Polityczna kariera Johna Godsona zasługuje na film.
John Godson, jeśli nie pamiętacie, to polsko-nigeryjski polityk, który zebrał imponujące CV: poseł na Sejm RP dwóch kadencji, kandydat na prezydenta Łodzi, radny, członek Ochotniczej Straży Pożarnej. Obijał się o Platformę Obywatelską i jej prawicowe wykwity o wychyleniu gowinowskim (Polska Jest Najważniejsza, Polska Razem), by w końcu trafić do Polskiego Stronnictwa Ludowego. Wsławił się m.in. twierdzeniem, że homoseksualizm to grzech. Jak to często bywa, pod płaszczykiem pozytywnej energii krył konserwatywne, reakcyjne, a nawet niebezpieczne poglądy. Kilka lat temu wrócił do Nigerii, gdzie prowadzi ogromne ranczo. Teraz postanowił, że… Wystartuje tam na prezydenta. W jednym z wywiadów zadeklarował: Uważam, że jakbym kontynuował kandydowanie na prezydenta Łodzi, prędzej czy później zostałbym prezydentem Łodzi. Wszystko zależy od priorytetów. Nadal byłbym w polskiej polityce, ale uważam, że Afryka bardziej mnie potrzebuje aniżeli Polska. Polska już jest rozwiniętym krajem, który przeszedł okres transformacji. Afryka, Nigeria, cały czas boryka się z problemami, a więc wydaje mi się, że w moim systemie priorytetów jest to, że najbardziej jestem tutaj potrzebny. Jeżeli się nie uda teraz, to obiecuję panu, że będę prezydentem Nigerii. Prędzej czy później. Godson twierdzi również, że w Nigerii nie ma koronawirusa, chociaż oficjalne dane mówią o ponad 150 tysiącach przypadków i prawie 2000 ofiarach śmiertelnych. Polska polityka nie będzie za nim tęsknić, mieszkańcom Nigerii współczujemy. Jedyny pozytyw – obczajcie plakat wyborczy Johna Godsona:
