Koszmary konserwatystów i queerowe hymny zjednoczenia.

Dorian Electra to osoba, która płynnie przechodzi między tożsamościami, cały czas obserwując społeczne trendy i je komentując. Flamboyant, rozbuchany debiut z 2019, rozprawiał się z toksyczną męskością, opresyjną heteronormą i niszczącą kulturą pracoholizmu. Przy okazji serwował niebywałe teledyski, intrygujące stroje inspirowane klasyką i genderowy misz-masz, który stał w opozycji do binarnych kodów podsuwanych przez kulturę masową. Starsza o rok płyta My Agenda wchodziła w dialog, szczególnie w warstwie wizualnej, z internetowymi subkulturami i tożsamościami, od ironicznych edgelordów w fedorze po furrasów i inceli. Hyperpopowa tendencja do remiksowania euforycznych, przebojowych shake’ów ze śmietnika i skarbca muzyki popularnej nadała tym zabiegom piekielnie atrakcyjną formę dźwiękową.  

Od zawsze pociągał mnie ekumeniczny dialog z rzeczywistością, to, co mogę dodać do dyskursu, czego jeszcze nikt nie powiedział – mówi Dorian na tydzień przed koncertem w Warszawie. Inspiruje mnie to, co we mnie – co jest wspólnym wątkiem dla wielu tworzących osób – ale także to, co mnie otacza. Mocno ukształtowała mnie moja szkoła, w której panował sokratejski dialog, skupiający się na relacji między znaczeniem a prawdą. Przenoszę to na swoją twórczość. Mimo tylu warstw ironii, które stosuje, nietrudno wyczuć w tej muzyce szczerość, co jest interesującym napięciem. Z czysto estetycznego punktu widzenia ironia jest fajną rzeczą do zabawy, nowymi strojami, które można przymierzać z siatką bezpieczeństwa. Można coś założyć na siebie bez narażania się na przypał: zawsze możesz odpowiedzieć, że nosisz to ironicznie. Myślę, że – na dobre lub złe – ironia może być bramą do szczerości. Możesz spróbować czegoś jako żartu, niezależnie od tego, czy mówimy o politycznych ideologiach czy stylu ubioru. Pamiętam, że jak dorastałxm – we wczesnych latach hipsterstwa, w szkole średniej – ironicznie nosiło się brzydkie swetry, ciuchy, które babcie wyrzucały do lumpeksów. A dzisiaj produkują je modowe marki. Wiele rzeczy działa w podobny sposób. Przykładowo radykalne ideologie polityczne. Ludzie radykalizują się przez memy, myślą, że to tylko ironiczne żarty, a potem te ekstremizmy stają się elementem ich prawdziwego systemu wartości. To jest absolutnie niebezpieczne. Musimy to eksplorować jako narzędzie, którego możemy używać jako środka do progresywnych celów, propagowania politycznego projektu lewicy – deklaruje. 

To właśnie w świecie altprawicowej fantazji, spisków i internetowego języka rozgrywa się My Agenda. Dorian: Od dłuższego czasu skrajna prawica używa ironii, memów i humoru jako narzędzia rekrutacyjnego. Wabika na ludzi zagrożonych radykalizacją w stronę niebezpiecznych ideologii. Byłoby zupełnie nieodpowiedzialne z naszej, lewicowej strony, gdyby nie analizowano, jak to się dzieje. Nie można ignorować tego, że to się dzieje, i ignorować tego, w jaki sposób wykorzystuje się internet w naszej kulturze dzisiaj. Myślę, że najbardziej odpowiedzialnym wyjściem jest zrozumienie, jak te narzędzia działają, i wykorzystanie ich na rzecz dobra – deklaruje. Co widać doskonale w klipie do My Agenda, gdzie przybiera postać anime furrasa dyktatora, czy w Edgelord z Rebeccą Black, w którym przerabia język społecznej izolacji spod znaku memów z Jokerem (żyjemy w społeczeństwie!). To jest wieloaspektowe zagadnienie. Sięgam do inceli, sięgam do queerowych ludzi, do wszystkich, którzy czują się samotni i wyizolowani. Łączy nas więcej, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. 

Przez gąszcz internetowej plemienności trudno dostrzec, że istnieje wspólny grunt do spotkania. Ale Dorian dość szybko go definiuje: Czujemy się wyizolowani, zatomizowani, pozbawieni ekonomicznej sprawczości. Ludzie nie mogą znaleźć pracy, nie mogą znaleźć osób partnerskich. Czują, że muszą winić za to imigrantów, mniejszości czy społeczność LGBTQ+. Kiedy panuje poczucie ekonomicznej opresji, rodzi się wiele źle ukierunkowanego gniewu. Z kolei po stronie progresywnej często doświadcza się tożsamościowego wykluczenia, tego, że we własnym środowisku nie można być sobą. To generuje poczucie krzywdy czy zinternalizowane poczucie nienawiści do samych siebie. Szczególnie gdy to wychodzi z wychowania mówiącego im, że są dziwakami czy czymś niezgodnym z naturą. To jest bardzo szkodliwe. Dlatego musimy zrozumieć negatywne społeczno-ekonomiczne czynniki, wyeliminować je i w ten sposób powstrzymać ludzi przed zwrotem w stronę nienawistnych ideologii.

Internet to głęboka studnia, z której Dorian czerpie obficie w każdym aspekcie twórczości. Sieć jest jednym z głównych źródeł nowoczesnych sposobów definiowania i ekspresji tożsamości, co może być obosiecznym mieczem. Ludzie znajdują w sieci poczucie wspólnoty, szczególnie ci, którzy czują się wyizolowani IRL, w swoich domach. Online mogą znaleźć innych, myślących podobnie do siebie. Ale internet może prowadzić do jeszcze większego poczucia izolacji. Mamy dostęp do ogromnej ilości informacji, obrazów z całego świata, a siedzimy samotnie w swoich pokojach. To się jeszcze pogłębiło w trakcie pandemii. Poza tym w internecie łatwo o tworzenie bardzo niszowych, hiperindywidualnych tożsamości. Te potrafią być tak unikalne, mieć tak osobny charakter polityczny (złożony z wielu elementów z różnych stron), że są zrozumiałe tylko dla garstki osób. W podobny sposób działa część tożsamości płciowych: identyfikuję się jako jednorożec-wróżka czy coś w tym stylu. To prowadzi do punktu, w którym ludzie czują się jeszcze wyizolowani od innych, właśnie przez pozornie nieograniczoną wolność do wyrażania tożsamości. Platformy w rodzaju TikToka znacząco przyspieszyły przychodzenie i odchodzenie trendów. Wizualne i estetyczne subkultury powstają i upadają w oszałamiającym tempie, coraz większym i większym. Być może to osiągnie punkt krytyczny, myślę, że część ludzi poczuje się zmęczona i wróci do społeczność IRL czy mniejszych kręgów online – zresztą część rozwiązań dotyczących nowego internetu zmierza w tę stronę. Lubię eksplorować obie opcje. Taka atomizacja może sprzyjać koniecznej walce o wspólne cele, choćby złagodzeniu skutków katastrofy klimatycznej czy ograniczeniu rozbestwienia późnego kapitalizmu. Dorian podziela te obawy. Taki stan rzeczy zapobiega solidarności i kolektywnemu działaniu. Myślę, że kapitalizm chce promować hiperindywidualność i atomizację, używając internetu, bo to służy jego interesom. Kapitał nie chce, żeby ludzie się jednoczyli, nie chce, żeby się buntowali.

Dorian Electra ma na koncie fenomenalny tutorial makijażowy, który zawiera walory rozrywkowe i edukacyjne. Biznes piękności puchnie z roku na rok, a tutoriale i treści związane z make-upem należą do segmentu najchętniej oglądanych w sieci. I tutaj czają się pułapki. Osobiście uważam make-up za wyzwalającą rzecz, cenię sobie możliwość ukształtowania wyglądu twarzy według własnej wizji. Lubię oglądać tutoriale, uczyć się tej formy sztuki – twarz jest jak płótno. To mi sprawia przyjemność, pozwala czuć się bardziej komfortowo ze sobą, a dla wielu ludzi to również sposób na radzenie sobie z dysforią płciową. Z drugiej strony, te wszystkie firmy powodują jeszcze więcej problemów. Szczególnie branża pielęgnacji skóry, która wmawia ludziom, że potrzebują więcej środków, jakieś dwunastostopniowe programy ochrony twarzy… Większość z tego to szwindel. Kup dwanaście produktów, których będziesz używać po cztery dziennie, a skończą się po kilku tygodniach. To często powoduje problemy, które wymagają kupowania kolejnych produktów. Nie mówiąc o chemikaliach, które wpuszczamy do swoich ciał i do środowiska, w imię nieosiągalnych i ciągle zmieniających standardów piękna.

To ciągłe podłączanie się pod niekontrolowany internetowy strumień ma konsekwencje, szczególnie dla osób podatnych na rozproszenie uwagi. Dorian Electra i inne osoby z ADHD borykają się z tym codziennie. Robię sobie przerwy od internetu – podsuwa rozwiązanie. Szczególnie jeśli chodzi o scrollowanie, przeglądanie wiadomości – internetowy cykl newsowy jest zaprojektowany tak, żeby uzależniać. Daje ci iluzję pilności, która pryska, kiedy się nad tym zastanowisz głębiej. Czy informowanie o wszystkim, w każdej sekundzie dnia, wysyłanie powiadomień, które zaburzają twoją uwagę i wpływają na twoje zdrowie psychicznie, rzeczywiście tworzy jakąkolwiek materialną różnicę na świecie? A może czujemy potrzebę, żeby być na bieżąco ze wszystkim, bo tak nas uwarunkowano, co służy interesom reklamodawców? Nie mam problemów, żeby się odłączyć, kiedy czuję, że to jest potrzebne. Nie wchodzę na Twittera, bo ta apka ma w sobie strasznie dużo toksycznych mechanizmów, zatruwających ekonomię uwagi. Zrodziła najgorsze wykwity współczesnego dyskursu politycznego, co jest przygnębiające. Wchodzę na Instagrama zobaczyć, co u moich znajomych ze świata mody czy sztuki. Najbardziej lubię YouTube’a, zresztą moimi ulubionymi treściami w internecie są edukacyjne filmy o historii, które pożeram w szalonym tempie. Jakie miejsce w tym świecie zajmuje muzyka? Przede wszystkim może być potężnym narzędziem docierania do ludzi, choćby przez to, że przebija bariery językowe. Przy mojej twórczości mam nadzieję, że nawet jeśli ktoś nie zna języka i nie rozumie słów, to przynajmniej coś dotrze przez aspekt wizualny. Dlatego teledyski jako formę sztuki kocham równie mocno co samą muzykę. Cenię sobie także rodzaj twórczości przystępny dla ludzi, dlatego wybrałxm muzykę, a nie na przykład sztuki piękne. Uwielbiam to, że mogę mieć w sieci coś, co jest darmowe i dostępne dla ludzi z całego świata. Oczywiście, nie twierdzę, że każda muzyka musi taka być. Muzyka może być zupełnym eskapizmem, może wywoływać dobry nastrój czy być emocjonalnym ujściem, kiedy tańczy się bez pamięci. To też jest piękne! 

 

Dorian Electra wystąpi 26.04. w warszawskiej Pradze Centrum. Bilety znajdziecie TUTAJ

WIĘCEJ