Język nie wystarcza by opisać kim jest Dorian Electra. I nie chodzi tylko o niezwykłą osobowość i muzykę, która przełamuje zasadę decorum oraz soniczne granice tego, czym może być pop.
Jako osoba generqueerowa Dorian nie identyfikuje się jednoznacznie z żadną z płci, a preferencje odnośnie męskiego, eleganckiego stroju to tylko część kulturowego amalgamatu, który sobą reprezentuje.
Debiutancki album Dorian, Flamboyant, to jeden z najbardziej pasjonujących krążków jakie wyszły w ostatnich miesiącach – eksplorujący tematy, których nikt wcześniej nie chciał podjąć oraz, dzięki niesamowitym zabiegom wokalnym, zaginający pojęcie płci na niemal każdym poziomie. Przede wszystkim jednak, to po prostu zestaw niezwykle chwytliwych numerów.
Jak wspominasz dorastanie w Teksasie, jednym z najbardziej konserwatywnych stanów w USA? Jaki to miało w pływ na ciebie i Twoją muzykę?
Prawda jest taka, że moje dorastanie odbywało się w liberalnej bańce – w dobrym tego słowa znaczeniu – w obrębie konserwatywnego środowiska. Wszystko wokół – rodzina, przyjaciele, szkoła, środowisko artystyczne – było otwarte i liberalne, a samo Houston jest – jak na Teksas – bardzo otwarte i postępowe. Ale jednak wciąż mam silną świadomość tego, że i najbliższe otoczenie i miasto to są bańki w obrębie czegoś większego, co już nie jest takie otwarte i przyjazne. Nie zmienia to faktu, że mam grupową świadomość, że nie jesteśmy normą, a ta liberalna, otwarta wibracja nie jest normą dla reszty stanu. Zawsze wiadomo było, że większość ludzi nie jest jednak taka jak ja.

To, co robisz muzycznie, ma silny związek z brzmieniami PC Music. Co w tym przypadku jest samym brzmieniem, a co postawą?
Cieszy mnie to pytanie, bo to istotna rzecz. W brzmieniu PC Music od początku było coś co przemawiało do społeczności LGBT+, pewne kwestionowanie norm genderowych w muzyce. To jest oczywiście cały styl muzyczny, który wyróżniają między innymi zabawy z wysokością głosu. Podwyższanie głosu, czy – jak w moim przypadku obniżanie, a generalnie zniekształcanie brzmienia wokalu, szatkowanie go, wykręcanie go na różne sposoby daje efekt igrania z tożsamością, co jest oczywiście głęboko queerowe. W nagraniu można nadać sobie tożsamość hiperkobiecą, hipermęską lub wszelkie pośrednie, tak samo w image’u i myślę, że to jest bardzo kampowe. Pop można zmienić w hiperpop, docisnąć do ekstremów. I wszystkie te ekstrema są w jakiś sposób zmiękczone przez popowy element i do głębi szczere i właśnie dlatego przemawiają tak silnie do ludzi i ze społeczności LGBT+ i spoza niej. To wszystko o czym mówimy jest też elementem mojego osobistego stylu, mojej artystycznej tożsamości. Bawię się takimi sztuczkami i tematami na swój własny, odrębny sposób.
Podczas pracy nad debiutanckim albumem „Flamboyant” kierowały tobą jakieś inne cele czy ambicje poza stworzeniem, po prostu, dobrego kawałka muzyki?
Mam swój spójny kod estetyczny i cel, którym jest eksploracja męskości i kobiecości. Szukam tego we własnej tożsamości i chcę stworzyć coś, czego mogę słuchać z przyjemnością.
Czy odbierasz zaimek oni/ich jako wystarczający do określenia kim jesteś naprawdę?
Mówienie o tych zaimkach mogłoby stać się wstęp do dłuższej rozmowy o tożsamości seksualnej i w ogóle jednostkowej, ale dla mnie to oznacza prosty sposób zaznaczenia, że jestem spoza normalnego binarnego spektrum. Te zaimki istnieją w każdym języku i dają się łatwo zastosować, są więc w tej kwestii bardzo użyteczne.

Interesujesz się ideami transhumanizmu i odkryciami biotechnologicznymi – wnoszę tak po twoim trybucie dla Raya Kuzweila i innych wzmiankach w tekstach. Czy wynika to z refleksji nad twoją własną płynnością genderową czy jest równoległe i nie związane bezpośrednio?
Właściwie ta piosenka o Kurzweilu była częścią cudzego projektu, do które mnie zaproszono. W moim wypadku chodziło tylko o napisanie, nagranie i nakręcenie wideo do tej jednej konkretnej piosenki. Ale rzeczywiście te zagadnienia mnie interesują. Nie są to jednak ani główne zainteresowania pozaartystyczne, ani główne tematy twórczości.
Czy marzy ci się świat, w którym technologie poprawiają świat w miejscach, w których natura zawodzi? Mam na myśli choćby płeć biologiczną.
Technologie pozwalają nam tworzyć i przyjmować nowe tożsamości, które są ponad przestarzałymi kategoriami społecznymi. Rozwój gospodarki zmienił role płciowe, na przykład, gdy kobiety weszły na rynek pracy, a obecnie technologia może jednocześnie wyzwalać i wykluczać, jak w przypadkach dostępu do opieki zdrowotnej, edukacji czy informacji.
Kto jest twoim ulubionym artystą drag?
O jej, nie chcę nikogo wyróżniać, jest tylu świetnych… Generalnie ostatnio na tym polu dzieje się mnóstwo innowacyjnych rzeczy, granice tego, czym jest i jaki jest drag, są przesuwane nieustannie. Największą sympatią darzę te występy, w których jest też pierwiastek trans. Drag to już nie jest po prostu facet w sukience, to coś o wiele więcej, jest tyle niebinarnych możliwości!
Opublikowano dnia: 10 stycznia 2020 o 16:20