W ciągu ostatnich dziesięciu lat w młodym polskim kinie autorskim zrobiło się całkiem interesująco. Powstało kilka długo wyczekiwanych debiutów, pojawiło się parę zupełnie nowych nazwisk, wreszcie nazwiska polskich twórców zaczęły funkcjonować w międzynarodowym obiegu filmowym.

Nie chciałabym tutaj robić encyklopedycznego podsumowania a raczej wymienić kilka tytułów, które nie pozostawiły mnie obojętnej, a które być może przeoczyliście. Na kolejne filmy tych twórców czekam z wielką ciekawością i jestem pewna, że przynajmniej część z nich zamiesza wkrótce całkiem globalnie.

Ta sztuka udała się już w dużej mierze Agnieszce Smoczyńskiej. Szaleństwo i obsesja japońskich nastolatków na punkcie Złotej i Srebrnej, Specjalna Nagroda Jury na Festiwalu w Sundance za unikalną wizję oraz design. Kinowa dystrybucja w ponad 100 krajach na całym świecie, wreszcie wydanie filmu na dvd przez najbardziej prestiżową Criterion Collection. To tylko kilka powodów, dla których Córki dancingu  możemy uznać już nie tylko za prawdziwe kino autorskie rodem z Polski ale po prostu za klasykę kina. Takie portale jak Indiewire czy Variety wymieniają tytuł jednym tchem między innymi  z Get Out Jordana Peele’a w podsumowaniach filmów, które miały największy wpływ na kino w ostatnich latach. Co takiego miało to dzieło, że stało się sztandarem polskiego kina bez specjalnego back upu promocyjnego krajowych instytucji i bez nominacji do Oscara? W wielkim skrócie: oryginalny i absolutnie wcześniej niewidziany reżyserski sznyt. Zostało zrobiono spontanicznie, intuicyjnie oraz z potrzeby serca, Inspirowany malarstwem, fotografią i życiem samej reżyserki musicalo-horror o dojrzewaniu dwóch syren ociekał krwią i cekinami. Został wyreżyserowany bezkompromisowo i bez kompleksów. Wykorzystał to, co w polskiej popkulturze cenne i oryginalne, czyli muzykę i look powracających teraz niczym boomerang  lat 80-tych. Obecnie reżyserka jest zapraszana na specjalne wykłady o tym filmie na całym świecie zaś fani filmu do tej pory przesyłają na facebookowy fanpage filmu swoje prace z podobiznami syren. Smoczyńska zaczyna wkrótce pracę nad swoim anglojęzycznym debiutem Silent Twins, na podstawie wstrząsającej powieści Marjorie Wallace.

Córki dancingu, reż angieszka smoczyńska
wojna polsko-ruska, reż. xawery żuławski

Wojna polsko-ruska w reżyserii Xawerego Żuławskiego to dla mnie kolejny przykład kina, które nie ulega pochlebstwom i łatwej manipulacji i obok Córek dancingu najbardziej spektakularny polski debiut filmowy od wielu lat. Tutaj może nie tyle chodzi o oryginalność samej historii, bo jak wiemy jej autorką jest Dorota Masłowska a nie sam reżyser. Żuławskiemu udało się jednak coś na czym niejeden twórca mógłby polec. Stworzył autorską formę, podjął odważne decyzje castingowe i zrobił film, do którego chętnie wracamy, który cytujemy i o którym lubimy rozmawiać. Rozmowa Silnego z Lewym przez krótkofalówkę jest dla mnie sceną wyreżyserowaną i wykadrowaną tak oryginalnie, że nie powstydziłby się jej sam Tarantino, nie brakuje jej bowiem dramatyzmu i komizmu jednocześnie. We wrześniu zeszłego roku na ekrany kin weszła z kolei Mowa ptaków, zrealizowany na podstawie scenariusza Andrzeja Żuławskiego – film jeszcze bardziej pogmatwany i równie ambitny, co pełnometrażowy debiut Żuławskiego juniora.

Wieża. Jasny dzień Jagody Szelc, mimo swojego pretensjonalnego tytułu przykuła moją uwagę od pierwszego kadru, Przypominając wczesne filmy Dogmy wniosła jednak Szelc do polskiego kina swój autorski charakter pisma, który tylko potwierdziła swoim następnym dziełem – Monumentem – moim zdaniem nawet bardziej udanym niż debiut. Może i jest w jej osobie dużo kreacji i lekkiej eko-przesady ale jest to niewątpliwie reżyserką, która potrafi przenieść na ekran swoje niepokoje, lęki i frustracje w bardzo oryginalny sposób i ma absolutnie niezwykła rekę do aktorów. Maestria, z jaką poprowadziła młodziutkich studentów w ich dyplomie, świadczy właśnie o świetnym warsztacie zahaczającym momentami o wirtuozerię. Podczas ostatniej edycji Nowych Horyzontów we Wrocławiu, Szelc zapowiedziała swój trzeci film, Delikatny balans terroru, który scharakteryzowała jako eko- horror. Zdecydowanie czekam.

monument, reż. jagoda szelc
erratum, reż. marek lechki

Na calkiem przeciwnym biegunie jesli chodzi o formę jest z kolei Marek Lechki, który brawurowo zadebiutował poetyckim Moim miastem niemal 20 lat temu, potem nakręcił przepiękne i bardzo wzruszające Erratum, a ostatnio podczas Polish Days we Wrocławiu, miałam przyjemność obejrzeć jego najnowszy film Interior, który od pierwszych ujęć kompletnie mną zawładnął i wbił w fotel. Marek Lechki to przykład reżysera, który pozostaje wierny klasycznej filmowej narracji a jednocześnie zawsze widać od pierwszego ujęcia, że mamy do czynienia z jego wrażliwością, jego bohaterami, jego wnętrzem.  W najnowszym filmie Lechki ilustruje zmagania dwójki bohaterów, chłopaka którego oszukał system a konkretnie nieuczciwy szef i który desperacko próbuje wyjść na prostą oraz kobiety, ktorej pozornie wszystko w zyciu się udało, a de facto jest ona niewolniczką swojej 24-godzinnej pracy. Na ich przykładzie obserwujemy jak szybko na niczym spaliły marzenia pokolenia Lechkiego o wspaniałym kapitalizmie i wszechwładnym pieniadzu. Scena, w której bohater grany przez Piotra Żurawskiego z niedowierzaniem patrzy jak bankomat odmawia mu dostępu do jego pieniędzy jest smutnąy metaforą teraźniejszej sytuacji wielu pracowitych młodych ludzi, których szefowie nie płacą za nadgodziny. Przepiękne niczym płótna olejne zdjęcia Pawła Flisa, do których dźwiękiem obłędnie dopisał swoje Marcin Lenarczyk dają wzruszający i wstrząsający efekt końcowy.

Hardkor disko Krzysztofa Skoniecznego to jeden z moich filmowych faworytów ostatnich lat. Debiut głęboko offowy, wizualnie nie odstający od niejednej kilkumilionowej produkcji, przepięknie pokazujący Warszawę i niosący w sobie tajemnicę mrocznego bohatera. Inspirowany niezależnym kinem francuskim i belgijskim Skonieczny uwiódł mnie odwagą (obłędny mastershot przy stole), dbałością o detale (za każdą projekcją odnajduję w tym filmie nowe tropy) i w stu procentach trafionym soundtrackiem („Warszawa w różach” Anny German jeszcze nigy nie brzmiała tak wzruszająco jak w tym filmie). Trzy nagrody w Gdyni za film sfinansowany przez samego autora – czy takie czasy kiedyś wrócą? Autor absolutnego hitu HBO – serialu ” Ślepnąc od świateł” powoli zaczyna pracę nad swoim drugim pełnym metrażem, ale na razie prosi o dyskrecję.

hardkor disko, reż. krzysztof skonieczny
wszystkie nieprzespane noce, reż. michał marczak

Swoisty dialog czy też może sprzeczkę z filmem Skoniecznego prowadzi równie ciekawy film Michała Marczaka Wszystkie nieprzespane noce. Mniej mroczny i pogmatwany od Hardkor Disko podąża kamerą za dwójką dwudziestoparoletnich kumpli, którzy codziennie przeżywają w Warszawie coś nowego. Kontemplacyjny, momentami nawet transowy, z absolutnie jedną z najpiękniejszych scen w polskim kinie – taniec głownego bohatera na środku ulicy Marszałkowskiej jest też rodzajem hołdu złożonego miastu, nad którego zmianami nikt z nas nie jest już w stanie zapanować. Nagrodzony w Sundance za reżyserię, Marczak szykuję się  do swojego anglojęzycznego debiutu pt. Cosmos.

Z ogromną ciekawością, podyktowaną zdecydowanie udanymi autorskimi filmami krótkometrażowymi, w wielkim napięciu czekam na pełnometrażowy debiut Darii Woszek Maryjki oraz Najmro  Mateusza Rakowicza. Podobnie jak na pierwszy film niezwykle utalentowanych Damiana Kocura i Kaliny Alabrudzińskiej. „Moje serce”, 30-minutowa etiuda autorstwa Kocura, właśnie została dodana do konkursu filmów krótkometrażowych na Międzonyarodowym Festiwalu Filmowym w Rotterdamie. To już bardzo dobry prognostyk.

Natomiast z zupełnie ostatnio widzianych niezależnych filmów autorskich miałam szczęście obejrzeć debiut pełnometrażowy (no prawie, 60 minut) Piotra Dylewskiego. Film niepokojący, opowiadający o specyficznej terapii par, na którą udają się w głuszę Marzena i Janek. Film flirtuje z naszymi nastrojami, stawia nas co scenę w pozycji innego bohatera, szarga nasze nerwy, ale każe mimo wszystko wytrwać do finału, przy którym dopiero łapiemy uwięziony wcześniej w klatce piersiowej oddech. Świetni i jeszcze nieograni młodzi polscy aktorzy oraz bardzo sprawna i wnikliwa reżyseria. Film Dylewskiego nosi tytuł Zgniłe uszy i na pewno jeszcze o nim usłyszycie…

Jest zdecydowanie na co czekać w polskim kinie autorskim. Młodzi powoli, ale konsekwentnie i coraz odważniej opowiadają swoje historie. Po cichu nadal jednak trzymam kciuki, że może w tym roku wyłoni się wreszcie polski Xavier Dolan.

zgniłe uszy, reż. piotr dylewski
WIĘCEJ