zarządzająca światową piłką, to skorumpowana organizacja, która dla tego sportu czyni więcej szkody niż pożytku. Nie ma co wymieniać wszystkich korupcyjnych skandali, które ją dotknęły, bo byłaby to lista o rozmiarach iście biblijnych. Najgłośniejszy, dotyczący ustawiania wyborów szefa federacji, w 2015 doprowadził do dymisji Seppa Blattera i oskarżenia jedenastu osób, a wiele państw na świecie wszczęło własne dochodzenia. Nie jest tajemnicą, że to tylko wierzchołek góry lodowej, a pieniądze pod stołem pojawiają się także przy okazji wyborów kolejnych gospodarzy mundialu, czy wyborów działaczy na wszystkich szczeblach. Mundial w Rosji w 2018 roku, czy tegoroczny w Katarze, to efekty tej demoralizacji, osiągnięte dzięki śliskim łapkom i lewej kasie. FIFA ma długą i bogatą historię przymilania się do dyktatorów, szemranych szejków, a nawet zbrodniarzy wojennych. Przy okazji bestialskiej inwazji Rosji na Ukrainę, federacja również nie popisała się wyczuciem. Długo zwlekała z jakąkolwiek reakcją, oferując półśrodki w rodzaju rozgrywania meczów Rosji na neutralnym gruncie, bez jej flagi i hymnu, pod szyldem Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej (Rossijskij Futbolnyj Sojuz), a nie narodowym. Oczywiście, taki miałki krok wywołał odpór ze strony wielu krajowych federacji. Dopiero uginając się pod presją z każdej strony, 28 lutego FIFA wyrzuciła reprezentację Rosji z Mistrzostw Świata w Katarze i innych rozgrywek. Do oficjalnej komunikacji federacji przeniknęły wreszcie takie stwierdzenia, jak inwazja i użycie siły. Aczkolwiek na oficjalnej stronie internetowej federacji wciąż dominują wspominki z mundialu w Rosji. Wojnie w Ukrainie poświęcono dwa artykuły: jeden o przeznaczeniu miliona dolarów na cele charytatywne (kwota, która blednie przy rozmiarze finansowego wsparcia, jakim wykazali się choćby randomowi celebryci), drugi o wprowadzeniu początkowych ograniczeń na Rosję. Brakuje komunikatu o wyrzuceniu jej z Mistrzostw Świata i innych rozgrywek – być może zepsułby świąteczną atmosferę panującą na stronie federacji.
FIFA lubi chełpić się swoją apolitycznością, ba, działacze pewnie widzą mundial jako coś w rodzaju antycznych igrzysk olimpijskich, czyli czasu zawieszenia wszystkich konfliktów, ale to niezupełnie prawda. FIFA potrafi podejmować decyzje motywowane politycznie, ale robi to dość rzadko. W 1961 roku zawieszono Republikę Południowej Afryki (tylko polska prawica nie widzi nic złego w apartheidzie), w 1992 Jugosławię (tragiczna wojna domowa), a w ostatnich dwóch latach Pakistan, Czad, Kenię i Zimbabwe za majstrowanie rządów w sprawach narodowych federacji. Biorąc pod uwagę skalę i ilość innych wydarzeń na świecie, nie ma tego dużo. Futbol to globalny, kulturowy fenomen i większe zaangażowanie polityczne FIF-y – która swoją bierność często uzasadnia brakiem politycznej podkładki od organizacji w rodzaju ONZ – mogłoby mieć pozytywny wpływ. Ale liczy się przede wszystkim kasa, teraz większa niż kiedykolwiek wcześniej.
Na początku kwietnia stolica Kataru Ad-Dauha gościła coroczny kongres FIFA. Prezes federacji Gianni Infantino strzelił symetrystyczną mowę: rosyjski mundial w 2018 roku był wspaniałymi mistrzostwami, wielkim sukcesem sportowym i kulturalnym, ale oczywiście nie rozwiązał problemów świata, nie rozwiązał nawet problemów regionu. Apeluję do tych, którzy dzierżą władzę na świecie, którzy dokonują ważnych politycznych decyzji na świecie: proszę, proszę zatrzymajcie konflikty i wojny. Proszę, dla naszych dzieci, dla naszej przyszłości. […] Proszę, wejdźcie w dialog, nawet ze swoim największym wrogiem. Proszę, dogadajcie się. W tym samym czasie świat, do którego apelował Infantino (swoją drogą adekwatne nazwisko dla koleżki Putina), dowiadywał się o skali ludobójczych zbrodni Rosji, chwalonej na kongresie za kulturalny sukces mundialu w 2018. W wydarzeniu w Ad-Dausze brał udział także szef rosyjskiej federacji piłkarskiej Aleksiej Sorokin, który wyrażał zawód rosyjskich kibiców tym, że zostaliśmy tak potraktowani. Przecież rosyjski futbol nie zrobił nic złego. Prezes ukraińskiej federacji piłkarskiej Andrij Pawełko połączył się z Katarem w kamizelce kuloodpornej, prosto z frontu. Przez miesiąc broniliśmy naszego kraju i stawialiśmy opór militarnej agresji Federacji Rosyjskiej. Przez ten czas otrzymywaliśmy smutne wieści dotyczące śmierci różnych przedstawicieli ukraińskiej społeczności piłkarskiej. Giną od kul i pocisków agresora, jednej z największych armii na świecie. Futbol zszedł na dalszy plan, ponieważ każdego dnia w naszym kraju giną dorośli i dzieci – powiedział, przy smutnym kiwaniu głową piłkarskich delegacji z całego świata. Delegacji, które potem chętnie przegłosowały włączenie języka rosyjskiego jako kolejnego urzędowego języka organizacji. Postulat wpłynął do FIF-y 24 lutego, w dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jakby tego było mało, z wideo wysłanego przez Andrija Pawełkę wycięto sceny wojennych horrorów, coby nie urazić szanownych gości z Rosji. FIFA, także głosami i rękami członków z krajów zachodnich, stanęła po dyplomatycznej stronie agresora, po raz kolejny pokazując moralną zgniliznę trawiącą ją od środka. Hajs rosyjskich oligarchów i rozmiar wschodniej publiczności sportowej są zbyt łakomym kąskiem, żeby składać go na ołtarzu suwerenności europejskiego kraju i praw człowieka. Stawiam, że kiedy wojna w Ukrainie się skończy, a kto wie, może i wcześniej, FIFA powita rosyjską drużynę z otwartymi ramionami. Piłeczka w końcu musi toczyć się dalej i generować zyski. Zyski, które przypadną w udziale również i rosyjskim bandytom.
Jesienią odbędzie się mundial w Katarze. Właśnie pojawił się raport Amnesty International, który pokazuje rozmiar koszmaru, jaki towarzyszy przygotowywaniu mistrzostw. Według dokumentu Qatar World Cup Of Shame osoby pracujące przy budowie infrastruktury sportowej są traktowane skandalicznie. Pracują ponad siły, a wiele z nich na warunkach niewiele różniących się od niewolnictwa: nie mogą wyjechać, nie mogą zmienić pracy, są zastraszane. To głównie migranci z Indii, Bangladeszu i Nepalu, wielu z nich zapłaciło od 500 do nawet 4 tys. dolarów pośrednikom, którzy sprowadzili ich do Kataru. Żyją w kiepskich warunkach, pracują w niebezpiecznym otoczeniu, są okłamywani na temat wypłat, które często nie docierają na czas. Morderczy klimat Kataru daje się im we znaki. Warto by było zadać pytanie, dlaczego FIFA na swoich partnerów lubi wybierać kraje autorytarne, o słabych zabezpieczeniach pracowniczych, często ignorujące prawa człowieka. Koszty przeprowadzenia mistrzostw w krajach otoczonych demokratyczno-humanitarną siatką pewnie byłyby wyższe, biznes byłby bardziej problematyczny, a przez to mniej zyskowny. Za same prawa do transmisji piłki nożnej w ostatnich czterech lata FIFA zgarnęła prawie 2 mld dolarów. Stadiony w Katarze, ochrzczone krwią wyzyskiwanych pracowników, zostaną oblepione reklamami – to kolejne zyski. Bilety na mundial kosztują od 300 do 7 tys. złotych, kiesa puchnie dalej. Kraina zdemoralizowanych szejków zapełni się futbolowymi turystami z całego świata, którzy potem wrócą zadowoleni, chwaląc gościnną ziemię katarską. Biznes będzie się kręcił dalej, wbrew wojnie i opresji. A może właśnie dzięki nim?