Ambasada RP w Londynie ma za dużo pieniędzy.
To nie jest tak, że narodowo-katolicka histeria dotknęła polskie instytucje dopiero za rządów PiS-u. Prawica prowadzi wojnę kulturową od dawna – wojnę, dodajmy, którą wygrywa. IPN, najróżniejsze święta państwowe, często ramię w ramię z kościelną wierchuszką, akademie szkolne, filmy i programy pseudoedukacyjne, propagandowo prezentujące polską historię – PiS nie wymyślił tych wszystkich rzeczy, on po prostu nasilił tępotę ich charakteru. Ale dzisiaj nie będziemy rozdzierać nad tym szat, a pochylimy się nad lolcontentem, którego ta formacja dostarcza. A dostarcza go regularnie, bo przecież nikt poważny nie podziela tych wartości do końca – bezkrytyczny wizerunek Polaka jako zbawcy świata i husarza na śnieżnobiałym koniu to średnio kreatywna inspiracja artystyczna. Przy pieniążkach za wszystkie rzeczy z przymiotnikiem narodowe od dawna kręcą się różne cwaniaczki, które sztukę szwindlu poznały dobrze na ulicy, np. chłopaki z Firmy. Tadek jest za pan bratem z IPN-em od wielu lat. Bosski Roman właśnie dostał hajsik z Ambasady RP w Londynie przy okazji Polish Heritage Days.
Jak możemy przeczytać: Polish Heritage Days (Dni Dziedzictwa Polskiego) jest corocznym wydarzeniem organizowanym i realizowanym pod patronatem Ambasady Polskiej w Londynie. Celem Polish Heritage Days jest świętowanie i promowanie polskiej kultury, dziedzictwa przeszłych pokoleń oraz polskiego wkładu w życie kulturalne, gospodarcze i społeczne Wielkiej Brytanii. Pomysł nie taki zły, ale jego realizacja jest daleka od rzeczywistego wkładu naszych rodaków i rodaczek. Bosski Roman i Sonia Lachowolska w kawałku zatytułowanym Polish Heritage Days 2021 (słusznie, po co kombinować!) nie mówią o ciężkiej pracy naszych imigrantów, którzy na Wyspach wykonują cały szereg najróżniejszych zawodów i rzeczywiście dokładają sporo do miejscowej gospodarki (a i do kultury pewnie też). Nie. Zamiast tego mamy koszmarek dukanym absurdalnie kiepską angielszczyzną, która skupia się na heroicznych wyczynach z historii – w sumie tylko dzięki kuriozalnemu, animowanemu teledyskowi wiemy, że może chodzić o Dywizjon 303, od zawsze argument prawacji na rzecz wygrania II Wojny Światowej przez Polaków. Całość poniżej – ostrzegamy, tylko dla ludzi o mocnych nerwach, dawka cringe’u ociera się o śmiertelną!