Vader jest główną atrakcją nowego zwiastuna Obi-Wan Kenobi. Prawie 45 lat po wprowadzeniu Lorda Sithów do Gwiezdnych wojen pozostaje on jedną z niewielu postaci, które się nie przedawniły.

Z okazji 4 maja (May the 4th be with you) otrzymaliśmy nowy zwiastun nadchodzącej serii Star Wars: Obi-Wan Kenobi. Oczywiście serial skupia się głównie na przygodach szlachetnego wojownika Jedi granego przez Ewana McGregora, ale widzowie zdawali się bardziej podekscytowani pojawieniem się innej postaci. Tak jest, Darth Vader również występuje w zwiastunie.

Kilka historii dotyczących premiery zwiastuna postawiło na spoiler związany właśnie z Darthem Vaderem, nawet oficjalne konto Star Wars na Twitterze po prostu odwołało się do kultowego oddechu postaci, by przygotować fanów na Obi-Wana Kenobiego. Trzeba być naprawdę kultowym złoczyńcą, by być rozpoznanym po wydechu.

Oczywiście są inne powody, dla których pojawienie się Lorda w zwiastunie tak bardzo poruszyło fanów. Chociażby szansa, że wkrótce zobaczymy, czy Hayden Christensen zrehabilituje się po tym, jak został potępiony za rolę Anakina Skywalkera w prequelach. Tak naprawdę całe to zamieszanie podkreśla przede wszystkim to, jak fani wciąż uwielbiają Dartha Vadera. Gwiezdne wojny mają lepsze i gorsze okresy – w tej chwili raczej nie są najbardziej cool – ale Darth Vader wykracza poza franczyzę, która uczyniła go sławnym. Wiele rzeczy związanych z uniwersum Gwiezdnych wojen jest irytujących – niekończące się spin-offy Disney+ czy ogólne rozczarowanie ostatnią trylogią – ale Darth Vader pozostaje najgorszym (i najbardziej iconic) złoczyńcą ostatnich 50 lat. Zdaje się, że franczyza wie o tym doskonale i ratuje nową serię jego obecnością.

Ewolucja Dartha Vadera w kierunku tak mitycznej postaci jest dość zabawna, gdy weźmiemy pod uwagę, że w pierwszych Gwiezdnych wojnach nie był nawet głównym złoczyńcą. Kiedy scenarzysta i reżyser George Lucas wymyślił tę postać, Vader miał być dość mało istotnym bohaterem, chociaż twórca zdawał sobie sprawę z potencjału imienia, które dla niego wymyślił – nawet jeśli zajęło to trochę czasu. – Miałem mnóstwo wariantów Dartha tego i tamtego oraz Czarnego Lorda Sithów — powiedział kiedyś Lucas. – Jedna z wcześniejszych nazw brzmiała Dark Water. Potem dodawałem wiele nazwisk: Vaders, Wilsons i Smiths, aż w końcu wymyśliłem kombinację Darth Vader.

Gwiezdnych wojnach głównym antagonistą był w rzeczywistości Wielki Moff Tarkin – jeden z najpotężniejszych przywódców Imperium oraz dowódca pierwszej Gwiazdy Śmierci. Darth Vader przyjmował rozkazy od Tarkina i służył jako najgroźniejszy zabójca na usługach Imperatora. Zasadniczo był przerażającym, pomniejszym złym charakterem od brudnej roboty, ale mądrą zagrywką było to, że Vader nie zginął wraz Tarkinem i całą resztą na Gwieździe Śmierci podczas ostatniej bitwy.

Mimo iż w oryginalnym filmie Darth Vader miał ikoniczne sceny oraz tę niezapomnianą bitwę na miecze świetlne, tak naprawdę nie stał się tym słynnym Darthem Vaderem aż do Imperium kontratakuje, w którym zaczyna rządzić, od czasu do czasu konsultując się z Imperatorem, lecz w dużej mierze podejmuje ważne decyzje i zachowuje się jak prawdziwy śmiertelny wróg bohaterów. Od tego momentu pozycja Vadera tylko wzrastała w trylogii. Ostatecznie wyznał Luke’owi, że jest jego ojcem i poświęcił się, aby Imperator nie mógł jego syna zabić. Vader jest zbiorem nieusuwalnych obrazów i dźwięków: błyszcząca czarna maska, ratujący życie strój, powiewająca czarna peleryna i metaliczny oddech. Wszystko to nieodłączne elementy jego złowrogiej aury, a do tego miał najlepszą muzykę w tle. Niemożliwie zadufany The Imperial March wyraża wszystko, co w Vaderze groźne, niewzruszone i nieznane.

Gadatliwi złoczyńcy innych franczyz delektowali się własnymi planami dominacji nad światem, podczas gdy Darth bez słowa po prostu dusił każdego, kto mu nie przypadł do gustu, ledwo poruszając przy tym ręką. W innych częściach filmu pojawiały się żarty i lżejsze momenty, ale Vader nigdy nie tolerował takich bzdur. Kiedy Lucas wpadł na ambitny pomysł prequeli, zbudował je właśnie wokół Dartha Vadera, zastanawiając się, jak niewinny dzieciak imieniem Anakin może okazać się takim potworem. Na pierwszy rzut oka to naprawdę genialny pomysł i jednym z powodów, dla których większość ludzi nie znosi prequeli, jest właśnie zmarnowana szansa, bo ich finalne pomysły są bez polotu i pozbawione wyobraźni.

Ludzie obwiniali Haydena Christensena (i Jake’a Lloyda, który grał Anakina w Mrocznym widmie) za zrujnowanie Dartha Vadera przez przedstawienie go jako marudnego nastolatka, ale prawda jest taka, że ​​ciężko było zaszkodzić już i tak źle napisanej postaci. Kiedy ostatecznie Darth Vader objawił się na końcu Zemsty Sithów, wszystkie znaki rozpoznawcze tej postaci — maska, kostium i oddech, zostały całkowicie oddzielne od Christensena. Darth Vader przecież nie był niezręcznym chłopcem z głupkowatym kucykiem, they did him dirty, dlatego wszyscy aktywnie zapragnęliśmy zapomnieć o wstydliwych rzeczach, które Lucas kazał mu robić w jedynej scenie w Zemście Sithów. Serio, jak to się stało, że najbardziej zaciekły wojownik i najgorszy złoczyńca we wszechświecie krzyczał: Nieeeeeeeee! Ale podczas gdy ludzie przez dekadę kpili z prequeli, Darth Vader zachował swój blask. Carrie Fisher, Harrison Ford i Mark Hamill — gwiazdy oryginalnej trylogii — zestarzały się, ale Darth Vader się nie zestarzał. Głos Jamesa Earla Jonesa nigdy się nie zmienił, więc nie miało znaczenia, że stał się seniorem.

Vader pozostał istotny, z mnóstwem odniesień w popkulturze, ale podczas gdy Joker nieironicznie stał się bohaterem dla wielu smętnych heteryków, Vaderowi udało się uniknąć prawicowych skojarzeń. W dużej mierze pewnie dlatego, że trudno jest się za niego przebrać – w końcu twarz musi być całkowicie zasłonięta. Prawda jest taka, że ​​publiczne cosplayowanie Dartha jest nawet urocze, bo uczłowiecza pozornie niezniszczalnego złego bohatera, który nagle wykonuje nietypowe dla Jedi zadania. W przeciwieństwie do tych, którzy chcą być Jokerami i naprawdę wierzą, że oddadzą  szaleńczy, nihilistyczny klimat tej postaci, odtwórcy Dartha Vadera wiedzą, że mu nie dorównają. Nigdy nie będą mieli jego wyczucia stylu, nigdy nie będą w stanie naśladować jego nadprzyrodzonego, przerażającego spokoju czy głosu. Jeśli już, próba uosobienia Dartha Vadera podkreśla własne niedociągnięcia.

Mimo wszystko niektórzy zrobią wszystko, co w ich mocy, aby uczynić Lorda Sithów bardziej ludzkim. Autor książek dla dzieci Jeffrey Brown stworzył popularną serię książek z obrazkami Dartha Vadera, w której na nowo odmalował złoczyńcę jako udręczonego samotnego ojca młodego Luke’a i Lei. – Moim pierwotnym zamiarem było napisanie czegoś, co będzie zabawiać ludzi, którzy tak jak ja dorastali na Gwiezdnych wojnach. Mając własne dzieci, po prostu zmieszałem Gwiezdne wojny z zabawnymi obserwacjami życia jako rodzic. Jednak w książkach Browna Darth Vader nie stracił ani grama swojego imponującego autorytetu, żartujemy z niego, ponieważ w głębi duszy wszyscy wciąż się go trochę boimy.

Twórcy Gwiezdnych wojen bez wątpienia pojmują, jak ogromną postacią pozostaje Darth Vader, dlatego wpychają go do filmów spin-off, takich jak Łotr 1, lub budują cały zwiastun Obi-Wana Kenobiego wokół kilku sekund materiału z Darthem Vaderem. Odmłodzona wersja Marka Hamilla w spin-offach Disney+ była co najmniej przerażająca, ponieważ Luke Skywalker nie wygląda jak pokraka CGI, ale Darth Vader zawsze pozostanie Darthem Vaderem, a jego ponadczasowy urok nigdy się nie starzeje.

Po tylu latach Lucasfilm wciąż nie wymyślił, jak zastąpić swojego największego złoczyńcę. W najnowszej trylogii wielu wschodzących aktorów zagrało nowe postacie mające przejąć pochodnię od poprzedniego pokolenia. Niestety, żaden z nich nie uchwycił ducha czasu, a Adam Driver jako nikczemny Kylo Ren spędził większość filmów, próbując udowodnić, że jest tak fajny i tak zły jak Darth Vader – bez skutku.

WIĘCEJ