Rave to zajawka na całe życie.
Zmieniają się mody, partie rządzące, ceny usług i towarów, pojawiają się i odchodzą muzyczne stylistyki. Ale jest w Polsce jeden gatunek muzyczny, który stoi hardo i patrzy prawidłom natury w oczy bez mrugnięcia. Drum & bass cały czas, jak głosi popularne powiedzenie. Klubowe brzmienia przeżywały wiele różnych faz, ale zawsze gdzieś z tyłu (a czasem i na czele) kroczyły popularne dramy. Musi być w tym gatunku coś uniwersalnego, coś, co dotyka istoty naszego jestestwa, nawet jeśli nie chcemy tego przed sobą przyznać. Wideo z obchodów Dnia Dziecka w jednym z łódzkich przedszkoli zdaje się to potwierdzać.
DJ Beny i MC Ozon nie kombinują z tradycjami drum’n’ bassu, zarówno ich selekcja, jak i stylówka przebiegają obok granic kolejnych dekad. Sądząc po reakcjach roztańczonych dzieciaków to działa, bo ich wersja imprezy jest błyskawicznie czytelna i porywająca z miejsca. Chłopakom trzeba też oddać, że swoją publiczność traktują z szacunkiem i należną powagą i lecą z bibką, jakby to był Snow Fest 2009. Muzyka jest językiem wszechświata, jak to nawijał kiedyś rybny wykonawca, a dzieci dość szybko potrafią odróżnić szczerą zajawkę od wciskania kitu. Na wideo widzimy już kilku kandydatów i kandydatek, którym nieobcy jest szybki styl, tak popularny na imprezach z cyklu Wixapol, znalazł się nawet amator antycznej i szlachetnej sztuki brekdensa. Całość ma wymiar czystej ekspresji i niewinnej radości. Jeśli drum’n’bassowy rave w łódzkim przedszkolu nie rozjaśni waszego dnia, to możemy tylko współczuć i życzyć szczęścia na grupkach doomersów! Z kolei władzom publicznego przedszkola gratulujemy dobrych pomysłów, dla pełni doświadczenia sugerowalibyśmy rozdawać cukierki modnych imprezowych marek typu Punisher, Tesla, Trump czy Chupa Chups.