Pierwszym gościem cyklu Dupokracja Mileny Liebe jest Młody Leszcz.

Mlody Leszcz nie rapuje o Bugatti, Balenciadze, diamentowych implantach czy kokainie. W swoich teledyskach nie widzi twerkujących dziewczyn, sam wolałby się wcielić w rolę jednej z nich, chociaż bliżej mu do Ariany Grande niż Megan Thee Stallion. Z młodym raperem, który kiedyś był prawdziwym nerdem, gadamy o dziewczynach, walce z seksizmem w rapie i o tym, czemu mleko zawsze powinno być w lodówce.

Milena Liebe: Pamiętasz ten moment, kiedy po raz pierwszy „zetknąłeś się” z seksem? 

Mlody Leszcz: Zaczęło się od filmów, które oglądałem razem z rodzicami. Wiesz, jest film i bohaterowie nagle uznają, że będą uprawiać seks. No i ja to oglądałem, a rodzice zasłaniali mi oczy, ja odsłaniałem i zerkałem, co tam się dzieje. To były takie klasyczne filmy w stylu Pulp Fiction, chociaż tam za bardzo ma scen erotycznych. Klasyki kina. Nie miałem większych uczuć związanych z tym, co tam widziałem, ta chęć pojawiła się dopiero później. W gimnazjum jak każdy mój kolega był na etapie, że chce mieć dziewczynę, to ja byłem taki – ale o co chodzi, po co – dopiero zaczynałem powoli kumać, o co biega, ale uważałem to za słabe i że związki nie są dla mnie. Byłem szarym człowiekiem, który chciał siać rozpierdol na każdej lekcji. Prawie nikt mnie nie lubił. Potem na szczęście wywalili mnie z tej szkoły i trafiłem do innej, gdzie poznałem fajnych ludzi, a nauczyciele bardziej interesowali się naszymi emocjami. Wtedy przyszło też zainteresowanie kobietą, w drugiej gimnazjum, jak miałem 14 lat to miałem pierwszą dziewczynę. Strasznie cringe’owo to wspominam – zawsze chciałem dla niej dobrze, żeby miała wszystko, ale z drugiej strony prosiłem, żeby podejmowała za nas dosłownie każdą decyzję – byłem pasywny.

To czym się interesowałeś, jak byłeś dzieciakiem?

Zanim wkroczyłem w wiek kminienia o laskach, całą podstawówkę budowałem zdalnie sterowane modele: samochody, samoloty, łodzie. Robiliśmy z tatą dużo manualnych rzeczy, nawet postawiliśmy lotnisko przed domem na polu. Pod koniec tej zajawki wybudowałem własny sterowany samochód z napędem na tył, żeby śmigać między stołami, a potem zrobiłem samochód 4:4 taki bardziej hardcorowy. Jak mi się znudziły zabawki, to pojawiły się gry komputerowe, nagrywałem filmiki, jak grałem – nie miałem kolegów, czyli nie miałem za bardzo czasu, ani możliwości, żeby latać za dziewczynami.

Sexy rapowy teledysk, który zrobił na Tobie wrażenie, jak byłeś nastolatkiem.

Ja bardziej szedłem wtedy w kierunku gangsterki, gangów. Teledyski z laskami wydawały mi się nagięte. Ogólnie spoko, jakbym sam miał zrobić taki klip, to nie wiem, czy bym chciał, po prostu nie widzę powodów. Z takich bardziej sexy to lubię nawet klip Iggy Azalea feat. Tyga – „Kream”, bardzo dużo dupy tam się pojawia. Miałem 17 lat jak to wyszło i zrobiło na mnie spore wrażenie. Z gangsterskich lubię bardzo Wu-Tang Clan – „C.R.E.A.M.”. Co zabawne – nazwa podobna, ale im chodziło o Cash Rules Everything Around Me, a jej no po prostu o… cream.

Dlaczego w swoich kawałkach nie nawijasz o laskach?

Nie chcę nikogo urazić. Tak naprawdę, jak piszę tekst, który ma wywrzeć na kimś wrażenie, to nie zważam na to, czy jest to kobieta czy mężczyzna. Ja z założenia nie nawijam o laskach, nie o kolesiach, tylko właściwie o wszystkich. To co wydałem do tej pory, to utwory opisujące emocje towarzyszące mi podczas robienia ostatniej płyty, był tam jeden kawałek o dziewczynie, która mnie skrzywdziła przed wakacjami. Nawijam czasem o kobietach, mam w nowym materiale taki tekst, że „dla kobiet śpiewam, a dla chłopaków rapuję”. Bo jak śpiewam to deep, emotional – nie każdy chłop tak dobrze to zrozumie, jak dziewczyna.

No ale Ty kumasz, a jesteś chłopakiem.

No oczywiście, że tak, ale jestem równocześnie hetro cis mężczyzną i takim stylem nawijki chciałbym, żeby się spodobało dziewczynom. Jak śpiewam, to wszystko przyjmuje kształt sinusoidy – jest ładne, dobrze wchodzi. Jak nawijam, to w głowie pojawia mi się idealny kwadrat – np. rap Snoop Dogg’a, 50 Cent’a, Ice Cube’a. Śpiewając, czuję się bliższej dziewczyn. Jak śpiewam, to zamieniam się w Arianę Grande – Arianka jest zajebista, osiągnęła sukces w swojej dziedzinie, też bym tak chciał.

Gdybyś jednak zdecydował się zrobić kawałek o dziewczynach, jakbyś to opowiedział.

Miałem już plan, żeby zrobić taki utwór. Ale nie wiem, czy jestem gotowy – chciałbym się wcielić w kobietę, napisać tekst jako kobieta. W klipie też byłbym przebrany za dziewczynę i taka byłaby cała narracja – oczami kobiety. Kiedyś robiłem nutę z jednym raperem i chciałem, żeby on w naszym klipie był dziewczyną – odmówił. Czemu? Nie wiem. Pewnie przez głupie stereotypy – bał się, że straci w oczach kolegów, nie będzie mógł być szefem na blokach. Ja uważam, że szefową na blokach może być równie dobrze dziewczyna. Mam wyjebane w to, co inni pomyślą. Jakbym był laską, to śpiewałbym o fuckboyach, o swoim składzie – nie podchodź do nas, bo jesteśmy bad bitches (śmiech). Jakbym wyglądał? Chciałbym pojechać na drag do Berlina, przebrać się nie do poznania, jak bohaterki RuPaul’s Drag Race, ale bardziej klasycznie. Przede wszystkim, gdybym był dziewczyną, to miałbym ZAJEBIŚCIE długie włosy, paznokcie żelowe, sukienkę, szpilki, rajstopy. Przed wakacjami z ciekawości zacząłem zapuszczać paznokcie i malowałem je na różne kolory. Czułem się wtedy fajnie.

„Jesteś warta tyle, ile za ciebie zapłacę”. „O szmaty nie kłócę się z bratem, bo z bratem zarabiam papier”; „Do późnej nocy gadam z kurwami”; „Ledwo wychodzimy, już jakieś zdziry wyją”. „Co druga pseudo-Riri i ksero Beyoncé”. Już kiedyś zadałam to pytanie, ale zadam jeszcze raz – skąd tyle seksizmu w rapie? 

Mam wrażenie, że w Polsce jesteśmy wyjątkowo znieczuleni, jeżeli chodzi o seksizm w kawałkach rapowych. Kobieta została przypisana jako jakiś dodatek, atrybut do lifestyle’u rapera. Jest znieczulica, nie wiem, jak do tego doszło. Jak patrzę na kawałki z przeszłości – np. „Kinematografia” Paktofoniki z 2000 roku, to Fokus tam rapuje przez telefon do swojej byłej dziewczyny i nawija „wszystkie jesteście takie same, wszystkie jesteście szmatami”. Mężczyźni od lat śpiewają o tym, że zostali zranieni przez dziewczynę i myślą, że to ich usprawiedliwia, żeby je obrażać. Ale przecież opisując jedną kobietę, mówi o wszystkich. Alberto rapuje: jesteś warta tyle, ile za ciebie zapłacę. O czym on tak naprawdę mówi? O tym, że kiedyś nie miał, a teraz ma. Co łączy twerkującą dziewczynę i szybką furę? Flex – to, że możesz się pochwalić, że masz i dużą twerkującą dupę i samochód, który robi brum brum i ładnie wygląda. A ja nie chcę pokazywać kobiet w klipach tylko po to, żeby się rozebrały, mogę pokazać o wiele fajniejsze rzeczy. Jak mam 5 tysięcy na klip, to ostatnia kmina, jaką mam, to żeby zapłacić dziewczynie za twerkowanie na dachu samochodu. Mogę to wydać np. na laser, który odbija się od wszystkiego i ma zajebiste kolory. Takie teledyski to pójście na łatwiznę, incele w internecie mogą zobaczyć, że ich idol ma się zajebiście i chcą tego samego – chcą seksu, bo jest fajny, kasy, dragów. Wszystko opiera się na hajsie. Smutne to jest w sumie. Ja sikam na każdy kanon, jaki jest.

Dostajesz supermoc i możesz zmienić seksistowskie rapowe środowisko, co robisz?

No co robię??? Zmieniam. Podmieniam rzeczy, które mają podkreślać materialną wartość na te, które mają wartość intelektualną. Jak to zrobić? Wywalamy drogie samochody, laski, banknoty, narkotyki i teraz już właściwie nic nie mamy, sam czysty klip. Teraz czas się zastanowić, o czym jest ta piosenka i znaleźć jakieś powiązania z innymi dziedzinami sztuki np. literaturą.

Jaką dałbyś sobie ksywkę gdybyś był aktorem porno?

Pierwsza to Toxic Fucker – polski gwiazdor porno, który miał na imię i nazwisko dokładnie tak samo jak mój stary, więc mógłbym po nim przejąć ksywkę. Druga to Big Czumpus, bo tak na mnie mówią koledzy – czumpers, czumpsta.

„Big”, czyli rozmiar ma znaczenie?

No chyba nie, nie wiem. Jak mówiłem big, to wcale nie miałem na myśli penisa. Big to dla mnie bardziej – silny. Czumpus brzmi jak greckie imię, samo czumpus bez przedrostka nudno. Może dla niektórych raperów rozmiar ma znaczenie, bo są tępi jak but. Nie mają nic innego do zaoferowania, to się chwalą – ile mają kasy, albo że mają dużego kutasa. Nie chcą się rozwijać intelektualnie, idą w konsumpcjonizm.

Co Cię ostatnio wkurwiło?

Zdenerwowałem się, bo nie było mleka w lodówce, jak sobie kawę zrobiłem. Mleko musi być zawsze – do płatków i do kawy.

WIĘCEJ