Nie mieliśmy kolonii w Afryce, o których marzył Sienkiewicz, ale za to w 2021 roku dzieci z Republiki Afryki Środkowej zostały zaangażowane do nagrania jednej z najbardziej żenujących polskich piosenek o relacjach rasowych.
Na początku listopada, ledwie dziesięć dni po starcie setek protestów i demonstracji kobiet w sprawie pseudo-wyroku pseudo-Trybynału Konstytucyjnego niemal całkowicie zakazującego aborcji, Big Cyc na swój youtube’owy kanał wrzucił kawałek “Twierdza 2020” – przeróbkę jednej z kompozycji ze swojej ostatniej płyty, która powstała w reakcji na świeże wtedy wydarzenia. W klipie pojawiały się zdjęcia tłumów i transparentów. Przecinały je jednak zbliżenia twarzy Jarosława Kaczyńskiego. Zespół deklarował, że wspiera kobiety w ich staraniach. W rzeczywistości jednak juwenaliowi wyjadacze i krajowi popularyzatorzy dziewięćdziesiątej fali ska odświeżali jedynie swoje anty-pisowskie frazesy i kodziarski jad oraz rozgoryczenie, którego nawet nie ubierali w satyrę. Wtedy jeszcze można było się łudzić, że szeroka antyrządowa koalicja (a poparcie deklarowali także m.in. protestujący wtedy rolnicy) ma na sercu faktycznie dobro kobiet. Teraz, także po wydarzeniach wokół poparcia Lewicy dla Krajowego Planu Odbudowy, widać, że walenie w Kaczyńskiego jest jedyną przyczyną i jedynym celem jakiejkolwiek aktywności liberalnych, wyrosłych na jebaniu komuny, dziadersów, którzy chcą powrócić do leniwej egzystencji, w której o nic nie muszą walczyć.
Najbardziej wpływowych, poza Zenkiem Kupatasą z Kabanosa i Jurkiem Owsiakiem, architektów woodstockowego – opierającego się na pozytywnej szajbie :PPP – paradygmatu nie podejrzewałem nigdy o wyrafinowanie. Dżej Dżej i Skiba jednak znów przebili samych siebie zdobywając kolejne szlify w szlachetnej profesji medialnych szambonurków. Nie spodziewałem się, że w 2021 roku będę musiał pisać o “Makumbie” – utworze niegdyś uchodzącym za celną satyrę naigrywającą się z rasizmu. Dziś jednak zwyczajnie durnym, szkodliwym wykwitem, który nadal jest orężem tych, którzy się śmieją, a nie tych, którzy są obiektem wykluczających żartów i zostali wpasowywani w rasistowskie stereotypy wieśniaków z lądu, gdzie wiatr hula między blaszanymi szopami. Cały ten dyskurs można było odświeżyć (i odświeżano) bez okazji. Teraz okazja jest i w dodatku potęguje znaki zapytania.
Wczoraj na, wspomnianym już, youtube’owym kanale Big Cyca pojawiło się wideo “Makumba 2021”. Utwór, ze zmienionym tekstem, śpiewają dzieciaki z Africa Music School – jedynej tego typu placówki w Republice Afryki Środkowej – 5-milionowym państwie, które nadal odczuwa konsekwencje antykomunistycznych, dyktatorskich rządów Jeana-Bédela Bokassy oraz chaosu, który nadal targa całym narodem. Od ostatniej wojny domowej w tym kraju nie minęła jeszcze dekada. Republika Środkowoafrykańska nadal jest krajem, w którym pistolet lub karabin pojawiają się w rękach dzieci, które w tym samym czasie w innych częściach świata bawią się ich zabawkowymi duplikatami. Krzewienie innych pasji i zachęta do wspólnego spędzania czasu, który jest alternatywą dla przemocy jest szczytnym przedsięwzięciem. Tym właśnie zajmuje się African Music School założona przez kapucyna – Brata Benedykta Pączkę. Misjonarz zbierał środki na powstanie instytucji – w staraniach wspierał go m.in. zespół Dżej Dżeja i Skiby. Teraz budynek stoi, są w nim instrumenty oraz odpowiednie oprzyrządowanie. I nie byłoby w tym nic złego, ba, pochwaliłbym te działania. Ale wizytówka całego projektu, która właśnie poszła w świat nie jest nawet strzałem w stopę – raczej zakończoną krwawo próbą założenia jąder za uszy.
“Makumba 2021” została nagrana przez uczniów i uczennice szkoły z asystą polskich muzyków, wśród których znalazł się współpracownik Big Cyca – Norbert Wardawy. To on napisał tekst do piosenki i był pomysłodawcą nowej wersji utworu. Co więc śpiewa Cloter, chłopiec występujący w teledysku? “Cześć, jestem Cloter i jestem z Afrika / Nie ma tu nic, tylko kurz na ulicach / Żyraf i słoni od dawna tu nie ma / Ogólnie to wielka bieda”.
To nie jest twórcza satyra czy zabawa z konwencją. To mokry i siarczysty post-kolonialny pierd, który próbuje się zniwelować hasłami o pomocy innym i krzewieniu pozytywnych idei. “Bo dzięki wam, zmienia się świat” / “Bo dzięki wam, ma on mniej wad” / “Bo dzięki wam, brzuszek jest pełen” śpiewają dzieci i dorośli. Właśnie to najlepiej usłyszeć z ust afrykańskiego chłopaka, by poczuć się lepiej i wygodnie umościć na swoim szezlongu wyhodowanym z białej, popartej inteligencją i poczuciem posiadania szerszych horyzontów, dumy i samozadowolenia z szerzenia dojrzałej, europejskiej myśli muzycznej.
Co się dzieje dalej? “Pewnego dnia przyjechał tu białas / powiedział, że zrobi tu hałas” kontynuuje Cloter. W tym momencie w teledysku pojawia się scena, w której Brat Benedykt Pączka przyjeżdża terenowym samochodem, a roześmiane dzieciaki od razu lgną do niego. Największy kleks jednak zaoszczędzono na finał. Wszyscy się bawią i chóralnie śpiewają, gdy nagle niezidentyfikowany męski głos dobrą polszczyzną, ale ze stereotypizowanym afrykańskim akcentem, deklamuje “Ala zjadła kota”. Nie ma to jak poniżać dzieciaki z powodu ich pochodzenia społecznego i materialnego, używając przy tym zdania odwołującego się do przedszkolnych ćwiczeń białych dzieci ze względnie bogatego europejskiego kraju.
I tak, zapewne wszyscy zaangażowani chcieli dobrze. Ale z dobrymi chęciami to wiecie, jak jest. Wyszedł z tego festiwal blackwashingu i ekspozycji zmurszałej optyki, w której cel uświęca środki. Żal nad brakiem polskich kolonii w Afryce trzeba przełknąć i zadowolić się tym, że przynajmniej przywieźliśmy innym ludziom Big Cyca – to jest właśnie przekaz, który powinien usłyszeć cały świat – w świecie muzyki jesteśmy i będziemy Big Cycem Europy.